POST Z KATEGORII:

Jak nie zostać zwyczajną kurą domową?

Jak nie zostać zwyczajną kurą domową?

dresses-579998_640

Poranek- małe rączki wpychają ci się do oczu, obślinione usta odciskają ślady na policzkach i uroczy, aczkolwiek nazbyt głośny i piskliwy głosik oznajmia ci, że pora wstawać.
I zaczyna się życie w kieracie- śniadanko, pielucha (albo siku na nocnik- zależy od etapu), zabawa, sprzątanie, drugie śniadanko, zakupy, zabawa, pielucha, obiad, sprzątanie, zabawa, drzemka, sprzątanie, zabawa, deser, zabawa, sprzątanie, kąpiel, usypianie, sprzątanie.
Tak mniej więcej dzień w dzień. Od rana do wieczora. 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku.

Z jednej strony wielka misja wychowania małego człowieka. Z drugiej strony cholerne obciążenie psychiczne spowodowane powtarzalnością każdego dnia. Niby nic takiego nie robisz, niby tylko dom i dziecko. A jednak każdego dnia czujesz się jakbyś przekopała tępą łopatą Pole Mokotowskie.

Co więc robić, żeby nie zwariować?

Można zostać Chujową Panią Domu i przetrwać ten czas z wieloma, podkręcającymi atmosferę przygodami! Ostatnio to całkiem mądra strategia. Przypalasz wszystko jak leci (łącznie z wodą na herbatę), przesalasz potrawy, zamiast mleka wlewasz maślankę (bo nie odróżniasz), palisz odkurzacze, zapychasz wc, domestos mylisz z płynem do prania więc pranie wozisz do mamy. Masz gwarancję, że mąż nie będzie zdziwiony, że nie wyrobiłaś się z obiadem, bo cieszy się jak w ogóle udaje ci się zrobić coś co nie wygląda jak kawałek starej opony. Wiesz też, że teściowa nie będzie kręciła nosem, że niedokładnie wyprasowałaś synkowi koszule, bo jej noga boi się przekroczyć twój próg.

Niestety moja perfekcyjna natura by tego nie zniosła. No i cholera ja naprawdę lubię gotować, piec i mieć porządek! Nie cierpię tylko prasować i to faktycznie robi za mnie moja mama (serio, serio- zabiera Chłopaków ciuchy po praniu, żebym im przypadkiem wygniecionych nie nałożyła!).
Nie wierzę też w tezy, że nie da się tego wszystkiego nauczyć! Owszem, można nie być mistrzem ogarniania domowego gospodarstwa ale jak moja przyjaciółka wraz z macierzyństwem nauczyła się świetnie gotować i piec (a wcześniej była w stanie zepsuć nawet sos z torebki!) to mam namacalny dowód, że wystarczy chcieć!

Załóżmy jednak, że jesteśmy tradycyjnymi paniami domu i codzienność nas nudzi. Ile można prowadzić górnolotnych rozmów z niemowlakiem i rozwijać swój intelekt poprzez odmierzanie kaszek (chociaż…z przeliczaniem miar i wag do dzisiaj mam problem i żadne zabiegi nie są w stanie mnie tego nauczyć!). Coś trzeba ze sobą robić i to JUŻ, inaczej masz jak w banku, że zwyczajnie zwariujesz.

* ja zaczęłam pisać bloga właśnie dlatego, że czułam jak frustracja wypływa mi uszami a złość na cały świat rośnie z dnia na dzień.
* moja znajoma zaczęła biegać, bo czuła że musi wybiegać swoje emocje, dzisiaj startuje w maratonach.
* moja przyjaciółka tworzy wspaniałe rzeczy z drewna, by zająć czymś myśli i czas.
* znajoma mojej znajomej założyła z innymi koleżankami-matkami osiedlowy klub matek. Spotykają się, razem spacerują, wspierają.
* jedna z współczesnych, znanych, świetnych pisarek zaczęła pisać książki tuż po urodzeniu dziecka- czymś chciała zapełnić swój czas spędzany w domu.
* córka koleżanki mojej mamy zrobiła na macierzyńskim kurs animatora czasu wolnego dla dzieci i teraz genialnie odnajduje się w tym fachu.
* moja kuzynka samodzielnie tworzy dla swoich dzieci kolorowanki, gry i zabawki z tektury.

Przykładów można mnożyć.

Jasne, że można nie wychodzić poza schemat i ograniczyć swoje życie do ustalonego planu dziecko-dom-dziecko-dom-dziecko. Ale można wykorzystać ten czas „siedzenia” w domu dla siebie. I zrobić to, na co wcześniej nie miało się czasu. Coś dla siebie. Coś co pozwoli nie oszaleć z frustracji, że poza zupkami i kupkami nie ma się innych kompetencji!
Można odnowić kontakty z koleżankami (tymi, które też mają dzieci- inne spotkania kiepsko wychodzą). Można nadrobić zaległe książki albo filmy. Można odkryć w sobie pasję sportu. Można też uwielbić pieczenie i dekorowanie ciast, zainteresować się wizażem, malarstwem, dietetyką, kosmetologią czy czymkolwiek innym.

Tylko od Ciebie zależy kim będziesz- nudną, narzekającą kurą domową, przypalającą gary czy ciekawą, nowoczesną kobietą zajmującą się domem ale nie zapominającą o sobie! 

*grafika www.pixabay.com

4 komentarze
  1. Blogowy pamiętnik - Kate

    Chujową Panią domu nie chcę być bo na dłuższą metę nie zniosłabym bałaganu. Ja mam swoją odskocznię codziennie o 20 gdy dzieci już śpią. Siadam z mężem i oglądamy nasze ulubione zagraniczne seriale. Albo siedzimy i nic nie robimy. Na szczęście powrót do pracy pozwala na odetchnięcie od tego pieluchowo kupowego rytmu dnia :)

    Odpowiedz
  2. Magdalena Rolnik

    Ja po urodzeniu dzieci odkryłam na nowo swoje pasje z dzieciństwa :D

    Odpowiedz
  3. olguska

    pewnie że można ale trzeba to robić tak by mąż nie widział no chyba że z tego hobby są jakieś pieniądze no to wtedy rób co chcesz kasa na stół musi być ech… u mnie w czasie wolnym jest blog i książka ale męzowi to przeszkadza ale ja mam to gdzieś grunt że jak on nie widzi to mam swoje pasje a że tylko przyjeżdża na weekendy wiec nie jest tak źle

    Odpowiedz
  4. Lucy eS

    Można!
    Trochę determinacji, no dobra, sporo determinacji i można wiele :)
    Z drugiej strony ograniczenie się do przyziemnych powinności domowych wymagałoby ode mnie jeszcze więcej determinacji :)

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *