POST Z KATEGORII:

Przyjaciółki

Przyjaciółki

Nie wyobrażam sobie swojego życia bez przyjaciółek. Nawet nie chcę myśleć jakie byłoby wtedy szare i ponure. Jak smutno by mi było gdybym nie miała nikogo, do kogo mogłabym zadzwonić, gdy mi źle albo gdy rozpiera mnie radość. Nie będę wam czarować, że mam idealne relacje z przyjaciółkami, które tylko stoją gotowe by biec mi z pomocą, bo niestety każda z nas ma swoje życie, przez co potrafimy czasami widywać się jedynie raz w roku. Ale mimo tego, łączy nas ogromnie silna więź. Tak się złożyło, że z osobami, z którymi jestem najbliżej, dzielą nas największe odległości. Różne wybory życiowe i zawodowe sprawiły, że kiedyś mieszkałyśmy razem albo blisko siebie (tych najbliższych mojemu sercu, znających mnie najlepiej, mam cztery więc z jedną mieszkałam długo, z drugą krócej, a z resztą mieszkałam osobno ale w bliskiej odległości), a teraz mamy do siebie od trzystu do prawie dwóch tysięcy kilometrów. Mimo, że nie wiemy o sobie wszystkiego, nie dzwonimy do siebie z każdą pierdołą i nie zwierzamy się sobie z każdej sytuacji (tak jak to było kiedyś, gdy byłyśmy na przykład na studiach), to zawsze możemy na sobie polegać. No i jest jeszcze Wygodna- przyjaźń, którą z powodu naszych różnych charakterów, aż ciężko sobie wyobrazić. Żeby wam w pełni opisać wspaniałość moich przyjaciółek, musiałabym napisać osobny wpis o każdej z nich. Ale tym razem chciałabym wam opowiedzieć o innych przyjaciółkach.

Anna i Ludmiła to bohaterki książki Agaty Przybyłek i Natalii Sońskiej „Przyjaciółki„. Obie panie poznały się na studiach w Gdańsku, od tamtej pory trzymają się razem i wpierają w trudnych chwilach. Każda z nich ma swoje szczęśliwe, poukładane życie, które w pewnym momencie… zaczyna się komplikować. Pech chce, że obu paniom w jednym czasie.
Anna ma męża Kamila, który jest marynarzem i większość czasu spędza na morzu. W tym czasie Anna zostaje sama z malutką córeczką. Nie jest to łatwa sytuacja dla żadnego z nich, ale jakoś starają się radzić sobie z samotnością, tęsknotą i strachem. Niestety podczas jednej z wypraw statek, na którym znajduje się Kamil, zostaje porwany przez Somalijczyków. Udaje mu się wyjść z tego cało, ale od tamtej pory nic już nie jest takie samo.
Ludmiła jest żoną Piotra. Prowadzą dobrze prosperującą restaurację, wiodą wygodne, spokojne życie. Jednak Ludmiła marzy o pracy fotografa. Mimo że w jej życiu pozornie niczego nie brakuje, to nie czuje się szczęśliwa. Mąż ją rozpieszcza ale zamiast jej tym imponować, przytłacza ją. Ma poczucie, że z każdym dniem dusi się coraz bardziej.
Założeniem książki jest pokazanie przyjaźni, która mimo sztormu, zawsze przetrwa. Jednak wątek zespołu stresu pourazowego, który dotknął Kamila i historia Ludmiły, która na opak szuka własnego „ja”, zdecydowanie bardziej mnie pociąga. Kamil próbuje sobie radzić w najgorszy możliwy sposób, doprowadzając swoje małżeństwo do ruiny. To samo robi Ludmiła. Decydując się podążać za marzeniami, nie ma pojęcia jak wielkie konsekwencje poniesie.
Tym samym małżeństwa obu przyjaciółek praktycznie się rozsypują, a one nie do końca potrafią odnaleźć się we własnym życiu, a co dopiero w życiu swojej przyjaciółki. To prawdziwa próba dla nich. Anna próbuje za wszelką cenę ratować swój związek, nie rozumie więc decyzji Ludmiły, która swój niszczy.
Nie podobało mi się, że w krytycznej sytuacji nie stanęły za sobą murem, Anna nie próbowała zrozumieć zachowania Ludmiły, tylko z góry ją oceniła. To cenna lekcja dla każdej z nas. Niezależnie od tego jak cudowny wydaje się mąż naszej przyjaciółki, nie możemy jej mówić co powinna myśleć i czuć. Warto pokazać sytuację z innej strony ale to nie nasze emocje i uczucia wchodzą w grę. W złotej klatce również można czuć się nieszczęśliwą.

Agata Przybyłek i Natalia Sońska słyną z dobrych powieści obyczajowych, ich książki dla kobiet zna wiele z was. Połączenie ich sił w zgrany duet to trafiony pomysł. Połączenie dwóch trudnych sytuacji życiowych, dwóch bohaterek i ich historii w jedną spójną całość, tworzy nam książkę wartą uwagi. Dzięki temu, że każda z autorek ma swój styl, udało się stworzyć dwie ciekawe postacie. Ciężko wybrać, która podoba mi się bardziej. Z jednej strony bardzo rozumiem Ludmiłę. Myślę, że każda z nas była kiedyś na takim życiowym zakręcie, w którym łatwo było się potknąć i pogubić. Z drugiej strony Anna i jej determinacja oraz siła również mi się podobały. Chociaż ja na jej miejscu w wielu przypadkach postąpiłabym inaczej. Od bycia twardszą w stosunku wobec męża do bycia bardziej wyrozumiałą dla przyjaciółki. Obie panie różnią się między sobą praktycznie wszystkim- Anna jest delikatna, oddana matka i wierna żona, silna i wytrwała, pokonująca samotność i tęsknotę za mężem, radząca sobie świetnie nawet, gdy go nie ma. Ludmiła jest marzycielką, która sama nie do końca wie czego chce. Niby chciałaby spełniać swoje marzenia ale nie wie jak się za to zabrać. W końcu jej się to udaje, ale wtedy spektakularnie psuje swoje małżeństwo. I nadal jest nieszczęśliwa.

„Przyjaciółki” to bardzo realistyczna, głęboka i wzruszająca historia dwóch małżeństw, dwóch przyjaciółek. Nie brakuje tutaj dramatów, nie ma słodkiego happy endu. Jest natomiast ciekawa opowieść o życiu. Tak po prostu.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *