POST Z KATEGORII:

(nie)wychowawczy straszak- a rodzice się cieszą

(nie)wychowawczy straszak- a rodzice się cieszą

Jak byłam mała to mama mnie straszyła ‚panem z kotłowni’. Żebym ładnie jadła obiad.
Nie wiem kim był owy pan- być może jakimś przystojnym, atrakcyjnym mężczyzną, który mógłby mnie zainteresować jako młodą pannę. Ale będąc małą dziewczynką, nie wiedząc jak on wygląda i kim jest- bałam się go strasznie!
Nie wiem też czy w związku z nim nabyłam również strachu przed ciemnością i zostawaniem samej w domu? Niewykluczone, że miało to jakiś związek.
Bo o ile nie boję się już żadnego pana z kotłowni, gazowni ani innej energetyki. Niechby się odważył naruszyć moje terytorium to sam by się musiał bronić.
O tyle strach przez zostawaniem w domu został. We Wrocławiu nie miałam z tym wielkiego problemu bo mieszkanie było małe a z każdej strony sąsiedzi. Ale jak mi przyszło pierwszy raz samej w naszym domu zostać… no to było ciekawie!
Rachunek za prąd wzrósł dramatycznie- światła zaświecałam wszędzie gdzie się dało i jeszcze co chwilę w innych miejscach (że niby ruch w domu jest) a zanim zeszłam do piwnicy, żeby dołożyć do pieca- najpierw odstawiłam mały atak histerii.

Boję się jeszcze pająków. A to przez durną zabawę chłopaków z mojego podwórka. Łapali te obrzydlistwa z piwnic i wrzucali nam za koszulki. Z jednym kolegą to się nawet pobiłam w akcie paniki. I wcale nie przegrałam :)
W efekcie boję się do dziś- jasne, że ten strach jest już nieco opanowany i brany na logikę. A pająki pokonuję odkurzaczem. Aleeee jak mi się większy delikwent trafi to drę dzioba na cały dom, przybiega Mężul, zabija swoim butem/kapciem (moim nie bo się brzydzę go później nałożyć) i dopiero mogę dalej przebywać w pomieszczeniu!

Ale po co to wam wiedzieć?! Po to, żebyście unikali straszenia własnych dzieci!
Rodzice mają taką tendencję do wychowywania przez straszenie.
„Nie idź tam, bo jest ciemno”– no i co z tego, że w łazience jest ciemno. Skoro dziecko naturalnie nie widzi w tym niczego złego, to dlaczego mu podsuwać jakieś dramatyczne wizje?!
„Nie rób tak, bo pan cię zabierze”– Mężul jak słyszy gdy ktoś próbuje tak nim straszyć dziecko (a zdarzyło się nam kilka razy w sklepie takie coś usłyszeć), zawsze reaguje dość ostro i mówi takiej mamie, żeby nie straszyła nim dziecka bo on wcale go zabrać nie zamierza! A co myśli dziecko?! Jaki mu dajemy sygnał? Że wszyscy panowie tylko czyhają, żeby ich zabrać?! Że ludzi należy się bać?! No właśnie… co czuje wtedy dziecko?
„Jak będziesz niegrzeczny to mama sobie pójdzie”– czyli, że mama kocha cie tylko wtedy, gdy jesteś grzeczny i fajny. W innych przypadkach cię nie chce!
Albo jeszcze gorsze „oddam cię do domu dziecka”– będąc dorosłą osobą mam dreszcze gdy słyszę jak ktoś tak mówi do dziecka… A jeszcze większe gdy słyszę „bo mama przestanie cię kochać!”.
Handlujemy uczuciami, żeby otrzymać posłuszeństwo. Co słyszy dziecko? Jestem głupi, niegrzeczny- muszę zasłużyć na miłość. Nie muszę zachowywać się poprawnie dlatego, że określone sytuacje wymagają określonych zachowań ale dlatego, żeby zasłużyć na uczucie mojej mamy.
Prawda, że chore?
„Zwariuję przez ciebie”, „dostanę przez ciebie zawału”– przeczytałam ostatnio, że to również jest straszenie dzieci. Wobec tego, że używam takich sformułowań (całe szczęście sporadycznie i raczej w formie „zaraz oszaleję”- bez obwiniania ‚przez ciebie’) muszę mocno zacząć się pilnować! Dziecko nie rozumie przenośni- ono myśli i odbiera taki przekaz dosłownie- jestem zły, mama się przeze mnie rozchoruje. A jak naprawdę zdarzy się, że mama zachoruje, dziecko boryka się z poczuciem winy.

Każde dziecko jest inne, na jedne działają takie groźby, na inne nie.
Niektóre są bardziej wrażliwe i boją się wszystkiego. Mikołaj jest takim strachliwym dzieckiem. Z jednej strony jest bardzo aktywny, żywy i pogodny. A do tego psotnik nieziemski. Z drugiej strony boi się nieznanych dźwięków, nowych miejsc, pozostania choćby na chwilę samemu. Jakbym dodatkowo zaczęła go straszyć ciemnością, panem na ulicy albo chorobą- to by mi dziecko z histerii wychodzić nie przestawało!
Uczmy dzieci by odważnie stawiały czoło życiu! One i tak mają dużo strachu i niepokoju wynikającego z własnych wyobrażeń. A wyegzekwować pozytywne zachowania naprawdę można na wiele innych sposobów!

