POST Z KATEGORII:

„Pod prąd” z Robertem Biedroniem

„Pod prąd” z Robertem Biedroniem

Kontynuując myśl z tytuły powinnam napisać- czyli jedna z lepszych przejażdżek jakie miałam, czytając wywiady rzeka. A musicie wiedzieć, że nie jestem fanką tego rodzaju książek. Najczęściej są nużące, mniej więcej w połowie kluczą o tym samym a pod koniec nie wiadomo już o czym się czytało. Tutaj tak się nie dzieje!

Rozmowa Magdaleny Łyczko z Robertem Biedroniem to bardzo ciekawy, pełen optymizmu, szczerości i naturalności wywiad, który czyta się jednym tchem. Gdyby nie fakt, że faktycznie trzeba mieć w ręku książkę i używać oczu do ogarnięcia tekstu to bym wam powiedziała, że nie czytałam tej książki, tylko sama sobie porozmawiałam o tym i owym z Robertem Biedroniem. Tak właśnie czuje się czytelnik- komfortowo i totalnie wciągnięty, jakby sam przeprowadzał ten wywiad i nie mógł się doczekać, by zadać kolejne pytanie.

Nie kryję osobistej sympatii do pana Roberta, która pogłębiła się w lipcu 2016 r., kiedy to miałam okazję poznać go osobiście, chwilę porozmawiać a później uczestniczyć w panelu, w którym pan Robert wraz z innymi zaproszonymi gośćmi rozprawiał o wyrazistości swojego wizerunku w Internecie, swoim profilu na Facebooku i podejściu do jego czytelników/fanów. To jest niesamowicie wyluzowany, naturalny i przesympatyczny człowiek. A może po prostu przede wszystkim człowiek! Bez otoczki wielkiego polityka, bez szpanu, wykorzystywania siły stanowiska. On nie wymusza na nikim szacunku do siebie, nie stara się nikomu przypodobać. Żyje, pracuje, spełnia się. I robi to dobrze. Jest chyba jedynym prezydentem w Polsce, który nie sili się na dodawanie swojej pracy niepotrzebnej ideologii. To człowiek, który na See Bloggers przyjechał komunikacją miejską, z plecakiem na plecach. Bez limuzyny, szofera, dwóch ochroniarzy i miny „jestem wielkim panem, zejdźcie mi z drogi”. Porozmawiał, z pokorą znosił to, że każdy chciał mieć z nim zdjęcie, zadawał pytania i odpowiadał na te, które zadawano jemu. A później na panelu to już popłynął i w 5 minut rozkochał w sobie całą salę. Niesamowity dystans do siebie, do żartów na temat swojej orientacji seksualnej, ogromna otwartość na drugiego człowieka, niezwykłe zrozumienie ludzi, chęć podejmowania dialogu. Tak po prostu, bez manipulowania, bez narzucania swoich przekonań i bez wykorzystywania siły stanowiska. Chyba żaden polityk nie wywarł na mnie takiego wrażenia.

Robert Biedroń w książce jest dokładnie taki sam. Jeśli interesuje was co ten człowiek ma do powiedzenia, jak wygląda jego życie, jakie są jego relacje z rodziną, co się działo w jego dzieciństwie, jak to się stało, że jest tym kim jest. I najważniejsze- jak mu się żyje w tak homofobicznym kraju jak nasz. Jeśli chcecie to wiedzieć- przeczytajcie książkę „Pod prąd.
Nie musicie się martwić, że nie macie za wiele czasu. Ją się po prostu wciąga. Przy jednej dużej kawie i dwóch ciastkach. Ani się obejrzysz a przeczytasz całość. I będziesz zaskoczona jak przyjemnie się czujesz ze świadomością, że tacy ludzie żyją w naszym kraju i mimo wielu utrudnień, robią swoje. Życzyłabym sobie, żeby takich porządnych ludzi było w naszym kraju więcej.
Książka jest bardzo szczera, miejscami sięga bardzo intymnych sfer. Robert Biedroń wyznaje, że w jego domu była przemoc. Dlaczego i jak ujawnił swoją orientację seksualną. Dowiadujemy się o relacji z jego partnerem. Opowiada o swoich wcześniejszych miłościach. Zdradza kilka zaskakujących sekretów. A w ostatnim rozdziale przestawia swoją wizję Polski. Z cichą nadzieją czekam aż zdecyduje się wkroczyć do wielkiej polityki.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *