POST Z KATEGORII:

Naucz swoje dziecko podstawowych zasad kultury osobistej!

Naucz swoje dziecko podstawowych zasad kultury osobistej!

Dzisiaj będę jak stara, zrzędząca ciotka, która mówi, że dzisiejsza młodzież jest okropna. Nie będę generalizować, nie wiem czy większość czy tylko niewielki procent dzieciaków ma problem z kulturalnym zachowaniem. Ale ewidentnie coś w wychowaniu poszło nie tak, jeśli kilkunastoletni chłopiec rozsiada się jak król na dwóch miejscach i ani myśli ustąpić starszym. Albo jego koleżanka wchodzi do pomieszczenia jak do obory, bez „dzień dobry”.

Za ostro? Nie! Za łagodnie! Kochani rodzice, obudźmy się z letargu, w którym wychowujemy nasze dzieci. Kupujemy im najdroższe zabawki, wyręczamy, ułatwiamy życie jak się da, inwestujemy w edukację, kolejne języki, dodatkowe lekcje a nie dostrzegamy podstawowych braków w wychowaniu.

Być może to, co wam zaraz opiszę to jakieś odosobnione przypadki i absolutnie jesteście pewni, że wasze dzieci jak podrosną tak się nie będą zachowywać. Jednak pewnym nie można być nigdy i ja zdecydowanie zamierzam nieustannie przypominać moim dzieciom jak i kiedy należy się zachowywać. Chociaż ku mojemu zaskoczeniu małe dziecko zawsze wie, że trzeba powiedzieć „dzień dobry”. Mówi to nawet wtedy, gdy okoliczności tego nie wymagają i stara się by na pewno wszyscy usłyszeli. Starszym dzieciom już to przechodzi.

Jesteście gotowi na wyznania zbulwersowanej matki? Wspaniale!

Nie będę wnikała w szczegóły kiedy i gdzie to się odbywa ale chłopaki chodzą na zajęcia dodatkowe. Takie, które gromadzą różne grupy wiekowe. Tuż po grupie młodszej, są zajęcia dla młodzieży. Takiej „na oko” plus minus 12 lat. I od kilku tygodni schemat wygląda tak samo. Rodzice lub dziadkowie dzieci młodszych czekają na swoich podopiecznych, a w między czasie schodzą się ci starsi. Celowo ostatnio policzyłam. Na 8 wchodzących młodych ludzi, JEDNA powiedziała „dzień dobry”. Wchodzą bez słowa, do pomieszczenia pełnego ludzi. Bez nawet burknięcia pod nosem jakiegokolwiek powitania. Niemowy! Nie wiem jak was ale mnie to razi bardzo. Zwłaszcza, że tuż po takim młodym człowieku wchodzi dorosły mężczyzna i na cały głos mówi „dzień dobry”. Po nim wchodzi nastolatka i cisza. Widzicie absurd? Rodzice między sobą wymieniają powitanie, równolatkowie mówią sobie „dzień dobry” a młodszy nie widzi potrzeby ukłonić się starszym.

Jednak to niestety jeszcze nie koniec. Miejsc siedzących trochę tam jest ale jak się w jednym czasie pojawi tak dużo osób to dla wszystkich czasami zabraknie. Myślicie, że owa młodzież czuje się w obowiązku podnieść tyłek by któryś rodzic albo babcia mogli usiąść? Otóż nie! A już wczoraj myślałam, że padnę gdy chłopiec rozsiadł się na środku dwuosobowej kanapy i nawet gdy przysiadłam jednym pośladkiem obok niego, to nie wpadł na to by się przesunąć. Wiem, że nie ma obok ich rodziców, którzy by szturchnęli i powiedzieli „synu, przesuń się albo podnieś tyłek” ale mówimy o całkiem dużych dzieciakach. Dla nich to powinno być tak oczywiste jak konieczność umycia rano zębów!

Elementarne zasady dobrego wychowania leżą i kwiczą! Pomijam już, że zawsze trafi się jakiś dzieciak, który śpieszy z komentarzem, gdy my dorośli rodzice rozmawiamy ze sobą o naszych dzieciach, przedszkolach albo sprawach życiowych. Czasami coś między sobą komentują a czasami wprost wtrącają się do rozmowy. Serio, jakby to były moje dzieci to spaliłabym się ze wstydu! Jakbym ja się tak kiedykolwiek zachowała to moja mama by się sama łopatą w ogródku zakopała, żeby nie musieć liczyć na cud zapadnięcia się pod ziemię. Z mojego dzieciństwa pamiętam jak w kółko mi powtarzała, że papierki zawsze lądują w koszu, nigdy na ulicy. Że gdziekolwiek wchodzimy to mówimy „dzień dobry” i że starszym się ustępuje miejsca- w autobusie, poczekalni, u lekarza a nawet i w kolejce w sklepie, jeśli widzimy, że stoi koło nas ktoś schorowany albo w ciąży. Ja to samo do znudzenia powtarzam moim dzieciom.

I chociaż nie liczę na cud idealnego wychowania, bo wiem, że w wielu miejscach nawalę, czegoś nie zdołam im wpoić, może coś pominę albo oni nie zechcą się zastosować. To jedno wiem na pewno- pewne rzeczy wynosi się z domu i jeśli od najmłodszych lat dajemy dzieciom dobry przykład i wkładamy do głowy podstawowe zasady dobrego zachowania, to ono to przejmie. Jednym zajmie to więcej czasu, innym mniej ale zapewniam was, że wasze dzieci wchłoną pewne zachowania jako coś oczywistego, jeśli tylko wy sprawicie, że one takie właśnie będą.

Podobno młodzi mężczyźni uczą się przez naśladowanie ojca. Ja jednak sądzę, że wrażliwości i szacunku do kobiet uczą matki. Więc jeśli droga matko, nie wpoiłaś swojemu synowi, że kobiecie wypada ustąpić miejsca, a nie ją bezczelnie podsiadać, że wypadałoby chociażby mruknąć „dzień dobry”, a nawet przytrzymać dla niej drzwi, to masz coraz mniej czasu!

Ty matko córki masz odrobinę lepiej, bo dziewczynka, która nie przepuszcza w drzwiach i nie wstaje ochoczo z jedynego krzesła na sali, razi trochę mniej. Ale nie zaszkodziłoby gdyby chociaż wiedziała, że wchodząc do pomieszczenia wypada się przywitać, a wychodząc pożegnać.

To my decydujemy o tym jakie będą nasze dzieci. Jak będą traktować starszych i młodszych. Czy będą potrafiły pomóc słabszemu i być uprzejmym wobec obcych. To nasza rola i absolutny obowiązek nauczyć dziecko podstawowych zasad kultury. Nie zrzucajmy tego na szkołę, nauczycieli czy środowisko. Owszem, oni mają ogromny wpływ na nasze potomstwo ale to finalnie my jesteśmy tymi, którzy biorą odpowiedzialność za to kim będzie i jakim człowiekiem jest nasze dziecko.

1 komentarz
  1. Wiktoria

    Cóż, moje najmłodsze dziecko ma 12 lat. Do 7 roku życia mieszkaliśmy w 4 w małym domku, bardzo małym, ale znali zasady kultury. Aczkolwiek, w wieku podanym powyżej, przeprowadziliśmy się do Francji z moim nowym narzeczonym (byłam wdową) i kultura dziecku znikła, nie umiem znów przyswoić kultury, ale próbuję, mogłybyścię mi dać znać jak wbić temu dziecku do głowy kulturę osobistą?

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *