POST Z KATEGORII:

symbioza ponad wszystko

symbioza ponad wszystko

                                                                        Źródło: TU

Kiedyś przeczytałam, że niektóre kobiety wraz z porodem wydalają część mózgu. Roześmiałam się, bo fajnie to zabrzmiało. Ale nie zgodziłam się z tą tezą. Bo niby dlaczego?! Że durnieją? Dziecinnieją? Zakochują się bez pamięci w swoich dzieciach?!
Normalna sprawa!

Jednak istnieje pewne zjawisko, które mnie wybitnie drażni i którego właściwie zrozumieć nie potrafię. Mówienie w liczbie mnogiej o sobie i o dziecku. Coraz częściej spotykane określenia per „my”.
-‚Mamy 9 miesięcy’ (seriooo? No to staro wyglądasz, bo przynajmniej na 25!)
-‚Zjadłyśmy deserek, zrobiłyśmy kupkę’
-‚Mamy zaparcia/biegunki/gorączkę’
-‚Mamy już 4 zęby’
Tylko dzisiaj przejrzałam swoją tablicę na fb i znalazłam kilka takich wpisów!

I nie wiem czy gratulować symbiozy czy się pukać w głowę!
Jak wchodzę na jakiegoś bloga i czytam tekst w stylu „dzisiaj skończyłyśmy 11 miesięcy. Wypiłyśmy mleczko, zrobiłyśmy kupę, odbiło nam się i poszłyśmy na spacer” to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać!
Jasne- wolność słowa.
Owszem- mój blog, moja tablica-moja sprawa.
Jednak wobec takich zachowań mogę uznać, że niektórym matkom szare komórki się jednak zmiękczają pod wpływem zapachu mleka i owych kupek!

Pomijam kwestie psychologiczne, według których taka nadmierna symbioza z dzieckiem na dłuższą metę nie służy ani dziecku ani matce. Moim zdaniem warto podkreślać to, że mama to mama a dziecko to dziecko. Dwie odrębne istoty! Mama ma lat 28, dziecko 2. Mama ma 32 zęby, dziecko 4. Mama zjadła śniadanie, dziecko wypiło mleczko.

Ale spójrzmy tak obiektywnie- jaki jest cel używania takich form?! Komu to służy?! Co ma podkreślać?! Że dziecko takie duże czy matka taka młoda?! :)
Rozumiem tekst „układałyśmy klocki/bawiliśmy się/piekliśmy ciastka.” Czyli my, razem- robiliśmy coś wspólnie! Wtedy jest to jak najbardziej poprawne językowo sformułowanie.

Podobnie się dzieje w ciąży. Matka mówi „Jesteśmy w ciąży”. W sensie, że ona i on. Ona rozumiem ale jak on jest w ciąży?! Wiadomo- współodczuwa nasze nastroje- jest głaskany, żeby za 2 minuty dowiedzieć się, że jest największym chamem. Humory ciążowe zna, zachcianki musi spełniać. Może podjadać razem z nią. Ale co poza tym?! Boli go kręgosłup, ma zgagę, rośnie mu brzuch, puchną stopy, twardnieją piersi?!
Nie przesadzajmy. I nie wsadzajmy faceta w coś co ani fizycznie ani praktycznie nie może się zdarzyć! W ciąży jest kobieta. On będzie miał dziecko! Oni będą rodzicami!
Fajnie brzmi hasło „rodziliśmy razem” (jestem zwolennikiem porodów rodzinnych) ale realnie to rodziła ona. On asystował.
Faceci wszędzie się chcą panoszyć. Teraz przypisują sobie nasze zasługi! A za kilka lat powiedzą, że to oni urodzili i byli w ciąży! Kobieta natomiast tylko nosiła brzuch i wydaliła dziecko!
No taka absurdalna sytuacja.

