POST Z KATEGORII:

‚After’ – książka, która zmiażdżyła mi emocje

‚After’ – książka, która zmiażdżyła mi emocje

13342867_739970292811868_1629041117331445292_n

Są takie książki, które gdy tylko zaczynam czytać- wiem, że powinnam rzucić w kąt! Nie dlatego, że są złe. Tylko dlatego, że wiem co ze mną zrobią. Rozryją mi mózg, pogniotą serce, wydrapią duszę i dobiorą się do najpilniej strzeżonych stref mojej osobowości.
Nie wiem co mnie podkusiło, żeby sięgnąć po serię After, Anny Todd. Mam po niej tyle myśli w głowie… Agnieszka, która mi ją poleciła zawsze proponuje mi najlepsze smaczki- jak nie seriale to literaturę. Znajdziecie ją TUTAJ i gorąco polecam się z nią zaprzyjaźnić!

No więc posłuchałam jej rady i zamówiłam. Przyszły 4 wielgarne tomy. Śmiałam się, że wyglądają jak słowniki. Każda sztuka po ok 700-800 stron. Naprawdę wyglądają obszernie. Nie zraziło mnie to jednak, mimo że z doświadczenia wiem, iż przebywanie tak długo z jednym bohaterem zawsze jest obciążające. Wiedząc, że tyle jest do pochłonięcia, nie chcę marnować ani chwili przez co czytam na okrągło. W każdej pozycji, ograniczając czas na spanie i inne czynności życiowe. W tym czasie mężu się na mnie złości, bo nie pamiętam gdzie położyłam klucze, co do mnie mówił ani czy przed chwilą mu odpowiedziałam na pytanie. Jak w transie. Jednocześnie z każdą kolejną stroną obawiam się, że koniec zbliża się nieuchronnie a ja nie będę wiedziała jak później zapełnić tą pustkę. I po jaką lekturę sięgnąć, żeby była w stanie jakoś ją zneutralizować. Zawsze mam ten sam dylemat.

Nie bardzo wiem od czego zacząć, żeby właściwie opisać serię „After”. Najprościej byłoby was odesłać do piosenki Ani Dąbrowskiej ‚Nieprawda’. W zasadzie idealnie ona opisuje klimat powieści. Oto mamy dwoje młodych ludzi, którzy kompletnie do siebie nie pasują. Są tak cholernie różni a jednocześnie tak silnie na siebie oddziałują, że nie wiadomo czy bardziej służy im bycie razem czy rozłąka. Ranią się, spalają nawzajem, niszczą swoje przyzwyczajenia i osobowości.  A jednocześnie tak bardzo kochają. W pewnym momencie byłam bardzo zmęczona nadmiarem emocji jakie są między nimi. Zastanawiałam się jakim cudem ktoś może się tak szarpać i nadal być razem?! Jak to możliwe, że ten ‚ciemny’ chłopak tak intensywnie oddziałuje na tak spokojną dziewczynę, która przecież kompletnie do niego nie pasuje. Ale później mi się przypomniały moje lata tak zwanej młodości i w zasadzie nie wiem dlaczego miałam jakiekolwiek wątpliwości!

Czasami ludzie się po prostu kochają za bardzo. Totalnie wbrew rozsądkowi i całemu światu. Wbrew temu co wydawałoby się, że do nich pasuje. Namiętność, pasja, wzajemne przyciąganie, miłość- to wszystko potrafi sprawić, że rozum nie ma żadnych szans na wyjście z cienia. Bo i co zastanawiać się na tym co dla nas dobre albo właściwe, skoro całą sobą wiesz, że i tak tego nie zatrzymasz. Że jedyne czego chcesz to mieć blisko tą jedną, jedyną osobę. Nawet gdy działa się wtedy irracjonalnie, podejmuje pochopne decyzje, rzuca się na oślep, pozwala się ranić i przepraszać. Niezależnie od wszystkiego.

Początkowo myślałam sobie, że Tessa jest wyjątkowo naiwna i głupiutka. A Hardin mimo swojego uroku, to po prostu palant. Ale w miarę kolejnych stron, które zakreślałam, zaznaczałam i z których wiele pięknych zdań chciałabym zapamiętać- zrozumiałam, że przecież każda z nas jest taką Tessą. Każda wierzy w wielką miłość, nawet gdy naszym wybrańcem jest niegrzeczny i pełen gniewu, cholernie seksowny Hardin. Każda z nas chce uzdrawiać swojego księcia i zbawiać świat swoją dobrocią. Dla miłości oczywiście.

Mimo strasznie pogmatwanej historii ich życia, ciągłych huśtawek w ich związku, zaskakującej ilości kłód rzucanych im pod nogi, seria ‚After’ to przede wszystkim piękna historia o miłości. Takiej pierwszej, jedynej, najpiękniejszej. To historia przemian jakie zachodzą w mrocznym, negatywnie nastawionym do życia i skrzywdzonym chłopaku, którego dusza jaśnieje pod wpływem jej delikatnego dotyku. To opowieść o grzecznej i ułożonej dziewczynce, która odkrywa, że własne zdanie jest ważniejsze w życiu niż robienie tego, czego oczekują od niej inni.

Mogłabym jeszcze wiele napisać o tej książce ale nie chcę popsuć wam czytania. Jeśli lubicie pełne namiętności i emocji historie. Takie, w których miłość nie jest banalna. Potrafi ranić do krwi, namieszać w życiu i zmieniać jego bieg. W których problemy się same nie rozwiązują. Ale mimo wszystko dają nadzieję, że odnalezienie swojej drugiej połówki jest w życiu tym, co pozwala je wszystkie przezwyciężać. Jeśli jesteście gotowi oderwać się od swojego życia na kilka dni to serdecznie polecam tą lekturę.

 

5 komentarzy
  1. Martyna

    To co napisałas o tej serii to czysta prawda. Ja wariuje od kilku dni, kiedy przeczytałam już wszystko i nie potrafię zapelnic pustki w sercu po tych emocjonlanych prezezyciach. Czuje sie jak narkoman na głodzie. Czy jesteś w stanie polecic mi coś, co odwroci moja uwage od tej skomplikowanej historii milosnej? Super wciagajaca historia potrzebna na juz!!!!

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      No to może seria „Real”. Tamten główny bohater wciąga okrutnie (przez niego zapomniałabym wysiąść z pociągu na dobrej stacji), a nie ma aż takiej jazdy emocjonalnej.

      Odpowiedz
  2. Kasia

    Mi się bardziej podobało „After” niż „Grey” :)

    P.S. A czytałaś już „Before”?

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Before już do mnie jedzie ale mam tak zszargane nerwy od czytania, że nie wiem czy powinnam czytac i to!?
      Zdecydowanie After jest lepsze od Greya! Bohaterowie mają głębie, opisy emocji są nieporównywalne, język bogatszy, odniesienia do literatury klasycznej. Mnóstwo wspaniałych cytatów. Mam pełno zaznaczeń!
      A Grey…fajna bajka napisana nie najlepszym językiem. W Greyu bardziej skupiałam sie na erotyce i idealizowaniu pana Szarego. W After jestem głęboko poruszona przemianą bohaterów. After jest mi bliższy. A o depresji Tessy nie mogę do teraz spokojnie myślec, bo sama to przeżyłam.
      Za kilka dni się otrząsne.

      Odpowiedz
  3. Zielona Cytryna

    Dziękuję <3
    Napisałaś wszystko to, co sama czuję w związku z "After". I nawet nie przeszkadza mi, że bliżej mi do 30 niż 20… kij tam, są emocje!

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *