POST Z KATEGORII:

Podrażniona i wysuszona przez zimę skóra wymaga od ciebie więcej…

Podrażniona i wysuszona przez zimę skóra wymaga od ciebie więcej…

Znacie to uczucie, gdy na waszej skórze można trzeć marchewki a jej odcień sprawia wrażenie jakby była przypruszona mąką? Zdecydowanie daleko jej do wyglądu pań z okładek, których skóra błyszczy i lśni. Nie mówiąc już o tym, że gdy chcesz się podrapać to od razu wszystko cię jeszcze bardziej swędzi i drażni. To moja skóra zimą! Ile bym w nią wieczorem nie wklepywała olejków i balsamów, rano i tak będę miała na niej białe, wysuszone placki. Dlatego postanowiłam podejść do zadania strategicznie i podkradam zimą balsam i płyn do kąpieli od Mikołaja.

On też się zimą męczy ale jego skóra jest nie tyle sucha, co ciągle podrażniona. Na buzi wychodzą mu czerwone wypieki, a skóra wygląda jakby ją ktoś pokrzywą potraktował. Natomiast na nogach miejscami pojawia się swędzące placki, przypominające skorupę. Zdarza się, że nie chce nałożyć leginsów, bo go drapią. Najgorzej jest jednak z buzią. Wystarczy, że zapomnę posmarować go przed wyjściem na mróz i na policzkach robi się tragedia. Dlatego zimą zawsze mamy w domu pełen pakiet kosmetyków do zadań specjalnych. Przerobiliśmy ich trochę przez ostatnie pięć lat. I te najdroższe i te najtańsze. Niektóre były dobre, inne takie sobie. Ale dla nas idealne to takie, które jednocześnie odpowiadają jemu i mi.

Nie jest to takie oczywiste zadanie, ponieważ Miki jest wrażliwy na zapachy i często nie odpowiada mu to, jak pachnie jakiś balsam. A ja znowu nienawidzę ciągnących się i trudnych do rozsmarowywania balsamów. Za to jestem niesamowitą entuzjastką emulsji do kąpieli, których używam gdy chcę się wyleżeć w wannie. Jednak muszą one mieć ładny zapach i nie znikać 3 sekundy po tym jak wejdę do wody. Jak widzicie, dobranie odpowiednich kosmetyków dla naszej rodziny nie jest wcale takie oczywiste.

Od miesiąca testujemy w naszym domu nową firmę produkującą emolienty. Babycap opiera skład swoich produktów na delikatnych olejkach- macadamia i canoli. Znajdziemy tutaj również kwas kaprylowy, który ma wiele właściwości uzdrawiających.
Balsam do ciała ma w swoim składzie masło shea, urea, d-pantenol i alantoinę. Nie zawiera parabenów (to ważne) i substancji zapachowych. Tyle ze składu. A jak z działaniem? Nie ma drażniącego zapachu. Właściwie w ogóle nie ma wyraźnego zapachu. Pachnie tak lekko, prawie niewyczuwalnie. Jest łatwy do rozsmarowania. Nie ciągnie się, nie klei do skóry. Szybko się wchłania i pozostawia skórę miękką i z ładnym kolorem. Dla mnie bomba. Miki smaruje sobie nim nogi. Ja wszystko.

Krem do buzi używa tylko Mikołaj. Ja nie potrzebuję takiego rodzaju ochrony i pielęgnacji twarzy. Mam swój na zmarszczki (kto to widział, żeby tuż po 30-tce mieć na gębie tyle oznak mimiki twarzy? Rozważam zaprzestanie uśmiechania się!). Trochę się obawiałam zastosować u niego tego kremu, bo jego policzki są doskonałym testerem- od razu na nich widać jak coś nie pasuje. I to dość brutalnie! Dlatego ostrożnie podchodzę do nowości i raczej minimalistycznie obchodzę się z jego buzią. Przeczytałam skład- kwas kaprynowy, kwas kaprylowy. olej canola, masło shea, urea, alantoina, d-pantenol. Jest ok. Pierwsze zastosowanie przypadło akurat w momencie, kiedy jego policzki miały odcień lekkiej purpury a pod palcami wyczuwało się chropowatość. Wciągnęłam powietrze i myślę ‚raz kozie śmierć- najwyżej mu szybko zetrę, zmyję i osuszę’. Posmarowałam. Czekam. Nic. Nie piszczy, że piecze albo swędzi (a to się zdarza przy wielu kremach jak ma tak podrażnioną skórę). Nie mówi, że mam zetrzeć, bo mu za tłusto (standardowe zachowanie). Nie narzeka, że zapach go wkurza. Jest dobrze. Buzia od razu stała się mniej chropowata. A już po drugim zastosowaniu policzki przybrały bardziej naturalny kolor. Rewelacja!

Na koniec zostawiłam sobie emulsję do kąpieli. Dzieciaki dość niechętnie się w tym kąpią, bo się nie pieni i ma mleczną konsystencję więc nie widzą w wodzie swoich zabawek. Ale nie mogłabym napisać o produkcie nie testując go na nas wszystkich. Chcąc, nie chcąc Armia wykąpała się w tym emoliencie a ja obserwowałam co się dzieje z ich skórą. Najważniejsza informacja dla mnie- nikt nie miał reakcji alergicznej, nikt się nie drapał, nikogo nie podrażniło. Mikołaj miał fajnie gładką skórę na nogach, różnica na jego skórze była wyraźna. Oboje mówili, że się ślizgają teraz, bo mają taką śliską skórę.
Ten produkt chyba najbardziej mi przypadł do gustu. Nie drażni zapachem, ma przyjemną śmietankową konsystencję, nie trzeba go dużo wlewać do wanny, a działa genialnie. Po wylegiwaniu się w wannie pełnej wody z tym emolientem, moja skóra nie potrzebuje dodatkowo balsamu. Jest gładka, delikatna, nawilżona i sprężysta. Zdecydowanie polubiliśmy się z tą emulsją.

Żeby nie było, że nie napisałam gdzie można kupić te produkty to melduję, że w Rossmanie i w aptece doz.pl. Nie sprawdzałam wszystkich aptek, ale akurat w tej najczęściej robię zakupy i tam jest! Ich cena nie jest wysoka, co jest dodatkowym, wielkim plusem. Kosmetyki są wydajne, na pewno wystarczą na długo. Przyznajemy piątkę z plusem. Za zapach, jakość, działanie, konsystencję, cenę i dostępność.

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *