POST Z KATEGORII:

współpraca- a co to jest takiego?!

współpraca- a co to jest takiego?!

Jesteśmy pokoleniem, które w szkole grało do własnej bramki. Obce nam były takie formy działań jak praca w grupie, projekt edukacyjny czy chociażby burze mózgów.
Była lekcja, zapisać w zeszycie co pani podyktowała, zadanie rozwiązać i dostać najlepszą ocenę. Rywalizacja i wola przetrwania były dominujące. Nie nauczono nas współpracować z ludźmi.
Do tego kobiety miewają wybitny dar do knocenia spraw ważnych i swoimi przerośniętymi ambicjami potrafią wiele zepsuć. Generalnie myślę, że grupa facetów szybciej się dogada niż grupa kobiet bo… oni sobie przydzielą zadania, które każdy wykona i już. A baby sobie zadania przydzielą, jedna drugą będzie kontrolować, znajdzie się ktoś kto będzie chciał mieć więcej do powiedzenia niż pozostali iiii… gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść.
Otóż to- nie nauczono nas współpracy.
Wychodzi nam to w pracy, na studiach, w życiu codziennym. Nie rozumiemy, że działanie w grupie ma na celu dobro grupy a nie pojedynczych jej składowych. I że każdy w grupie jest równy. Nawet jeśli zrodzi się lider- i chwała mu za to, bo ktoś musi ogarniać całość- to on również działa na takich samych zasadach jak reszta członków. Nie ma ważnych i ważniejszych. Nie ma lansowania siebie i prób uzyskania własnych korzyści. Grupa to grupa. Jak działam w grupie to nie jestem Anną Bratkową, tylko członkiem grupy Bla-bla.
Nie umiemy współpracować.
Wikipedia podaje taką definicję współpracy:

„Współpraca
 – zdolność tworzenia więzi i współdziałania z innymi, umiejętność pracy w grupie na rzecz osiągania wspólnych celów, umiejętność zespołowego wykonywania zadań i wspólnego rozwiązywania problemów.

Zdolność tę zalicza się do kompetencji emocjonalnych; umiejętność ta stanowi jeden z wyróżników kompetencji społecznych, które warunkują jakość relacji z innymi ludźmi.

Współpraca i współdziałanie prowadzą do tworzenia wewnętrznych więzi wśród członków grupy, jak też rodzą ich poczucie tożsamości z zespołem, co zapewnia trwanie i sprawne funkcjonowanie tego zespołu na rzecz osiągania wspólnych celów jego członków.” (źródło- TUTAJ)
Dominują słowa: wspólne! Czyli nie moje osobiste dobra, nie moje zyski, nie moja chwała. Wspólne. Grupowe. Ja jestem tylko jednym z trybików grupy.
To jest dla wielu z nas obce. W pracy jedna drugą podkopie, do szefa doniesie, bo lepsza chce być. Podkreśli 3 razy do dyrekcji, że to ona zrobiła tą dekorację- sama! I ona napisała większą część scenariusza, bo Zosia miała chore dziecko. 
Prezentacje trzeba w grupie zrobić to tak ją napisze, żeby było widać, że to ona jest tą, co więcej pracowała i równiej literki stawia.
Zawsze znajdzie się taki ktoś, kto w działaniu grupowym szuka dla siebie miejsca na błyszczenie, której się miesza praca w grupie z pracą grupy na jej rzecz.
Smutne to ale prawdziwe…

Od jakiegoś czasu w szkołach zmieniają się metody. Dzieciaki pracują w grupach, tworzą wspólnie projekty, razem pracują na sukcesy i oceny. Mam nadzieję, że dzięki temu, nowe pokolenie będzie bardziej nastawione na empatię, dialog, branie pod uwagę zdania innych ale również dzielenie się sukcesami i porażkami. Co więcej, mam ogromną nadzieję, że mądrzy nauczyciele (wierzę, że mimo wychowania w epoce anty-wspólnotowej jest takich wielu) przekażą młodzieży takie pospolite prawdy jak jedność, odpowiedzialność grupowa, kompromis.
Ja to bym była na tyle wredna, że jakbym wyłapała, że ktoś próbuje wybić się na tle grupy i działać na swoją korzyść jej kosztem- to od razu bym temperowała. Bo istotą pracy w grupie jest osiągnięcie wspólnego celu a ocenę wystawia się grupie jako całości a nie Asi za to, a Zosi za inne coś. Nie ważny jest fakt, że Basia narysowała 2 nogi a Kasia tylko jedną rękę. Więc Basia jest lepsza a Kasie trzeba zgnoić albo nie dopuścić do głosu. To tak nie działa!

Cieszę się, że obecnie wykonuję taką pracę, która nie nakazuje mi współdziałać z kimś, kto tego nie potrafi. Cieszę się, że współpracując z Wygodną-każda z nas pracuje na wspólny sukces a nawet i na sukces bloga koleżanki.
Jestem usatysfakcjonowana tym, że tworząc wielkie przedsięwzięcia- jak chociażby Bloginie– udało nam się w kilka osób stworzyć zgrany, nie konkurujący ze sobą team.
Jednak nie zawsze jestem czujna i zdarza mi się paść ofiarą kogoś, kto tylko pozornie działa w grupie dla grupy. Całe szczęście już coraz rzadziej…
Jak sobie z tym radzić? Zaciskać zęby dla dobra całości projektu czy tupać nóżką, walcząc o swoje? Pozostać w zgodzie ze sobą czy poddać się by grupa osiągnęła cel?
Na te pytania wciąż szukam odpowiedzi. Całe szczęście coraz rzadziej znajduję się takich sytuacjach. Czujność ponad wszystko! 

9 komentarzy
  1. Anna Pacek

    Od 3 lat pracuję w szkole,która powstała z połączenia dwóch szkół. Nauczyciele z mojego dawnego miejsca pracy świetnie się razem dogadują a co za tym idzie -współpracują niemalże idealnie. Gorzej jest z „nowymi”. Panowie(bo w większości są to mężczyźni) są niereformowani, tzn. robią tylko to,co do nich należy-nic poza tym. Wszelkie próby wciągnięcia ich w działalność pozalekcyjna np. zorganizowanie Dni Otwartych czy wyjazdy promocyjne, kończą się fiaskiem. Z mojego doświadczenia wynika,że to nie płeć a wspólne zainteresowania, wspólne cele są korzystne dla współpracy.

    Odpowiedz
  2. Anonymous

    A mi się wydaje, że nie ważne ile osób współpracuje, nie musi być wcale grupy, żeby było nieprzyjemnie. Wszystko zależy od charakterów po prostu. Czasami i w duecie sie nie da dojśc do porozumienia. Są ludzie, którzy się nie nadają do współpracy i tyle. M.

    Odpowiedz
  3. Współczesna MP

    A ja jestem uczulona na działanie w grupie. Z tegoż względu, że w szkole tak pracowaliśmy i zawsze znajdowała się jedna osoba, która – całkowicie odwrócona sytuacja – nie chciała się wybijać, a pięknie podczepiała się pod sukces grupy nic do jej pracy nie wnosząc. Dla mnie to wielka niesprawiedliwość i dawanie możliwości do cwaniactwa. Dużo bardziej cenię sobie pracę indywidualną.

    Odpowiedz
  4. madzia

    Mieszkam z rodziną w Danii i tak naprawdę to dopiero tutaj przekonałam się, jak to jest z tą współpracą z rodakami.Na palcach jednej niestety ręki mogę policzyć osoby, z którymi można wspólnie coś zrobić.To chyba domena Polaków, że najchętniej współpracujemy z osobami od których można coś wykroic dla siebie.Nie potrafimy sobie pomagać ot tak,aby wszystkim nam było lepiej,fajniej i przyjemniej.

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Nawet w Anglii zrodziło się takie powiedzenie, że jak ktoś cię z roboty wy…to będzie to drugi Polak. Rodacy sami sobie świństwa robią!

      Odpowiedz
  5. Matka Antyterrorystka

    Wszystko prawda. Dlatego zawsze lepiej dogadywałam sie z facetami jeśli chodzi o kolegów w szkole, współpracę itp. My baby mamy to chyba w kodzie genetycznym zapisane żeby się wybijać ponad szereg. Praca w grupie jest świetną sprawą. Mam nadzieję, że dzieci nasze uczone będą tego od najmłodszych lat. Można później uniknąć wyścigu szczurów…ale to jeszcze wiele lat ciężkiej pracy

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Kiedyś czytałam takie badania, że wyścig szczurów jest jednym z najbardziej stresujących czynników w pracy :/

      Odpowiedz
  6. ojejmamo

    Przecież sukces grupy to nasz sukces, a i przegrywać trzeba umieć. pozdrawiam:)

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Przegrywanie to już w ogóle mało komu wychodzi :P Ale to akurat dość naturalne zachowanie jest. Nikt nie lubi przegrywać, nie?

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *