Wszem i wobec głoszą jakże szczęśliwą nowinę, że od 2016 r. na każde urodzone dziecko rodzice dostaną co miesiąc tysiąc złotych. Bardzo szlachetnie!
Tak jak podwyższenie świadczenia na dzieci niepełnosprawne o bagatela 200 zł! W tej kwestii mam zdecydowanie inne zdanie niż ogół bo uważam, że rząd powinien sobie te pieniądze zabrać i skierować na zupełnie inne tory! Nie rozumiem idei płacenia matkom za opiekowanie się niepełnosprawnym dzieckiem (w końcu to ich obowiązek) a należne pieniądze są tak śmieszne, że nie wystarczają nawet na połowę potrzeb takiego dziecka. Jestem wręcz przekonana, że prawdziwie zaangażowani rodzice, chętnie zrezygnowaliby z tych świadczeń, gdyby w zamian ich dzieciom zapewniono bezpłatnie odpowiedni sprzęt, leki i rehabilitację!
Łuska na nogę dla dziecka- 3 tysiące, 5 tysiący, 10 tysięcy. Zależy. Nie od mojego widzi-mi-się ale od dostosowania jej do potrzeb dziecka, jego problemów z chodzeniem.
Turnus rehabilitacyjny- około 5 tysięcy.
Rehabilitacja codzienna- zależy od niepełnosprawności dziecka, jedne muszą ją mieć codziennie, inne 2 razy w tygodniu. Koszty… sami sobie obliczcie, przy założeniu średniej- 60-80 zł za godzinę.
Okulary dla dziecka- 500-1000 złotych.
Buty ortopedyczne- 300 zł.
Pionizator- 3000 zł.
Takie są potrzeby dzieci niepełnosprawnych. Są jeszcze wózki inwalidzkie, aparaty słuchowe i tysiące innych rzeczy, które trzeba tym dzieciom kupować!
Nie znam się na wszystkich wydatkach ale wiem o tych, które sama ponoszę.
Okulary- dofinansowanie NFZ 90 zł!
Łuska- dofinansowanie 800 zł (przy cenie sprzętu 5-10 tysięcy… niezła kpina!).
Podczas gdy, np w Niemczech całość takiego sprzętu pokrywa ubezpieczenie. Rodzice nie płacą nic!
I państwo wspaniałomyślnie rzuci w rodziców tysiącem złotych, żeby dzieci chcieli rodzić. Albo 1200 zł świadczenia pielęgnacyjnego by uciszyć protestując pod Sejmem matki! Fantastycznie wprost!
Później natomiast rozkładają ręce- limity, nie ma możliwości, nie ma miejsc, kryzys, ograniczenia.
Nie jestem zwolennikiem podejścia „niech państwo da”. Wkurzają mnie ludzie żerujący na MOPS-ach i GOPS-ach, rodziny wielo-wielodzietne, które ani myślą same podejmować odpowiedzialność za swoje potomstwo, rodziny patologiczne, którym się wydaje, że im się należy. I ci wszyscy, którzy mogliby zakasać rękawy i pójść do roboty, zamiast wystawać pod opieką społeczną!
Ale zapewnienie chorym dzieciom dostępu do lekarzy, sprzętu ortopedycznego, leków i rehabilitacji powinno być oczywiste! Rodzice nie powinni rwać sobie włosów z głowy czy będą w stanie zapewnić takie środki na koncie. Nie powinni musieć żebrać, prosić, błagać prywatnych ludzi, firm, instytucji.
Wiem od innych matek, że można pisać od fundacji do fundacji. Prosić, wnioskować, zbierać 1%. Wiem, że są takie rodziny, które nieco naciągają te sytuacje i są na tyle „obrotne”, że radzą sobie dużo lepiej niż mają faktyczne potrzeby.
Ale ja mówię o takiej przeciętnej rodzinie, która próbuje sobie radzić sama, bez kombinowania i chodzenia od drzwi do drzwi!
No to krótki test. Ilu z was ma dzisiaj na swoich kontach wolne środki na takie „przyjemności?”. 5 tysięcy na turnus, który najlepiej jakby się odbył tak z 3-4 razy w roku (u niektórych dzieci znacznie częściej)? Na taką łuskę za 3 tysiące? Okularki za tysiaka?!
Tak myślałam…
Dlaczego rodzice muszą kombinować, chodzić od drzwi do drzwi, pisać miliony wniosków, żebrać o 1% by zapewnić swoim dzieciom tak naprawdę niezbędne dla nich rzeczy?!
Mam ochotę powiedzieć- wsadźcie sobie ten tysiąc w d… a dajcie nam bezpłatne leczenie, żłobki, przedszkola. Zmniejszcie Vat na ubranka dla dzieci, nie rzucajcie kłód pod nogi młodym matkom. Wtedy kobiety będą rodzić dzieci, wtedy nie będą czekać na lepsze czasy. Teraz?! Teraz takie działanie to jak zatkać palcem dziurę. Niby się zatkała a i tak guzik z tego!
Z mojego punktu widzenia bardzo przydatny bylby gwarantowany darmowy zlobek od roku zycia i pozniej przedszkole. To najwiekszy wydatek i najtrudniej sobie z tym poradzic. Moglby byc tez bony na pieluchy lub formule ponizej pewnego progu finansowego.
” W tej kwestii mam zdecydowanie inne zdanie niż ogół bo uważam, że rząd powinien sobie te pieniądze zabrać i skierować na zupełnie inne tory! Nie rozumiem idei płacenia matkom za opiekowanie się niepełnosprawnym dzieckiem (w końcu to ich obowiązek)”
A ja w tej kwestii, rozumiem, że posłużyła się pani sarkazmem aby zwrócił uwagę na sytuacje opiekunów niepełnosprawnych dzieci. To było poniżej pasa dla tej grupy, którą ja próbuję uzawodowić, bo zaden rodzić nie ma narzuconego obowiązku opiekować się swoim dzieckiem nawet niepełnosprawnym, to jest wybór. Widziałem te wybory gdy rodzice zostawiali takiego noworodka z rozszczepem kręgosłupa …. Te matki opiekunowie itd dostają swiadczenie dlatego ze zrezygnowali z pracy aby własne zając się opieka nad chorymi, a dlaczego państwo chętnie płaci ( szkoda ze tak mało i nie chce uzawodowić tej grupy) BO SIĘ PAŃSTWU TO OPŁACA dlaczego?? bo musiałoby wybudować wielka liczbę Domów POMOCY SPOŁECZNEJ pozatrudniać w nich jeszcze wieksza ilośc opiekunów. Pani artykuł dał asumpt dla strony rządowej aby obniżyć wywalczona przez opiekunów i rodziców kwotę 1200pln do kwoty800 i wprowadzić kryterium dochodowe. Gdyby nie to jedno wtrącenie niestety okrutnie znaczące , z resztą sie bym się zgodził.
Była to pewnego rodzaju ironia. Chociaż naprawdę nie oczekuje, że państwo powinno mnie utrzymywać bo mam za dużo dzieci albo mam dziecko niepełnosprawne, albo z jakiegokolwiek innego powodu! Uważam natomiast, że powinniśmy dostać to na co idą nasze podatki o składki- a potężne sumy dajemu na nfz np.ktory nie działa i nierefunduje albo rrefunduje w niewielkim stopniu! Wiem, że dla niektórych rodzin te świadczenia i zasiłki są na zasadzie ‚być a nie być’ ale nawet jeśli wydaje sie to okrutne, nadal twierdzę, że zamiast owej żałosnej podwyżki- chciałabym mieć rehabilitacje i sprzęt za darmo. Żebym nie musiała wydawać 2 tysięcy miesięcznie na rehabilitacje syna. Ta jalumuzna od rządu nadal nie zmniejsza moich wydatków.
Ja mam tylko jedno pytanie.
Czy znane są pani postulaty rodziców protestujących co miesiąc pod Sejmem?
Chyba nie, ale łatwo jest krytykować prawda?
Pozdrawiam
Znane mi są. Nikogo nie krytykuje. Proszę czytać ze zrozumieniem! Ja jestem matką dziecka niepełnosprawnego, pisałam o sobie, o tym że tacy rodzice jak ja muszą prosić i szarpać się z systemem! A te 200 zł, które proponuje rząd nadal nie rozwiązują problemów potrzeb dzieci! Nie wiem co tym niby skrytykowałam i kogo?!
Jak na razie to rząd planuje w lipcu obciąć ze świadczenia pielęgnacyjnego 400zł a nie dodać.
Te pieniądze są dla matki aby nie umarła z głodu i mogła dopilnować rehabilitacji, edukacji i tego wszystkiego co jest potrzebne jej dziecku. Jak na razie to państwo sprowadza nas matki do roli żebraczek, bo czym jest proszenie o 1% czy darowiznę? Walczymy o normalność, o wyrównywanie szans, likwidację barier, dostęp do rehabilitacji i nowoczesnego leczenia, indywidualne podejście do każdej osoby niepełnosprawnej, o realizację KPON. Jak pani odda świadczenie to z czego zapłaci rachunki? Pieniądze są, tylko źle wydawane i trwonione na urzędniczą kastę i pośredników, jak ktoś tego nie widzi to jest ślepy i tyle.
Na rachunki zarabia mój mąż :) A o czym jak niby pisałam jak nie o tym, że jesteśmy żebro-rodzicami?! Ja się tak czuję, gdy muszę prosić o dofinansowanie łusek dla dziecka a się okazuje, że proponują mi 800 zł, podczas gdy jest ona dużo droższa!
Rozumiem, że i na emeryturę mąż zarobi? Niestety czasami mąż odchodzi, bo nie wyrabia psychicznie np. I co wtedy ma zrobić taka matka, oddać dziecko? Napisałam wyżej o co walczymy i świadczenie pielęgnacyjne nic do tego nie ma.
Ale ja nie jestem przeciwko świadczeniu. Dobrze, że rząd opłaca składki i że w ogóle coś państwo łaskawie daje. Chodzi mi bardziej o to, że ta ich doraźna pomoc, dla zatkania gęby matkom (tysiąc złotych za urodzenie dziecka przez rok, podwyżka 200 zł świadczenia) to jest łatanie dziury palcem. Nadal nie rozwiązuje problemów ani nie ułatwia życia rodzinom dzieci niepełnosprawnych. Mi te 200 zł dalej nie pokrywa rehabilitacji dziecka, która miesięcznie wynosi prawie 2000 zł! Chętnie oddam te proponowane 200 zł w zamian za darmowe leki, rehabilitację i sprzęt! To jest idea mojego wpisu.
No widzisz, myślisz tylko o sobie i swojej sytuacji i do tego nie czytasz o czym ja piszę.
Ja troszkę inne mam zdanie.
Mam w rodzinie osobę niepełnosprawną. Podniesienie o te głupie 200 zł, co wyjdzie 1200 bodajże miesięcznie jest potrzebne. Wózek inwalidzki dostaje sie za darmo – trzeba mieć zaświadczenie od lekarza i czeka się 2 tygodnie, niedawno rodzice „dziecka” załatwiali. Pisze w cudzysłowiu, bo to już dorosła osoba. Rehabilitacje tez się należą – 2 razy w roku, wiem, że to mało, ale jak się pochodzi to i częściej można. Oczywiście, że obowiazkiem matki jest opieka dzieckiem, ale taka mama przeważnie rezygnuje z pracy więc bardzo dobrze, że te pieniądze ma, bo gdyby nic nie dawali pewnie nie byłoby za co żyć. Leki powinny być za darmo, wszelka inna pomoc owszem, ale te pieniądze jako dodatek też.
A z płacenia miesięcznie mamom za urodzenie dziecka o czym mówią jestem zadowolona.
http://www.julinkowo.pl/
A ja jestem matką dziecka niepełnosprawnego i Ci powiem, że dodatkowe 200 zł owszem, jest fajne ale nadal nie pokrywa kosztów rehabilitacji mojego dziecka ani potrzebnego mu sprzętu. Nie wiem jak z wózkiem ale na łuski na nogi NFZ wpisał nam dofinansowanie 800 zł, przy koszcie łusek ok 2500-3000 zł! Brałam przez kilka miesięcy to świadczenie i faktycznie było to jakieś zastępstwo zamiast wypłaty ale to nadal nie rozwiązuje kluczowych problemów naszych dzieci!
Bo woleli dać dofinansowania na operację zmiany płci, niż na niepełnosprawne dzieci, czy choćby leki dla cukrzyków.. Masakra w tym kraju..
A do tego od czasu do czasu sprawdzają, czy nieuleczalne choroby (np. brak ręki) się nie cofają… albo każą co 2 miesiące sprawdzać czy na bank jelita nie odrosły by worek stomijny dostać itd., bo na receptę… A kolejka jest…
Ja właśnie dostałam list z orzecznictwa (składałam wniosek bo nam się kończy orzeczenie), że nie rozpatrzą go bo mają za dużo zgłoszeń. Następna pula w lipcu… Nosz kurwa!
A potem dziwią się, że ludzie z systemu niezadowoleni…
Zgadzam się z Tobą. Moje dziecko nie jest specjalnie chore, ani nie ma poważnych problemów. Jednak borykamy się z dość częstymi przypadłościami, jak alergia. Lekarka wysłała nas do dermatologa. Termin 194 dni w moim mieście… Więc trzeba zapłacić prywatnie, lub udać się kawałek drogi za granicę, gdzie terminów albo nie ma, albo są tygodniowe. A ubezpieczenie przecież ciągle płacimy i to nie są małe pieniądze. Z tym zrobiliby porządek, a nie dawali 1000 zł na dziecko…
Oooo wizyty u lekarza to ja mam w jednym paluszku! Od pierwszego dnia Chłopców jesteśmy regularnie u kilku specjalistów i wiem jak to pięknie wygląda, gdzie się ile czeka i że często lepiej iść prywatnie i wywalić 250 zł i być obsłużonym dobrze i na świetnym sprzęcie niż na NFZ robić nieprzyjemne badanie na starym sprzęcie!
Nie jestem matką niepełnosprawnego dziecka, więc na pewno nie mam oglądu sytuacji, ale sobie myślę, że oprócz tych bezpłatnych świadczeń zdrowotnych, sprzętu itd. jednak pewne świadczenia dla matek (rodziców) dzieci niepełnosprawnych też powinny się należeć, chociażby w formie składek zdrowotnorentowoemerytalnych bo często takie matki (rodzice) nie mają możliwości pójścia do pracy,
a co do takiego dofinansowania jak jest teraz – łatwiej sypnąć gotówką równą dla wszystkich niż analizować każdy przypadek jednocześnie. A rodzice niech nie marudzą tylko kombinują. Chyba takie to jest podejście.
Jak masz świadczenie pielęgnacyjne to opłacają świadczenia i składki! Więc to państwo reguluje.
Nic dodać, nic ująć. To smutne, że Państwo ma pieniądze by przeznaczyć na prześladowanych chrześcijan, ale dla dzieci niepełnosprawnych to już nie mają. To jest wręcz śmieszne, że Państwo nie potrafi sobie poradzić z hierarchią potrzeb, co w końcu jest ważniejsze?! Jak rodzic ma poradzić sobie z chorobą dziecka, jak nie ma pracy? Tysiąc dla rodzica za urodzenie dziecka przez pierwszy rok? Nic tylko się rozmnażać, patologiczne rodziny będą jeszcze większe, a co z dziećmi? To one ucierpią…
Też myślę, że ten tysiak w 80% skusi rodziny mało wydolne wychowawczo do rozmnażania się!
Oprocz tego, co napisalas obawiam sie tego, ze bedzie to okazja do patologicznych rodzin. Tysiaczek co miesiac na Dziecko, ale Dzieckiem nie bedzie mial sie kto zajmowac.. Smutne..
Ja jak tak stwierdziłam u siebie, to wyszło na to, że wrzucam wszystkich do jednego wora… A całkowicie się z Tobą zgadzam!!
Jestem daleka od oceniania, jednak jako matka dziecka niepełnosprawnego, która stara się nie nadwyrężać pomocy innych- w tym państwa- mogę śmiało powiedzieć, że ten 1200 zł na dziecko niepełnosprawne jest niczym. Jeśli nie masz zapewnionych wizyt u specjalistów na NFZ a dofinansowanie na sprzęty jest tak znikome. Trzeba prosić fundacje, pefrony i inne takie. I wtedy sobie poskładać- trochę da ten, trochę tamten. A ty jak najlepszy księgowy, mnożysz papiery i liczysz…
Nie ma np. na żłobki ale 12 tysięcy dla rodziny za urodzenie dziecka będą. To jest wręcz absurdalna polityka pro-rodzinna państwa!
Dlatego powinniśmy zmienić ten rząd i iść na wybory. I mieć nadzieję, że coś się zmieni.
Nie liczę na to! Każdy jeden polityk taki sam!