POST Z KATEGORII:

Niepełnosprawność- ukrywać czy oswajać

Niepełnosprawność- ukrywać czy oswajać

Mając dziecko z jakąkolwiek niepełnosprawnością zawsze zastanawiasz się nad tym jak się zachowywać, jak wspierać, jak intensywnie ochraniać, w którym momencie się wycofać i dać się zmierzyć z otoczeniem i wreszcie- czy mówić o tym wprost czy umniejszać, ukrywać. Wszystko oczywiście zależy od rodzaju niepełnosprawności. Nie da rady udawać, że ma się sprawne nogi, jeśli ktoś jeździ na wózku inwalidzkim. Ale wiem, że wielu z was ma dzieci z nieznaczną niepełnosprawnością, z małymi „uszczerbkami”, których nie widać na pierwszy rzut oka, które jakoś tam można ukryć. Ale mimo tego, one są i w jakiś sposób ograniczają normalne funkcjonowanie.

Jeżdżąc na rehabilitacje i do lekarzy spotkaliśmy tysiące dzieci z różnymi ograniczeniami. Jedne widać od razu, inne dopiero jak dziecko próbuje wykonać jakiś ruch, który go zdradza. Innych nie widać, ale można się domyślić po zachowaniu dziecka. Wspaniałe i godne podziwu jest to, jak te dzieciaki walczą same ze sobą, ze swoimi przeciwnościami, jak dzielnie znoszą godziny rehabilitacji. Naprawdę- dzieci niepełnosprawne są najsilniejszymi osobami jakie znam! Niestety bardzo rzadko społeczeństwo, a w szczególności rówieśnicy, są tak wyrozumiali i empatyczni. I tu się właśnie pojawia pytanie- jak wychowywać nasze niepełnosprawne dziecko, żeby go uodpornić na złośliwości i negatywne komentarze. A niestety musimy się nastawić, że takowe będą się pojawiały.

Lepiej ukrywać czy oswajać?

Moim zdaniem im szybciej będziesz oswajać swoje dziecko z jego ograniczeniami tym lepiej. Jasne, że możesz mu wmawiać, że wcale nie ma krzywej nogi albo znacznego zeza. Ale do czego to ma doprowadzić? U nas w domu mówimy wprost, tak jak jest. Jeśli moje dziecko lekko kuśtyka na jedną nogę i przez to wolniej biega, co sam zauważa, to nie mogę mu mówić- „synu, wydaje ci się”. W ten sposób go nie ochronie. Jedyne co zrobię to zwiększę jego frustrację. Lepiej jak powiem- „synu, masz chorą nóżkę, ale ćwiczysz, dzięki czemu biegasz coraz szybciej. Ale nie przejmuj się, że nie zawsze zdążysz za kolegami. Biegaj tak szybko jak umiesz”. Mówię- „ty masz chorą nogę, ktoś inny musi nosić okulary, bo bez nich nic nie widzi a jeszcze inny nie może w ogóle biegać, bo ma chore serce. Ludzie są różni, nie wszyscy są zdrowi.”

Jestem pewna, że jeśli wprost będziecie mówili swojemu dziecku, że ma chorą rękę, nogę czy cokolwiek innego, to ono się z tym oswoi na tyle, żeby nie czuć bólu, gdy jakiś mało kulturalny kolega będzie się z niego śmiał. Jak ktoś wyskoczy z tekstem- ‚a bo ty masz krótszą rękę’ to twoje dziecko nie będzie zaskoczone, bo w domu niejednokrotnie rozmawialiście o tym, że ma krótszą rękę i jest to dla niego tak samo normalne jak to, że ma 5 palców.
Oczywiście nie mam pewności, że to będzie działało zawsze. Ale na pewno ma większe szanse uodpornić je na negatywne reakcje, niż unikanie tematu czy wmawianie dziecku, że jest idealne, najwspanialsze i w ogóle ta niepełnosprawność to jakiś głupi wymysł lekarzy.

Oswajanie daje szanse na normalne życie

Mówienie wprost o tym jakie problemy ma twoje dziecko, traktowanie krótszej nogi, wielkiej blizny czy dużej wady wzroku jako czegoś normalnego. Nie robienie z tego wielkiego problemu, tragedii, nie użalanie się nad tym dzieckiem, to jedyny sposób, by ono zaakceptowało siebie takiego jakim jest. Zbudowanie w dziecku wysokiego poczucia własnej wartości (cholernie trudna sztuka!) to najlepsze co można dla niego zrobić. Nasza akceptacja dziecka to jego akceptacja samego siebie. Nasza miłość do niego, niezależnie od tego jak wygląda i kim jest, to jego miłość do samego siebie. Mówcie- „owszem, nie będziesz biegał tak szybko jak twoi koledzy ale jesteś dobry w tym, tym i tym”. Chwalcie. Wmawiajcie mu/jej, że jest najlepsza na świecie. Że jest normalna. Że się jej/jego nie wstydzicie. Jeśli dziecko będzie otwarcie umiało słuchać i mówić o swojej niepełnosprawności to jest mniejsze ryzyko, że reakcja otoczenia je zrani. Możecie sami czasami sprowokować takie sytuacje, gdy będzie się musiało z tym zmierzyć. Np. ono wam powie, że jakaś tam koleżanka jest gruba a wy wykorzystajcie ten moment by powiedzieć „a ty masz zeza/a ty masz krótszą rękę i co z tego”? No nic. Taki jesteś. Taka jesteś. Taka jest twoja koleżanka. Po prostu. My to akceptujemy, ty to akceptujesz. Jak ktoś będzie chciał wyśmiać twoje dziecko, że jest takie czy takie, to ucz by odpowiedziało, „no i co z tego?”.

Idealnie by było jakby wszyscy wychowywali swoje dzieci w przekonaniu, że należy szanować i akceptować innych ludzi. Ale niestety dzieciaki bywają wredne, dogryzają sobie, są naprawdę agresywne i brutalne w swoich słowach. Nie zawsze będziemy tuż obok, żeby móc zareagować albo wesprzeć. Dlatego, moim zdaniem, jedynym rozwiązaniem jest wmówienie swojemu dziecku, że jest zajebiste i niezależnie od tego czy ma krótszą nogę/mniej palców/zeza czy cokolwiek innego, to ma mieć to gdzieś. Jest jaki jest i takim go kochają ci, którzy są warci jego uwagi. A jak to nie pomoże to matka weźmie szabelkę w rękę i pójdzie nastukać tym mało kulturalnym rodzicom, którzy nie potrafią wychować swoich dzieci na światowych i tolerancyjnych ludzi. To pisałam ja-pedagog.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *