Kiedy napisałam, że zbliża się Przystanek Woodstock, ja mam do niego jakieś 30 km a nigdy jeszcze nie byłam, za nic w świecie nie spodziewałabym się, że odezwą się do mnie dziewczyny z Fundacji WOŚP i w ramach naszej znajomości orkiestrowej, zaproszą na Przystanek.
Nigdy nie kręciły mnie takie imprezy, nic nie poradzę… Tym większe było moje zaskoczenie, kiedy odkryłam, że mogłabym się całkiem nieźle na Woodstocku odnaleźć. Chociaż niekoniecznie przy Dużej scenie. Ale o tym później. Najpierw pozwiedzajmy.
Przystanek Woodstock to mega wielkie przedsięwzięcie. Jego wielkość przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Olbrzymia Duża scena, niewiele mniejsza Mała scena, Pokojowa wioska Kryszny, kilkadziesiąt stref sponsorów (Allegro, Play, Lech, Lidl- te widziałam), przecudowna ASP i mega, mega wielkie pole namiotowe. Namioty w zasadzie są wszędzie, ludzie są wszędzie. Niesamowity widok.
Jeśli bym chciała obejść cały Przystanek i obejrzeć wszystkie atrakcje, to musiałabym tam spędzić dobry tydzień. Całe szczęście zlitowano się nad moimi nogami i ciekawością zobaczenia kilku miejsc i przemieszczaliśmy się Woodstockowym quadem.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od obejrzenia Centrum prasowego i miejsc przygotowanych dla mediów. Tam dowiedzieliśmy się, gdzie mieszkają występujące na scenie gwiazdy, skąd nadaje radio Woodstock, jak się kręci Kręcioła.TV, weszliśmy do namiotu Antyradio, zamieniliśmy kilka zdań z dziennikarzami TVP, zajrzałam za ramię dziennikarzowi piszącemu artykuł o Woodstocku i uznałam, że to miejsce mi bardzo odpowiada.
To zdjęcie mogłabym nazwać „Właściwy człowiek na właściwym miejscu” i byłoby to najszczerszą prawdą!
W samym Centrum prasowym Festiwalu, w którym pracują przesympatyczne dziewczyny i chłopaki, dowiedzieliśmy się w jaki sposób monitorują sieć oraz obserwują pojawiające się na temat Woodstocku i WOŚP informacje. Okazuje się, że za „tyłami” social mediów Fundacji i Festiwalu siedzi kilkanaście osób, którzy na bieżąco czytają, obserwują i reagują na to, co się dzieje w sieci. Przygotowują też akcję społecznościowe jak ta „Posprzątajmy fejsbukiem woodstockowe pole”.
– A tutaj są dziewczyny, które siedzą na fejsie- opowiedziała nam Ania.
– PRACUJĄ- odpowiedziały chórem trzy, odpowiedzialne za tą pracę osoby.
– Widzisz Kochanie, ja też pracuje a ty mi ciągle mówisz, że siedzę na fejsie. Słuchaj uważnie, co tu panie mówią- podchwyciłam od razu do Mężula.
Następnie udaliśmy się na Dużą scenę ale… od tyłu. Weszliśmy na podwyższenie dla mediów i skorzystaliśmy z okazji, żeby zrobić sobie tam zdjęcie.
Z przodu wyglądała jednak znacznie okazalej.
Po oględzinach nadszedł czas na poważne rozmowy. Mieliśmy przyjemność spotkać się z Adamem z Centrum Dowodzenia. To taki mózg, uszy i oczy Przystanku. Tutaj zarządza się wszystkimi służbami bezpieczeństwa, na bieżąco monitoruje i ogląda całość zasobów ratunkowych. Dzięki systemowi lokalizacji Finder Online, z którego korzystają organizatorzy, centrum dowodzenia precyzyjnie i niezwykle szybko reaguje na sytuacje zagrożenia, mogąc zapewnić uczestnikom bezpieczeństwo na najwyższym poziomie. W tym roku wykorzystano 130 lokalizatorów osobistych, które mieli liderzy Pokojowego Patrolu i ratownicy. Oraz 70 urządzeń lokalizacyjnych umieszczonych w karetkach, quadach, pojazdach GOPR i straży pożarnej. Jest to niezwykle nowoczesny sprzęt, który pozwana na całodobowe oglądanie na monitorach zgłoszeń alarmowych i precyzyjne wysyłanie służb ratunkowych.
Korzystając z okazji rozmowy z jedną z najważniejszych osób, czuwających nad całością Woodstocku, zadałam kilka pytań dotyczących bezpieczeństwa i realnych zagrożeń.
Ja: Ile tak faktycznie wypadków wydarza się podczas Festiwalu? Takich wypadków medycznych, nie mam na myśli nadmiernego spożycia alkoholu i ich konsekwencji.
Adam: Wypadków losowych, typu złamania, skręcenia jest bardzo niewiele. Dosłownie kilka podczas całej imprezy. Interweniujemy też, bo ktoś straci przytomność z powodu spożycia zbyt dużej ilości alkoholu, odwodnienia, zmęczenia. Zdarzają się też zasłabnięcia. W tym roku pogoda nam sprzyja bo jest dość chłodno, ale w zeszłym roku, gdy panowały duże upały, służby medycznie miały co robić.
Ja: Jurek Owsiak wielokrotnie podkreślał, że na Przystanku nie będą tolerowane żadne próby zażywania dopalaczy i środków odurzających. Jak sobie z tym radzicie?
A: Rzeczywiście narkotyki to nasz wróg, nie popieramy, nie przymykamy oczu. Pokojowy Partol interweniuje w każdym podejrzanym przypadku. W większości jednak to sami uczestnicy zgłaszają nam, że dana osoba chciała im coś sprzedać, wskazują miejsca, w których osoby posiadają dopalacze.
Ja: Widać tutaj dużo dzieci. Czy macie jakieś specjalne miejsca przygotowane dla rodzin z dziećmi? Dbacie w jakiś sposób o ich bezpieczeństwo?
A: Przede wszystkim uczulamy rodziców na „oznakowanie” dzieci. Każde festiwalowe dziecko powinno mieć opaskę z danymi, numerem telefonu do rodziców a nawet grupą krwi. Zagubienia zdarzają się rzadko ale są. Całe szczęście dzieciaki szybko się odnajdują, bo zarówno dzieci jak i rodzice wiedzą, że należy się zgłaszać do nas. Pomagają też inni uczestnicy i jak zawsze czuwa Pokojowy Patrol.
Jako takiego specjalnego, wyznaczonego miejsca na polu namiotowym nie ma ale są strefy, które mają lepszy dostęp do wody i prądu. Greenpeace zorganizował dla dzieci plac zabaw, ponadto na Festiwalu jest wiele atrakcji dla dzieciaków, zlokalizowanych w ASP. Warsztaty dla moli książkowych, Klanza, zajęcia w Eko-świetlicy, gry, konkursy, antydyskryminacyjne warsztaty, specjalne kąciki dla dzieci.
Poza tym nagłaśniamy informację by pamiętać o odpowiednim ubiorze i ochronie przed słońcem oraz hałasem.
Po tej rzeczowej rozmowie, nadszedł czas na zwiedzanie magicznego miejsca…
O ile nie wiem czy zdecydowałabym się kiedykolwiek przyjechać na sam Przystanek Woodstock, by uczestniczyć w szalonej zabawie pod sceną, o tyle oczarowała mnie Akademia Sztuk Przepięknych. Jestem niezwykle wdzięczna naszej przewodniczce Asi, za to że zorganizowała nam transport quadem i oprowadziła po tym niezwykłym miejscu.
ASP to przede wszystkim miejsce kultury i wyciszenia. Tutaj panuje prohibicja a czas płynie wolniej. Ludzie odpoczywają na trawie, słuchając wspaniałych gości (w tym roku m.in. Maria Rotkiel, dr Irena Eris, Teatr 6. Piętro, Aleksander Doba, Urszula). Ponieważ namiot, w którym zaproszeni goście spotykają się z uczestnikami jest zawsze pełen, na terenie wokół niego jest wielki telebim.
A tuż obok wszechobecne namioty z atrakcjami. Szczerze mówiąc wcale mi się nie chciało stamtąd wychodzić bo chociaż byłam tak zaledwie ‚przelotem’, znalazłam co najmniej kilka warsztatów i miejsc, które chciałabym bliżej poznać.
A co można zaliczyć na ASP? Warsztaty z języka migowego, naukę gry na gitarze, warsztaty z lutowania, nadrukowanie sobie na koszulce napisu HejtStop lub innych antydyskryminacyjnych haseł, warsztaty astronomiczne, taneczne, ceramiczne, psychologiczne i seksuologiczne. Telewizja Gorzów uczy jak nagrywać i montować filmy. Policja przestrzega przed dopalaczami, wspiera kampanię antyprzemocową. Mnóstwo tego było! Nie sposób wymienić wszystkiego. Ale można chyba śmiało powiedzieć, że strefa ASP to taki alternatywny Festiwal Woodstock. Podobno wielu ludzi przyjeżdża na Festiwal i spędza go w całości w tym właśnie miejscu! Wcale im się nie dziwię.
Przystanek Woodstock to miejsce, które z założenia miało być podziękowaniem dla Wolontariuszy za Finał WOŚP. Obecnie to chyba największy festiwal w Polsce. To zdecydowanie najbardziej niezwykłe miejsce w jakim byłam. Mnogość poglądów, różnorodność przekonań, przynależność do różnych wyznań i grup społecznych- wszyscy ci ludzie w jednym miejscu. Ten Festiwal to wspaniała lekcja tolerancji!!! Chyba najlepsza jaką do tej pory miałam okazję przeżyć. Tutaj wszyscy są sobie równi, nikt się nie stroi na gwiazdę, nie uważa za lepszego. Wysocy, niscy, grubi, chudzi, kolorowi, geje, lesbijki, katolicy i prawosławni, Kryszna, punki, łysi i z dredami… wszyscy pod jedną sceną.
Życie na Przystanku to zdecydowanie higieniczna szkoła przetrwania, to również lekcja cierpliwości (kolejki są wszędzie!) i pokory (kilka godzin w korkach). Przyjeżdżając tutaj trzeba się liczyć z wszędobylskim kurzem, brudem (czystych stóp nijak nie da się utrzymać), myciem głowy butelką wody (widziałam na własne oczy), smrodem (nie wszyscy załatwiają się tam gdzie powinni). Ale to wszystko staje się mało istotne, gdy tylko poczuje się ten klimat luzu i spokoju. Te tłumy ludzi tak przyjaźnie do siebie nastawionych, na których czele stoi ON- Jurek Owsiak. Człowiek o wielkim sercu i niezwykłej charyzmie. Ktoś, kto mobilizuje, wzrusza a przede wszystkim łączy ludzi!
Wychodząc Mężu mówi do mnie „Ale fajnie tutaj. Sami ludzie bez problemów, bawią się, piją, chodzą na wpół ubrani, niczym się nie przejmują”. Bo tutaj nikt nie przyjeżdża, żeby myśleć o tym czego mu w życiu brakuje, tylko czerpie z tego weekendu to, co najlepsze. Muzykę, zabawę, wiedzę, spotkania z innymi ludźmi i niezwykle pozytywną energię.
Woodstock to miejsce dla każdego, niezależnie od wieku i przekonań. Jeśli taka „sztywniara” jak ja dała się rozkochać w Przystanku, to każdego on rozmiękczy.
Bardzo dziękujemy Ani z Centrum Prasowego za zaproszenie i wejściówki.
Dziękujemy Asi za opiekę i oprowadzenie.
Widzimy się w styczniu na Finale WOŚP, gdzie jak co roku będziemy grali do końca świata i o jeden dzień dłużej!
0 komentarzy