19 komentarzy
  1. Ola N

    Bardzo mądry post, chociaż w punkcie z zabijaniem pająków sie uśmiałam bo u mnie wygląda to dokładnie tak samo, albo odkurzacz, albo but męża bo swoim to fuj :)

    Odpowiedz
  2. Mama Filipa

    Masz całkowitą rację. Ostatnio robiłam sobie taki rachunek sumienia. Jaka jestem i dlaczego, jakie mam kompleksy i skąd się wzięły, czego się boję itd. No i jak nic wyszło mi, że wszystko ma swoje początki w dzieciństwie. Niestety nie popisali się w niektórych sprawach moi rodzice. Ale dzięki temu ja będę bardziej uważała na słowa i czyny.

    Odpowiedz
  3. Panna M.

    A mój to się niczego nie boi. Nawet jak straszę, to wrażenia to na nim nie robi, więc nie straszę już wcale. :D Chociaż, ostatnio na działce zauważyłam, że pająków się boi. Dziwne, z racji tego że w domu Ojciec ma ptasznika, takiego jak moja ręka i Młody nie boi się go podziwiać. Chociaż może dlatego, że jest za szybką. :D

    Odpowiedz
  4. matka legalna

    Ja pamiętam „widzisz tego Pana? Zaraz Cie zabierze”, dziwne ale jakoś nigdy sie tego nie bałam:D

    Odpowiedz
  5. Monia Paluczyńska

    Dzięki bardzo za rozjaśnienie sprawy, nie zdawałam sobie z tego sprawy, póki moje małe nie do końca rozumie siłę tych słów, jestem wstanie wyeliminować.. ;)

    Odpowiedz
  6. Misako - matka po japońsku

    Mnie straszył starszy brat, a zaczęło sie, jak bylismy kiedyś sami bez rodziców to mi horror puścił o klaunie co z kranu wychodził…długo bałam się sama do kibla wejść :P
    Ale do dziś się boje sama na strych czy do piwnicy pójść.

    Co do tego straszenia, że ktoś zabierze, może czasem to wynika z tego że rodzic się boi i nie wie jak inaczej zadziałać na dziecko, bo ono nie zrozumie, że są źli ludzie na świecie…

    Odpowiedz
    • http://www./

      Witam:)Chętnie przeczytam te wspomnienia. Lcz nie jest wprawdzie moje, tylko zespołu redakcyjnego, ale akurat zamieściłam rzeczywiście ja. Bo inicjatywa warta propagowania.Pozdrawiam serdecznie

      Odpowiedz
  7. Katarzyna B.

    mnie mama bebokiem straszyła. co to jest? niemam pojęcia! Dla mnie wtfy to było coś na wzór diabła. Do dziś boję się ciemności, nie oglądam horrorów. A pająki? Trageedia:-) jak Lenka byla mała miałyśmy akcje pająk- pewnie byście się uśmialy.

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Dawaj! Ja też mam takie swoje perełki, z których niejeden by się pośmiał… ;)

      Odpowiedz
    • Katarzyna B.

      Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Odpowiedz
    • Katarzyna B.

      No dobra już to kiedyś pisałam u Ani:) http://www.nakaruzeli.pl
      Lena miała jakieś 3mies przebierałam ją na łóżku i pamiętam że na beciku jakąś włoczkę. chciałam ja strzepnąć ale włoczka owa zaczęla się ruszać! a najgorsze jest to że becik spadł koło Lenki. takiego pisku narobiłam że moj M. myślał ze mi Lena z rąk wypadła. becikiem rzuciłam w drugi koniec pokoju i uciekłam z nagusieńkim dzieckiem do pokoju gdzie był M. oczywiście jak mu powiedziałam o co tyle hałasu to mnie wyśmiał ale ja powiedziałam że nie wroce tam dopoki on go nie wciagnie odkurzaczem lub inaczej go unicestwi. Śmiał się ze mnie ale tak zrobił. dodał przy wciaganiu go odkurzaczem „rzeczywiście upasiony”. a potem mu rure od odkurzacza taśmą kazałam zakleić żeby pajeczysko nie wylazło! Taka ze mnie wariatka:D

      Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Byłabym w stanie zrobić dokładnie to samo więc wiesz… piątka!

      Odpowiedz
    • Katarzyna B.

      uff dobrze wiedzieć, że jest ktoś w tej sprawie tak samo wariatką jak ja:-)

      Odpowiedz
  8. apostrofa

    Na pewno coś w tym jest, bo ja podobnie jak Ty – panicznie boję się ciemności. Nie mogę oglądać horrorów, bo sama w nocy do łazienki nie pójdę. ;) A pamietam jak rodzice mnie straszyli jako dziecko. Uważam, że to ma bezpośredni związek.

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Ooooo horrory- zapomnij! Mężul ogląda jak ja wychodzę z domu! Brrrr

      Odpowiedz
  9. Agnieszka Pieniak

    O widzisz, a ja ciągle księżniczkom mówię, że przez nie dostanę zawału albo że zwariuję. Muszę przestać. Nie zdawałam sobie sprawy, że to groźne. I można się czegoś ważnego od Matki dowiedzieć przy niedzieli? Można :)

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Nie wiem czy takie groźne. Ale kto wie co tam się później roi w tych szalonych, małych główkach! :)

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *