POST Z KATEGORII:

„przedszkolanka” to też nauczyciel!

„przedszkolanka” to też nauczyciel!

Dzień Nauczyciela. Doniosły, ważny dzień. Kiedyś… Dzisiaj to dla dzieciaków przede wszystkim dzień wolny od zajęć. Kiedyś dumą było wręczyć nauczycielowi kwiatka, dzisiaj jest to kłopot- bo kupić trzeba, a co oni znowu wymagają, a za co im niby dawać, nic nie robią i takie tam.
Tak, tak- nauczyciele doskonale wiedzą jak są postrzegani i jak mają dostać wymuszonego kwiatka, to wolą wrócić do domu na pusto. Wybaczcie, tym razem jestem po drugiej stronie barykady. Mimo, że jak to mówi moja mama, jestem obecnie nauczycielem w stanie spoczynku- co roku czuję się wyjątkowo w ten dzień bo to również moje święto. Nie spędzę go z podopiecznymi, nie usłyszę przemówienia dyrekcji ale świętuję- sama ze sobą. Bo nauczycielem się po prostu jest (jeśli oczywiście czuje się ten zawód całym sercem, tak jak czuję go ja).

A od rana czytam dzisiaj różne dyskusje i zapytania odnośnie nauczycieli pracujących w przedszkolu- czy im też trzeba kwiatki przynieść?! Otóż- nie trzeba, obowiązku nie ma ale TO TAKI SAM NAUCZYCIEL jak ten pracujący w szkole więc nie rozumiem skąd jakiekolwiek wątpliwości?!
Kilka zdań wyjaśniających- nauczyciel w przedszkolu, nauczyciel w oddziale przedszkolnym w szkole i ten uczący w klasach 1-3 to człowiek z takim samym wykształceniem, po tych samych studiach! Moje koleżanki z roku pracują w różnych z tych miejsc, ja sama pracowałam w każdym! Nie różnimy się więc poziomem wykształcenia. Każdy z nas musi mieć dyplom ukończenia studiów na kierunku (i teraz nie wiem jak to się dzisiaj nazywa bo w trakcie moich studiów zmieniało się 2 razy) kształcenia zintegrowanego z wychowaniem przedszkolnym albo edukacji wczesnoszkolnej.

Więc czym się różni pani w przedszkolu od pani w szkole?!

W oczach społeczeństwa chyba wieloma rzeczami, skoro w szkole jest to nauczyciel a w przedszkolu PRZEDSZKOLANKA?!
A formalnie tylko kilkoma sprawami:
– generalnie „przedszkolanki” mają trochę gorzej bo pracują od 6.30 (najczęściej o tej porze otwiera się przedszkole)- w szkole godziną zero jest 8!
– przedszkole jest placówką bez-feryjną co oznacza, że nauczyciele pracują w ferie, między świętami, również w Wigilię i wakacje (przynajmniej jeden miesiąc). Mają również mniejszy wymiar urlopu niż nauczyciele w szkole, którzy jak wiadomo mają wolne święta, wakacje, ferie itp.
– pensja przy tym jest taka sama dla wszystkich, niezależnie od placówki.
– obowiązują ich te same przepisy, Karta Nauczyciela, podstawy programowe itp.

A teraz kilka słów z doświadczenia

Pracowałam w przedszkolu we Wrocławiu a później prowadziłam oddział przedszkolny w szkole na wsi. W przedszkolu miałam takie same wiekowo dzieciaki jak te w oddziale przedszkolnym przy szkole. Robiłam z nimi podobne rzeczy, realizowałam ten sam program, miałam ten sam zakres obowiązków. A jednak było inaczej. W szkole moje słowo było praktycznie święte. PANI powiedziała, tak musiało być. W przedszkolu miałam zająć się dziećmi i nie wymagać zbyt wiele od zapracowanych rodziców (przeważnie, całe szczęście nie wszyscy tak uważają).
W szkole na Dzień Nauczyciela dostałam coś od każdego ucznia, w przedszkolu tylko od kilku. W szkole miałam więcej wolnych dni i więcej „luzu”, w przedszkolu bywało różnie- czasami pracowało się po 10 godzin (zastępstwo za zmienniczkę), na drugiej zmianę kończyłam pracę o 17, na otwarciu zaczynałam o 6.30. Do pracy szłam również w Wigilię, ferie i Sylwestra. W szkole rzadziej przyprowadzano chore dzieci (bo nie wypada), w przedszkolu było to notoryczne (zakres moich obowiązków wzrastał o wycieranie nosów). W przedszkolu panie nie mają problemu z wycieraniem dzieciom tyłków, przebieraniem, przytulaniem, pomocą w karmieniu itp. Odwalają ogromną robotę od strony czysto opiekuńczej. W szkole to głównie dydaktyka!
Szanujcie więc panie nauczycielki, nie mówcie o nich pogardliwie „przedszkolanki” bo one są prawdziwymi NAUCZYCIELKAMI. Tylko cechują się dużo większą cierpliwością, ciepłem i empatią (nie wyobrażam sobie inaczej) bo mają inne miejsce pracy niż szkoła, w której można tych cech po prostu nie posiadać i być fajnym nauczycielem.

Aaaaa i nie chodzi o prezenty i zarzucanie teraz pań słodkimi słowami- to raczej wymiar symboliczny. Jasne, że miło dostać kwiatka czy czekoladę na Dzień Nauczyciela. Ale nie tu jest sedno mojego tekstu. Myślę, że doskonale wiecie, że dużo bardziej cenny jest szacunek i uznanie.

16 komentarzy
  1. Ann S

    A ja się zastanawiałam czy w żłobku obchodzi się to święto… Jednakże stwierdziłam, że Paniom Ciociom napewno się miło zrobi i kupiłam bombonierkę :) miło zobaczyć szczery uśmiech wdzięczności :) przecież to też nauczycielki, przynajmniej w moich oczach :)

    Odpowiedz
  2. Agata Jesiak

    Ja jestem nauczycielem języka obcego i w tym roku szkolnym, przyszło mi pracować z CZTEREMA pierwszymi klasami, w tym z trzema SZEŚCIOLATKÓW. W półtora m-ca przerobiłam już osikane spodnie, obsmarkane nosy, notorycznie zawiązywanie dzieciom butów, płacz i praktycznie odrywanie dziecka rano od mamy, i wiele innych (wszystko w sześciolatkach oczywiście i podczas 2h tygodniowo z każdą klasą).
    Podziwiam i doceniam panie nauczycielki całej ed. eczesnoszkolnej, bo ja bym chyba oszalała cały dzień z taką ekipą. Te dzieciaki są słodkie, urocze, kochane… ale 2h tygodniowo to wystarczająco.
    Nie wyobrażam sobie, żeby moja córka nie złożyła życzeń nauczycielowi przedszkolnemu.Tym bardziej nazywanemu „ciocią”.

    P.S. Wśród sześcioaltków już też „ciocią” byłam, bo się zapomnieli :) Natomiast nic z tych rzeczy, o których pisałam, nie spotkało mnie w I klasie siedmiolatków. Ale to już na inny temat :)

    Odpowiedz
    • Agnieszka T.

      Może by autorka blogu napisała tekst o puszczeniu 6-latka do szkoły. Dobrze byłoby poznać opinie innych mam. To dość kontrowersyjny temat i wiem, że sporo rodziców załatwia zaświadczenia lekarskie dla swoich sześciolatków żeby poszli dopiero za rok do szkoły. A jak wygląda z powyższego tekstu 6-latki nie do końca chyba są gotowe pójść do szkoły.

      Odpowiedz
  3. monia

    Jestem nauczycielką w przedszkolu na początku swojej kariery zawodowej może mając więcej lat przepracowanych będę uważała co innego. Jednak uważam że całkiem sporo zarabiam jak na początkującego nauczyciela, to koleżanki z większym stażem pracy zarabiają zdecydowanie więcej niż ja. I na prawdę nie narzekam, porównując swoje zarobki z innymi zawodami.
    Co do szacunku to należy go sobie wypracować, nic nie ma za darmo. Prezentów nie dostałam wiele jeden kwiatek i czekolada, ale bardziej się liczą te uściski i życzenia wszystkich dzieci tego dnia które dostałam niż te materialne prezenty. Choć moje koleżanki z pracy które dostały kosze z prezentami były zdziwione że u mnie tak cienko.
    Aaa i wcale mnie nie boli ta przedszkolanka i nie rozumiem tego częstego oburzenia na te sformułowanie.

    Odpowiedz
  4. Różyczka

    Dla mnie jest smieszne kiedy slysze ze nauczyciel nie uczy dla przyjemnosci a za kase.
    No tak! ALE , ale Dr tez robi swoja prace za kase i to jaka ;) . Ale im sie nalezy!
    Bo odebrali porod, bo wykonali zabieg, wyrwali zeba dajac znieczulenie.
    Przykre to.

    Odpowiedz
    • monika szecel

      Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Odpowiedz
  5. Magdalena Balcerzak

    Mateo, wczoraj do przedszkola zaniósł każdej z Pań czekoladki. Przecież, to są jego pierwsze w życiu nauczycielki, co z tego, że nazywane ciociami, a nie paniami? Poza tym, 14 października to Dzień Edukacji Narodowej… A moje dziecko edukację od września zaczęło pobierać… :)

    Odpowiedz
  6. Matka Debiutująca

    Ja się przyznam że nawet nie wiedziałam na jakich zasadach pracują panie w przedszkolu tym bardziej dzięki za doinformowanie :)

    Odpowiedz
  7. Justyna Ś.

    Nawet przez chwilę nie zastanowiłam się, czy „przedszkolanka” to też nauczyciel. Dla mnie to naturalne, że TAK!
    Agacia jest w grupie integracyjne i ma w grupie 2 nauczycielki, nauczyciela wspomagającego, ale także pomoc nauczyciela i panią do pomocy przy posiłkach,toalecie i spacerach. Uważam, że każda z nich (niezależnie od wykształcenia) UCZY moje dziecko, więc w Dniu Nauczyciela każda z nich otrzymała kwiatka i życzenia.

    Odpowiedz
  8. Matka Prezesa

    A ja kupiłam Jasia przedszkolance kwiatka. Dałam Jasiowi i poleciał … :) Nie musiałam się nikogo pytać, czy wypada, czy trzeba. Doceniać jej pracę, doceniam to, że jest. A, że jest świetna należy jej się.

    Odpowiedz
  9. Agnieszka T.

    Też czasem mi się zdarza krytykować nauczycieli, że mają tyle wolnego i krótki dzień pracy a jeszcze narzekają i domagają się podwyżek. Ale złego słowa bym nie powiedziała na przedszkolankę a od mojego podwórka – opiekunkę w żłobku. Nie zazdroszczę im takiej pracy i sama nigdy bym takiej nie wybrała. To jest naprawdę praca od serca i z powołania, bo opieka nad małymi dziećmi jest naprawdę trudna, stresująca i męcząca fizycznie i psychicznie. Wiem ile moje bliźniaki kosztują nas sił i zdrowia psychicznego :-) a co dopiero grupa 25 rozkrzyczanych i często nie słuchających dzieci. Podziwiam naprawdę.

    Odpowiedz
  10. Agnieszka Kamaszkowo

    Ja jestem czynnym nauczycielem heh, od tego roku :) Uczę języka, ale mam zamiar za dwa lata zostać również „przedszkolanką” :) Fajny wpis, ku pokrzepieniu nauczycielskich serc :)

    Odpowiedz
  11. Matka Antyterrorystka

    Ja osobiście spotkałam się ze stwierdzeniami, że nauczyciele wszyscy mają za dobrze, za wysokie pensje, za dużo wolnego, nic specjalnego nie robią…scyzoryk się człowiekowi w kieszeni otwiera.Moja koleżanka pracowała w przedszkolu- w Wigilię skończyła pracę o 18 i godzina na dojazd do domu- dlaczego? Mamusia zapomniała odebrać dziecko bo była na zakupach i „niby” telefonu nie miała przy sobie

    Odpowiedz
  12. Barboorka

    Kiedyś się strasznie oburzałam, teraz mi to wisi. Choćbym nie wiadomo co robiła i na głowie stawała, to nawet dla mojej rodziny (!) jestem darmozjadem, który idzie na pięć godzin do pracy, pije kawę i patrzy, co dzieci robią. Ciekawe tylko, dlaczego sami nie potrafią ze swoimi dwoma wytrzymać ani nie chcą przyjąć zaproszenia na tę pięciogodzinną kawę.

    Najlepsze słowa docenienia usłyszałam od jednej z matek we wrześniu na korytarzu: „Ja panią podziwiam. Ja bym tu w pięć minut zwariowała” :P

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Mój mąż też tak mówił aż nie spędził w mojej pracy jakiejś godzinki, gdy na mnie czekał. Wtedy powiedział, że on to by ich wszystkich wystrzelał :) Od tamtej pory doceniał moją pracę!

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *