POST Z KATEGORII:

Christian Grey- w czym tkwi fenomen?

Christian Grey- w czym tkwi fenomen?

168619442Zdjęcie stąd

[UWAGA: Tekst może zawierać fragmenty fabuły, chociaż jej nie zdradza!]

Jak powiedziałam, tak zrobiłam.
Przeczytałam „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. [Recenzja filmu TUTAJ] W 6 dni. 3 tomy. Na ten czas zaprzestałam spać (góra po 5 godzin), nie włączałam komputera, nie przeglądałam FB (wiem, też jestem w szoku!), zaniedbałam rodzinę i wpadłam w jakiś letarg.
Ponieważ nie pamiętam, żebym nad którąś lekturą tak mocno się zasępiała, odkładając swoje życie na bok, zastanawia mnie oczywiście w czym tkwi fenomen?!
Przeczytałam w swoim życiu tysiące książek, lepszych, gorszych, łatwiejszych i trudniejszych. Jedne mnie wciągały bardziej, inne mniej. Jednymi rzucałam w ścianę bo mi robiły pranie mózgu, nad innymi się śmiałam albo płakałam. A nad Greyem myślę… Jak to możliwe, że książka o patologicznym facecie rozpaliła tyle kobiet? Czy faktycznie pragniemy takich mężczyzn? Takich, którzy w imię naszego dobra kontrolują nas na każdym kroku, trzymają nas na krótkiej smyczy, są apodyktyczni, dyktujący warunki wszędzie- od łóżka, po ilość zjadanego pokarmu!? Takiego, który mimo przemian, które w nim zachodzą- nadal chce, żeby kobieta była uległa, nawet gdy nie jest typową Uległą?!
Jasne, że otoczka pana Greya zachwyca- nieziemsko bogaty, przystojny, z szerokim gestem (tym śmigłowcem albo pianinem też by mnie zachwycił. Za rejs na jachcie podziękuję ale gosposię i ochronę spełniającą każdą moją prośbę, wzięłabym w pakiecie bez chwili namysłu! No i to R8! Mmmm…).
W dobie walczenia kobiet o niezależność, „upantoflenia” (ale słowo fajne wymyśliłam) facetów i odchodzenia od modelu rodziny, w której mąż ma zawsze rację i tylko rację… ciekawe zjawisko! Więc czym mami Christian? Seksem? Fantazją? Tym, że rzuca się na swoja kobietę co wieczór i zawsze ma coś ciekawego w zanadrzu?!
Wątpię, żeby wszystkie kobiety zachwycone Greyem marzyły o tym, żeby je ktoś podwieszał pod sufitem i trzaskał biczem (mylę się?!) albo kazał klęczeć przy drzwiach i czekać z dłońmi na kolanach, pokornie przytakując na każdą jego zachciankę. Albo by biernie brać co daje w łóżku, nie mogąc ani razu wyrazić swoich upodobań (co prawda, narzekać nie było na co aleeee jednak, fajnie by było móc mieć jakieś zdanie!).
Zdecydowanie jest to niezwykle ciekawy fakt, że książka, którą krytykują seksuolodzy, psycholodzy, krytycy literaccy, media…tak bardzo przyciąga. Co prawda z wieloma opiniami totalnie się nie zgadzam, bo chyba każdy ma swój mózg i jak czytam, że Grey szkodzi życiu seksualnemu to śmiać mi się chce! Niby kobiety będą więcej oczekiwać od swoich partnerów a oni nie podołają czy jakoś tak to brzmiało…

Na pewno książka ta pomogła odświeżyć niejeden związek, bo nie da się jej przeczytać nie myśląc o seksie! Tylko niekoniecznie ma się ochotę tego wszystkiego testować. Tym samym demonizowanie Greyowego seksu mnie bawi. Bo w sumie poza pojedynczymi ostrzejszymi akcjami, co oni takiego nadzwyczajnego robią (myślę o seksie w ich związku a nie o tym co on sobie umyślał robić ze swoimi Uległymi)?! Wydaje mi się (a przynajmniej mam taką nadzieję), że większość par ma właśnie taki seks. Różnorodny. Co jest nadzwyczajnego w ich seksie? Łóżko, prysznic, wanna, krzesło, samochód, łąka. Trochę bardziej ekstremalnie- winda. Oooo i fortepian… Nie posiadam niestety ale to mi się podobałooooo! Jako, że scena w filmie, gdzie on gra a ona idzie opleciona prześcieradłem (chyba) jest moją ulubioną i w ogóle uważam, że jest to niezwykle sensualny instrument, to i ten seks zwrócił moją uwagę! Jednak to nie jest nic takiego mega nadwyrężającego wyobraźnie, by mówić, że Grey to zUo.
Fajne jest to, że on jej pokazuje (a przy okazji wszystkim czytelnikom), że seks jest czymś zupełnie naturalnym, gdzie nie ma miejsca na opory a króluje zaufanie i akceptacja. Ja tak to odebrałam i to uznaję za potrzebny przekaz!

Powszechnie pojawiają się opinie, że język jest mało wyrafinowany. No jest, co tu dużo mówić. Ale czytałam mnóstwo powieści polskich i zagranicznych autorek, w których był on na podobnym albo i gorszym poziomie. Tutaj nie bywam czepliwa. Nooo może to w kółko wtrącane „jęczę” doprowadzało mnie do szaleństwa! :)

Nie jest to literatura wyższych lotów ale o tym wiadomo i sięgając po tą książkę albo się na to godzisz albo nie!

Mnie osobiście najbardziej wkręcił wątek odkrywania kart- grzebanie w jego przeszłości, dowiadywanie się źródeł owych upodobań i problemów. Budowanie nowej relacji z Aną (jakże odmiennej od poprzednich). Przeplatanie tego z opisem niespodzianek jakie jej fundował i opieki jaką ją otacza, daje możliwość uznania go za ideał (zakładając, że zapominamy jakim jest/był „niegrzecznych chłopcem”). To taka trochę bajka, która w III części robi się nieco za słodka. Ale jak to w bajkach…

No właśnie to taka mieszanka tego, co kobiety lubią najbardziej- niegrzecznego chłopca, z nieporadnym, zranionym chłopcem, który ma gest i wygląd księcia z bajki. Ot, cała tajemnica Greya, który… chyba uwiódł również mnie!
Kobiety jednak lubią skomplikowanych facetów!

Ps. Na pytanie książka konta film odpowiem tak: film mi się podobał, książka też! Po przeczytaniu pierwszego tomu, wszystko mi pasowało w filmie. Po przeczytaniu kolejnych tomów, aktorzy grający w filmie przestali mi pasować do bohaterów!

Aaaaa i jeszcze dodam, że w tygodniu, gdy czytałam Greya, dołączyłam do grona ćwierćinteligentów, osób potrzebujących psychologa, nie mających rozumu, będących ograniczonymi umysłowo, bez gustu. Zostałam też sfrustrowaną kurą domową, względnie mamuśką, która musi się jarać seksem w książkach.
Przy moim oczytaniu, wykształceniu i osiągnięciach, jak również po szybkiej analizie życia osobistego- to naprawdę brzmi zabawnie!
Tym samym pozdrawiam wszystkich „ą”, „ę”, którzy z całą swoją wyższą kulturą i z szerokimi umysłami- w taki sposób wypowiadają się na forach i grupach książkowych! Trzeba być na prawdę mega inteligentem, żeby rościć sobie prawo do oceniania ludzi i oczerniania ich, jak również narzucania im swojego wielkiego gustu. Tak, to zdecydowanie wymaga czytania tylko mądrych książek. Ci, którym Grey ośmielił się podobać, są na to za głupi!

18 komentarzy
  1. Mika

    A nie denerwowała Cię, jej wewnętrzna bogini? Bo ja nie dałam rady. Nie przeczytałam trzeciej części. A i zdecydowałam się ją przeczytać bo usłyszałam od klienta w pracy, że dziewczyna go zostawiła po przeczytaniu tych książek.

    Odpowiedz
  2. Gabriela

    Zgadzam się z Twoją opinią. I jakos łącze bycie osobą wykształconą z czytaniem greya ;) nie czuję się zażenowana faktem, że Grey mnie kręci. Bo kręci chyba każdą, tylko niektóre pudruja wypieki na policzkach.. Droga do pracy i z pracy z audiobookiem = dobry humor w trudny czas :)

    Odpowiedz
  3. Anka

    Jaki utwór wykonuje Grey na pianinie w scenie kiedy ona podchodzi do niego owinięta w prześcieradło?

    Odpowiedz
  4. Katarzyna Kor

    Czy mogę zacytować na swoim wallu ostatni akapit?:) Proszę :)

    Odpowiedz
  5. stazmalzenski.pl

    Pierwszy raz napotkałam Ciebie szukając w googlu, dlaczego wciąż inni wchodzą do mnie na posta o trylogii o Greyu, powyżej w wynikach ukazał się Twój poprzedni Greyowy post. Cieszę się, że tutaj trafiłam, w końcu ktoś, a raczej kobieta po fachu (n-lka ;) ) ma podobne zdanie do mojego. Książka mi się podoba i też dostrzegam w niej głównie poplątanie głównego bohatera. A na film może do kina się nie wybiorę, Mąż jest oporny, ale na pewno obejrzę prędzej czy później w domu :)

    Odpowiedz
  6. Patrycja

    ooo właśnie tak! napisałaś dokładnie to, co ja myślę na temat tego filmu i książki, zgadzam się z każdym słowem!!!
    Cóż… w windzie seksu nie uprawiałam, bo nie było sposobności, ale mogłabym się pochwalić takimi miejscami, że można by napisać kolejną część Greya ;)

    Odpowiedz
  7. Justyna

    No to ja też dołączyłam do grona tych gorszych. :) Ja tam chciałabym spróbować w windzie ;) A co do Greya… Podobał mi się. :P

    Odpowiedz
  8. APi

    Uwielbiam Cię :) i zgadzam się w 100% :)

    Odpowiedz
  9. Aleksandra

    Aaa muszę powiedzieć ze sie zgadzam! Po tym filmie/książce ludziom jakoś łatwiej sie rozmawia na temat seksu, a to przecież zjawisko tak powszechne ale nadal jednak co nieco tabu. Saga o Greyu tabu przełamuję i to jest wielki plus.
    Ale czytałam posta, i zaśmiałam się przy wątku z fortepianem. Otóż byłam w kinie z lubym, a luby to męska wersja mnie, oprócz tego ze luby na gitarze gra a ja na rurze tańczę. I na tej scenie, obydwoje wybuchneliśmy śmiechem, bo sobie wyobraziłam jak każdy mężczyzna po seksie idzie grać na instrumencie.. Takie to.. Banalnie nieprawdziwe.

    Odpowiedz
  10. Lefti

    Moja ulubiona scena to ta jak on czeka na nią przed helikopterem i ta z kostkami lodu u niej w pokoju :) Mi też się podobała i książka i film. Nie mogę się doczekać kolejnych ekranizacji :)

    Odpowiedz
  11. Anna Malec Pacek

    Masz ci los. Chyba jednak przeczytam tego Greya! Oj Matko Nie Wariatko rozbudziłaś moją ciekawość

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Kurde, ja sama miałam tą książkę prawie 2 lata w domu a teraz wciągnęłam jak świeżą bułeczkę i mówię mniaammm!

      Odpowiedz
  12. Kasia

    A ja zastanawiam się o ile zwiększyły się obroty sex shopów od kiedy Grey stał się takim fenomenem :D

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Hmm…myślę, że mogło to mieć znaczenie na zwiększenie sprzedaży!

      Odpowiedz
    • Bartłomiej Panek

      Obrót sex shopów to jedno, a co z przyrostem naturalnym? Tego nam trzeba, czyż nie?

      Odpowiedz
      • Marta Skrzypiec

        Bartek, na mnie nie licz! Nawet sam Grey by mnie nie namówił na takie coś. Choćby oferował 10 nianiek i 5 pań do sprzątania :)

        Odpowiedz
        • Gabriela

          No mnie by akurat namówił. I bez nianiek bym się obyła nawet ;)

          Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *