POST Z KATEGORII:

Bezstresowe wychowanie to mit!

Bezstresowe wychowanie to mit!


Bezstresowe wychowanie… Modne stwierdzenie!
Nie znam osobiście żadnej matki, która by się kierowała tą dewizą w relacji ze swoimi dziećmi. A te co tak mówią myślę, że nigdy tego nie stosowały. Bo czy znajdzie się jakaś matka, która nigdy nie podniosła głosu na swoje dziecko?! Nie wyznaczyła mu żadnych granic i w zasadzie pozwalała na wszystko?! Nie sądzę…Jednak hasło to mocno zakorzeniło się w naszej rzeczywistości i zwykło się nazywać tak każde działanie, które pozwala dziecku na trochę więcej swobody.

Matka nie przyleje dziecku, gdy to kładzie się na ulicy/ w sklepie- bezstresowo wychowuje.
Dziecko tupie nogami i wymusza, żeby mu coś kupić- bezstresowo wychowywane.
Nie chce się ubrać- bezstresowo wychowywane.
Krzyknie ma mamę- bezstresowo wychowywane.

Takie teksty się słyszy. Tak są ocenianie matki, które preferują bardziej polubowne rozwiązania, negują bicie dzieci a ich sposobem wychowawczym jest rozmowa lub/i ignorowanie pewnych zachowań.

Idąc tym tropem jestem matką bezstresowo wychowującą swoje dzieci.
Nie tłukę ich, pozwalam decydować czy zjedzą kanapkę czy serek, przeczekuję ataki histerii.
O matkooooo- będą źle wychowani! Całe szczęście czasami na nich krzyczę i stawiam na swoim! Czasami też wyznaczę jakąś karę! Oooo i jeszcze potrafię być stanowcza. Uffff.. jest dla nich nadzieja!

Bo czy naprawdę jest jakakolwiek matka zupełnie bezstresowo wychowująca swoje dziecko?!
I co to w ogóle jest ten bez-stres w wychowaniu?

Dawno, dawno temu był pewien psycholog, który wymyślił że dzieciom powinno być wolno wszystko. Szybko jednak go zagłuszono i dzisiaj pozostał z jego teorii już tylko slogan, tak chętnie wykorzystywany przez starsze pokolenie do negowania decyzji młodych matek.
Obecnie wyznaje się nieco inne zasady a takie wychowanie poprzez dialog określa się hasłem „wychowania bez przemocy”. Czyli wyznaczanie granic i konsekwentne ich przestrzeganie ale nie wchodzenie w zakres kompetencji dziecka i nie decydowanie za niego w kwestiach, które może sam zorganizować.
Chodzi o unikanie relacji, w której dziecko jest podwładnym a rodzic wszechwiedzącym katem.
Nic się nie stanie gdy dziecko zadecyduje czy chce się napić soku czy wody albo wybierze sobie kolor rajstop. Świat się również nie zawali gdy dziecko samo zadecyduje czy chce zjeść obiad. Albo matka spokojnie i ze zrozumieniem odczeka atak furii, po czym pomoże mu się wyciszyć!

Respektowanie potrzeb dziecka, słuchanie go i pozwalanie decydować o sobie w zakresie dostosowanym do jego możliwości nie jest bezstresowym wychowaniem. Te dwie rzeczy dobrze by było odróżnić. Bo już pozwalanie dziecku na wszystko (z różnych przesłanek), udawanie że świetnie się bawię, gdy mały terrorysta we mnie rzuca zabawkami albo pluje mi na głowę. Znoszenie z pokorą skakanie gdzie się da, wrzeszczenie. Uleganie na wszystkie piski i krzyki- to już jest brak wychowania. A raczej stan w którym dziecko wychowuje rodzica. Nie wiem czy można to nazwać bezstresowym wychowaniem, bo wyobrażam sobie takiego rodzica właśnie jako kłębek nerwów, sfrustrowanego człowieka mającego ochotę wyskoczyć oknem przy pierwszej nadarzającej się okazji!

Czy jakaś matka jest w stanie na dłuższą metę znieść to psychicznie? Niestety mam wrażenie, że żeby bezstresowo wychowywać dzieci, to trzeba samemu być nieźle sfiksowanym! Moje dzieci mają dni, że wrzeszczą dużo. Piszczą do tego, biją się, gryzą, wymuszają. Próbują czasami w złości uderzyć również mnie. Ataki histerii nie są mi obce. Często też nie chcą wracać z podwórka do domu. Nie chcą jeść. Nie dają się ubrać. Na jedno przymykam oko, inne egzekwuje. Jeszcze inne karze. Wyznaczam granice, pokazuję prawidłowe zachowania. Jakbym miała przy każdej z tych sytuacji uśmiechać się słodko, na wszystko pozwalać i czekać na dalszy rozwój sytuacji to psychiatryk w 2 dni murowany.
Są dni kiedy mam ochotę uciekać a przynajmniej sprawdzić czy zmieściliby się jeszcze w oknie życia. Nie chce nawet myśleć do czego byliby zdolni się posunąć jakbym pozwoliła im na samo-wychowywanie się. Nie wiem jak można wychowywać dzieci bezstresowo albo nadmiernie apodyktycznie. Jedna i druga forma musi być mocno obciążająca dla samego rodzica i równie trudna dla dziecka. Należałoby znaleźć złoty środek, co wbrew pozorom nie jest wcale takie trudne.

9 komentarzy
  1. Paulina

    „Są dni kiedy mam ochotę uciekać a przynajmniej sprawdzić czy zmieściliby się jeszcze w oknie życia.” Też tak mam :D

    Odpowiedz
  2. Alicja Maz

    Zgadzam się, dzieci powinny znać granice – jasno wyznaczone, egzekwowane. Powinno się i karać i nagradzać. Ważne, żeby rozumiały granice – np. „nie wolno wsadzać łap w ogień bo się poparzysz”, a nie „nie wsadzaj łap w ogień bo ja ci tak mówię” :) My też spędzamy dużo czasu z dziećmi, uważam, że to jest najważniejsze, w końcu dzieci tak szybko rosną :) Wychodzimy do kina, na spacer, do Teatru Małego Widza w Warszawie a w domu też lubimy się razem bawić – Bezstresowemu wychowaniu mówię NIE!!!

    Odpowiedz
  3. Matka x6

    Super. Trzeba trzymać rękę na pulsie od początku. Przeszłam bardzo łagodnie już trzy tzw ” bunty nastolatków” . Dzieciaki stwierdziły że zdecydowanie lepiej wychodzą jak się nie buntują bo w sumie to nie maja powodów do buntu. A to za sprawą dzieciństwa z zasadami.

    Odpowiedz
  4. Janeczka

    No i napisalas o bezstresowym wychowaniu:)

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Napisałam :) Może nie tak ironicznie i z humorem ale i na poważnie czasami trzeba wyrazić swoją opinię w jakże istotnym temacie :)

      Odpowiedz
  5. Matka Wygodna

    Też jestem za wyznaczaniem granic…potem masz takiego bezstresowo wychowanego szesnastolatka co Ci w gębę napluje,bo wszystko wolno.Zero ryz,zero dyscypliny,brak pojęcia co dobre a co nie.

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      O tym będzie szeroko w kolejnej części mojego „wykładu” na temat! Mówię stanowcze NIE rozwydrzonym dzieciakom :)

      Odpowiedz
  6. rodzinawobiektywie

    Jestem zdecydowanie tego samego zdania ,ze jakies granice musza byc miedzy rodzicem i dzieckiem

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *