POST Z KATEGORII:

Lepsza połowa

Lepsza połowa

Wyobrażacie sobie taką sytuację, w której kobieta żyje tylko po to, by nakarmić swojego mężczyznę? Praktycznie żyje tym co zje, czego nie zje i co powinna podać swojemu panu. Wyobrażacie sobie, że jedynym i nadrzędnym celem w egzystencji żony jest to jak obsłużyć, tzn. uszczęśliwić swojego męża?! Ja sobie nie wyobrażam. Być może jednak jesteś jedną z tych kobiet, które myślą, że właśnie tak powinno wyglądać małżeństwo/partnerstwo…

To wcale nie jest schemat z zamierzchłych czasów. Wiele związków opiera się na patriarchalnym modelu i kobiety w pełni poddają się swoim mężom. Nie mam na myśli jedynie starszego pokolenia. Znam wielu młodych ludzi, którzy żyją w ten sposób. Wydawać by się mogło, że obecnie dominuje partnerstwo w związkach i żadna świadoma kobieta nie zgodzi się na to, by być służącą swojego mężczyzny. Bo tutaj trzeba nazwać rzeczy po imieniu. Osoba, która zajmuje się usługiwaniem komuś innemu, nie zważa na swoje bolączki, zmęczenie czy potrzeby to pełnoetatowa gosposia. Idealna w dodatku, bo za główny cel stawia sobie, by On był nakarmiony. A w pakiecie, by miał wyprane, wyprasowane i podane pod nos. Nie mówię tutaj o standardowym podziale ról, tylko o sytuacji gdy On wraca z pracy, siada przez TV a ona wraca z pracy, ubiera fartuch i lata wokół Pańcia donosząc, odnosząc, podając, obsługując i dopytując czy jeszcze czegoś aby nie potrzebuje! Pan oczywiście nie zje byle czego, trzeba mu ugotować to, co lubi. Jeśli nie ma aktualnie czegoś takiego w domu, to należy niezwłocznie dostarczyć. Pan niechętnie godzi się na kompromisy, nie chce słuchać wyjaśnień, nie interesuje go, że Ona nie ma siły stać nad garem z gołąbkami. On chce je zjeść i tyle. Po skonsumowaniu, Pan zostawia na stole bałagan, odsuwa talerz nieznacznie, wstaje i wychodzi z kuchni, by nie przeszkadzać żonie w posprzątaniu. Udając się do kąpieli pyta czy jego piżama jest już przygotowana i dlaczego jego kapcie zostały przesunięte pod łóżko podczas odkurzania. Następnym razem Ona będzie musiała bardziej uważać.
Brzmi nierealnie? Niestety nie… Genialnie taki układ opisała Izabela Pietrzyk w swojej książce pt.: „Lepsza połowa”. Nie przesadzę mówiąc, że każda kobieta powinna przeczytać tą powieść! Samo życie Drogie Panie! A już na pewno powinny po nią sięgnąć te z was, które sądzą, że ulegając swoim partnerom, wasze życie jest lepsze, łatwiejsze i że inaczej się nie da. Owszem, da się. A jak się okazuje, nie zawsze bycie podległą swojemu mężczyźnie się opłaca. Pan prędzej czy później przestanie być zadowolony z waszych usług, a wraz ze wzrostem waszych frustracji i pokazywanym sprzeciwem, relacje w związku staną się trudniejsze.
Marta jest idealną, niezwykle oddaną żoną i matką. Na pierwszym miejscu zawsze jest jej mąż i syn. Najważniejsze jest, by wszystkie ich potrzeby były zaspokojone, by żaden z nich nie miał powodów do niezadowolenia. Nie patrząc na swoje zmęczenie, z pokorą gotowała, prała i sprzątała po dwóch dorosłych mężczyznach, którzy nigdy nie powiedzieli jej nawet jednego miłego słowa, żadnego ‚dziękuję’. Marta znosiła to z pokorą. Aż coś w niej pękło i zaczęła robić mężowi coraz większe awantury. Oczywiście ani mąż, ani syn nie byli zadowoleni z faktu, że mama się buntuje. I tak o to zaczęły mnożyć się problemy. Pierwsza połowa książki jest bardzo zabawna, chociaż prawdę mówiąc dla mnie, typowo feministycznej natury, był to śmiech przez łzy. Ubawiłam się przy opisach gapowatości mężczyzny, jednak nerwy mnie brały jak czytałam o tym jak naturalne dla Marty było bycie służącą we własnym domu. W drugiej części książki nastrój się zmienia, pojawiają się poważniejsze zagadnienia. Nasza bohaterka próbuje zrozumieć to, że nie można żyć tylko potrzebami innych, że warto spojrzeć również na siebie i o siebie zadbać. Nie jest to łatwa przemiana i w zasadzie nie wiadomo czy w ogóle będzie możliwa.

img_7155

„Lepsza połowa”, jest jedną z nowości, która pojawiła się ostatnio w mojej biblioteczce. Jak każda historia o życiu, jest bardzo prawdziwą książką. Myślę, że ma szansę otworzyć oczy niejednej żonie i matce. Jestem pewna, że każda z nas jest trochę taką Martą. Jednak nie każda zdaje sobie z tego sprawę i w porę potrafi się opamiętać.

Izabela Pietrzyk „Lepsza połowa”
Wydawnictwo Prószyński i S-Ka 2016
Ilość stron: 504

taniaksiazka

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *