Ostatnio nieustannie w rozmowach z moimi koleżankami pojawia się temat dojrzewania naszych dzieci. W zasadzie nie tyle typowego dojrzewania co zmian jakie zachodzą w ich zachowaniu, przemian z małych dzieci w prawie młodzież. Do niedawna miałyśmy w domu maluszki, które bawiły się zabawkami, ubierały koszulki z bohaterami z bajek i uwielbiały książeczki z naklejkami. A teraz… teraz wszystko się zmienia. Wybierają sobie ciuchy z motywami, za którymi próbujemy nadążyć. Zaczynają słuchać swojej muzyki, mają swoje zainteresowania.
I to jest oczywiście świetne! Naturalne, normalne i tak właśnie powinno być. Tylko my chyba nie do końca jesteśmy na to gotowe! Coraz częściej rozmawiamy o tym jak się przygotować na zmiany hormonalne, na pierwszą miesiączkę (ja akurat mam synów ale większość moich koleżanek córki), na pierwsze miłości. Dopiero co się urodzili, niedawno pierwszy raz prowadziłyśmy ich do przedszkola a tu… nagle takie duże dzieci!
Wyrzucają swoje zabawki, zmieniają sposób wypowiadania się, pojawiają się nowe słowa w ich słowniku, zmieniają garderobę, zwracają większą uwagę na to co nałożą, jaką mają fryzurę. A my, matki, jesteśmy zagubione… Jak to? Kiedy to się stało? Kto mi zabrał moje małe dziecko?
I to jest proszę państwa paradoks, bo przecież każdy z nas zdaje sobie sprawę, że dzieci rosną, zmieniają się, dojrzewają. Baaa, czekamy na to, gdy nasze dzieci są malutkie i nie dają nam spać przez ząbkowianie. A później, nie wiadomo kiedy to następuje i… człowiek się czuje pogubiony. Taki jakiś zaskoczony, momentami niepotrzebny, może nawet czasami zawstydzony.
I wyrzucasz te zabawki, kupujesz bardziej modne i młodzieżowe ubrania, patrzysz jak ma już prawie tak dużą stopę jak ty, przemalowujesz pokój, zmieniasz łóżko na większe, zaprowadzasz do fryzjera, żeby miało fryzurę na ulubionego piłkarza lub Youtubera, nawet pościel nową kupujesz, bo spanie pod McQueenem jest już niemożliwe. Robisz to wszystko, bo czasy się zmieniły, wymagania się zmieniły, twoje dziecko się zmieniło.
Tylko jeszcze ty musisz zmienić w swojej głowie, że czasy kiedy miałaś/eś w domu nieporadnego przedszkolaka dawno minęły. Teraz masz w domu młodego człowieka, który potrafi pyskować i wykłócić się o swoje. Ma argumenty na wszystko, czego nie wie to doczyta sobie w Google i już nie wciśniesz mu gadki, że nie kupisz czegoś tam, bo nie ma tego w sklepie (bo znajdzie sobie sam w internecie). W ogóle już mu niczego nie wciśniesz. Teraz to szybciej on/ona zmanipuluje ciebie niż ty jego/ją. No i zmienia się. Nieustannie z dnia na dzień zmienia się wszystko- to, co lubi dzisiaj, jutro już jest głupie. Więc próbujesz nadążyć, zrozumieć i zaakceptować.
Ewidentnie wkraczam w nowy etap macierzyństwa. I czuję się jak przed porodem- jakbym zaczynała wszystko od nowa. Wtedy czytałam poradniki o niemowlętach. Teraz chyba czas poszukać poradników o tym jak dojrzeć do bycia mamą (prawie) nastolatka.
0 komentarzy