18 komentarzy
  1. olacom

    mnie kiedyś wkurzało jak słyszałam, że mama mówi do dzieciaka „chodź, mamusia ubierze ci skarpetki” „mamusia da ci ciasteczko” – czemu nie mówią „JA ci dam” „JA ci ubiorę”? ale potem wyczytałam, że to przyspiesza proces uczenia się mowy, bo dla małego dziecka zaimki osobowe typy JA, TY, ON sa bardzo abstrakcyjne… teraz kminię czy w „zrobiliśmy kupkę” nie ma jakiegoś głębszego sensu… jak znajdę to napiszę. teraz spadam bo będziemy pić mleczko ;-P

    Odpowiedz
  2. Strzyga

    Mnie też mąż poprawia i krzyczy, że on rodził razem ze mną. Nawet opis porodu napisał…

    Odpowiedz
  3. HeniaP

    Nigdy nie zwróciłam na to uwagi, ale rzeczywiście jest to zastanawiające…

    Odpowiedz
  4. Matka Wygodna

    Mam podobnie,gdzieś już o tym pisałam.
    Straszne to jest,jak się rozmawia i słyszy my…mas wrażenie,że stoi przed tobą kreatura Predatora,która ma w sobie obcego.

    A już my robiliśmy kupkę i idą nam ząbki to serio do wyrzygania…

    Odpowiedz
  5. Katarzyna B.

    Mi się zdarzyło tylko powiedzieć parę razy, że rodziliśmy razem. A jak powiedziałam, że ja rodziłam to luby mnie poprawił i powiedział „rodziliśmy!!” :) no ale ta kwestię mogę jeszcze zaakceptować bo rzeczywiście przy 21 godz męczarni chłopina troche opadł z sił:D miałam wrażenie, że był bardziej zmęczony niz ja :D

    Odpowiedz
  6. Gaami

    W sumie masz rację, ale ja chyba też używam czasami zwrotu „my” :/
    Pamiętam, że jak kiedyś powiedziałam „jesteśmy w ciąży”, to P stanowczo powiedział: „ja w ciąży nie jestem” :) Kurcze, tak naprawdę, to nie wiem dlaczego używam takiej formy. Może dlatego, że wszyscy (prawie wszyscy) to robią i jakoś tak w krew wchodzi?
    Od teraz będę na to zwracała uwagę :)

    Odpowiedz
  7. Mama Filipa

    Mój mąż nie używał sformułowania „my jesteśmy w ciąży”, ale również nie bardzo garnął się do spełniania zachcianek.

    Odpowiedz
  8. Matka Debiutująca

    Ja się niestety czasem na tym łapię, w sumie nie wiem skąd, bo sama się zarzekałam, że tak „mymować” nie będę. Ale jak się człowiek nasłucha, naczyta to wżera się to w mózgownicę. Chyba…

    Odpowiedz
  9. Joanna Wiśniewska

    No to teraz siedze i myślę, używałam czy nie? Oto jest pytanie, bo za cholerę przypomnieć sobie nie mogę. znam jednak przpadek chodzenia razem w ciąży, kiedy to mąż miał zachciewajki, nietypowe, a może po prostu korzystał z okazji ;)

    Odpowiedz
  10. Agnieszka M

    Ale się uśmiałam. Ja chyba też czasami miałam takie zaniki szarych komórek i czasami tak gadałam :)

    Odpowiedz
  11. Szalonooka

    Będziemy mieli dziecko rozumiem, ale jesteśmy w ciąży? Bez sensu..
    Ja na szczęście swoje i swoich chłopaku mózg zachowałam. Oby dożywotnio.
    Pozdrówka.

    Odpowiedz
  12. Ola N

    Dokładnie o tym samym pomyślałam dzisiaj widząc na fb „mamy 3 miesiące”. Nie jestem pewna czy aby na początku sama tak nie robiłam, ale na dzień dzisiejszy drażni mnie to niesamowicie.

    Zapraszam do siebie: http://czczagadanina.blogspot.com/

    Odpowiedz
  13. Agnieszka B.

    Tiaaaaaa, a jak baba ma okres, jej facet mówi: „miesiączkujemy”.

    Pisałam kiedyś o tym na fanpejdżu. Teraz nawet mi się komentować nie chce, bo gdziekolwiek słyszę lub czytam, że „…my”, to mi się odruch wymiotny włącza.

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Haha! Powiem Mężulowi, że za kilka dni ze mną miesiączkuje! Hmm… tylko gdzie sobie tampony będzie wtykał :)

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *