POST Z KATEGORII:

Nie wychowasz szczęśliwego dziecka, jeśli sama jesteś nieszczęśliwa

Nie wychowasz szczęśliwego dziecka, jeśli sama jesteś nieszczęśliwa

Nie zawsze nasze życie układa nam się dokładnie tak jak byśmy tego chcieli. Czasami los decyduje za nas, innym razem to my nie mamy wyboru, żeby zdecydować inaczej. Bywa też tak, że to ktoś zrezygnował z nas a okoliczności sprawiają, że płyniemy z prądem, niekoniecznie zastanawiając się jak nasze życie będzie później wyglądało.  Wielu ludzi właśnie w ten sposób trafia do punktu, w którym sami sobie zadają pytanie „co ja tu robię?”, „co się stało z moim życiem?”

Będąc młodym, łatwo ulec mrzonkom i ideałom. Łatwo też wtedy ulec zauroczeniu i stworzyć w swojej głowie obraz człowieka wspaniałego- naszego, wymarzonego, jedynego. Tylko że on odszedł, musiał wyjechać, nie miał innego wyjścia i zostawił. Nie pozostaje więc nic innego jak płynąć z prądem własnego życia, pozwolić innym decydować za siebie, wybrać mniejsze zło, by na końcu i tak przez całe życie marzyć o tym pierwszym, niespełnionym, odległym. Łatwo wtedy się pogubić. Nasza wyobraźnia potrafi wszystko. Według niej ten idealny nie ma wad, nie ma ograniczeń, tylko okoliczności mu nie pozwoliły, bo przecież inaczej by nie odszedł. A ten, który jest tuż obok, ten który dba, walczy, opiekuje się i oddaje całego siebie, by zasłużyć na miłość, zawsze będzie tym gorszym. Bo jest, bo brudzi w domu, bo nie jest idealny, nie ma tego, co tamten zapewne by miał. Gdyby oczywiście nie wyjechał. Ale przecież musiał wyjechać, nie miał wyjścia.

W takim błędnym kole własnych wyobrażeń żyje bohaterka książki Amandy Prowse „Córka doskonała„. To wspaniała powieść rodzinna o tym, co naprawdę w życiu ważne. I o tym jak własna głowa potrafi oszukiwać serce.
Jacks miała mnóstwo marzeń, chciała być KIMŚ, chciała wyjechać, wiele osiągnąć, podróżować, uczyć się. Chciała zdobywać świat. Miała tego dokonać u boku wielkiej, młodzieńczej miłości, która niestety okazała się być tchórzliwym dupkiem. Oczywiście nie w jej opinii. Dla niej on był cudem, który byłby z nią, gdyby oczywiście mógł. Ale nie mógł, bo… I tutaj Jacks potrafiła znaleźć milion wytłumaczeń. Wyobrażała sobie jak po nią wraca i zabiera ją do raju. Do raju, w którym nie ma wkurzającego męża, zapracowującego się dla rodziny, dzieci, domu, który wymagał remontu, problemów finansowych, chorej matki. Do raju, w którym życie jest bezbolesne, łatwe, proste i idealne.

To wszystko sprawia, że Jacks ma poważne problemy z pogodzeniem się z własnym życiem i zbudowaniem zdrowych relacji ze swoją rodziną. Nie pomaga fakt, że jest przemęczona i zwyczajnie zniechęcona. Ma dosyć swojego życia i wydaje jej się, że gdyby była z kimś innym, to byłaby szczęśliwsza. Dlatego postanowiła sobie, że jej córka będzie miała lepiej! Spełni jej marzenia o zostaniu prawnikiem, będzie niezależna, dobrze wykształcona i wyjedzie daleko stąd. Domek z kart się jednak posypał, gdy okazuje się, że córka idzie w jej ślady…

Ta książka ma niesamowity przekaz! Życie zawsze nas zaskakuje. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co zaplanował dla nas los. Czasami gorycz porażki i ogromny żal, towarzyszy nam przez wiele, wiele lat. Jednak życie przeszłością i wyobrażeniami to ślepa uliczka. W pewnym momencie okazuje się, że to, co wydawało się być idealne, jest tylko złudzeniem. A owy ideał to zwykły, tchórzliwy egoista. Szczęście i bezpieczeństwo najczęściej jest blisko. Wystarczy jedynie spojrzeć w przód a nie do tyłu.
Zdecydowanie trafiła do mnie ta historia. Sama zatrzymałam się nad nią chwilę, zastanawiając się nad niektórymi aspektami mojego życia. Jednak mimo to, nie polubiłam głównej bohaterki. Trochę mnie denerwowała, bo niesprawiedliwie traktowała swoją córkę. Hipokryzja wypływała jej uszami. Okrutnie obchodziła się ze swoim mężem, który zrobił dla niej naprawdę wiele. Mimo to, rozumiem ją. Ktoś ją oszukał, zranił i pozbawił marzeń. To spowodowało duży bałagan w jej głowie a nadmiar bieżących problemów, kazał jej uciekać w zbudowany, wyidealizowany świat. Tym trudniej było jej wrócić na ziemię, do domu, do rodziny i otworzyć oczy na to co naprawdę jest ważne, prawdziwe i potrzebne.

Jack w końcu odkryła, że nie ważne w jakim stanie mamy dom, jak jest on duży i jak pięknie wyremontowany. Najważniejsze, że ludzie, którzy w nim mieszkają są zdrowi, szczęśliwi i kochani. Mając przy sobie ukochaną osobę, jesteśmy w stanie osiągnąć wszystko. Mając zdrowe i szczęśliwe dzieci, możemy spełnić każde swoje marzenia. Niektóre trzeba zmodyfikować, inne zupełnie się zmieniają ale nie ma rzeczy niemożliwych, gdy potrafimy dostrzec to, co cenne i potrzebne.

„Córka doskonała” to opowieść o zmęczonej życiem kobiecie, która próbuje pokierować życiem córki w taki sposób, by ta nie popełniała jej błędów. To historia, która pokazuje jak bardzo można się mylić. I jak wiele zależy od nas samych, od naszego nastawienia i podejścia do życia. Bo to co dla nas może się wydawać największym koszmarem i ograniczeniem, dla innych może być szczytem marzeń. Warto przeczytać, warto przemyśleć. Takie książki dla kobiet lubię najbardziej.

2 komentarze
  1. J.

    Gorzej, jak się ma ten pięknie wyremontowany dom, cudowne wakacje i wiele innych materialnych rzeczy a z drugiej strony nie ma się niczego innego. Gorzej, jak całe życie marzyło się właśnie o tym drugim a dostało się to pierwsze. Ktoś pomyśli wariatka, nie docenia tego co ma. A ja myślę, oddam to wszystko za to drugie. Każda główna bohaterka jest do dupy. Sorry za wyrażenie.

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      A ja myślę, że wcale nie wariatka… Smutne, że życie się tak układa i ludzie, którzy z pozoru mają wszystko, czasami nie mają praktycznie nic. Ale los potrafi się odwrócić. Trzymam kciuki!

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *