POST Z KATEGORII:

Dobrą książkę poproszę!

Dobrą książkę poproszę!

Macie czasami wrażenie, że wszystkie lektury, które czytacie są podobne? Że brakuje im powiewu świeżości, polotu a nawet dobrego humoru? Nawet jeśli jakiś autor zachwycił was na początku, to kolejna jego książka już wydaje się banalna i przewidywalna. Ja tak czasami mam. Dlatego przestałam upierać się na tylko jednych, ulubionych autorów. I dlatego zaczęłam rozglądać się za innymi niż dotychczas czytałam gatunkami literackimi. Często w tym celu przeglądam zakładkę bestsellery.

Jakiś czas temu, zupełnie przypadkiem, trafiłam na Olgę Rudnicką. Pozornie zupełnie nie w moim stylu. Powieści sensacyjne, kryminały? Nieeeee! W dodatku sama o sobie mówi, że nigdy nie polubi kawy. Nie ma mowy. Pewne zobowiązania skłoniły mnie, żebym przyjęła jedną z jej książek do recenzji (KLIK) iiiii zakochałam się. Od tamtej pory chętnie przerywam sobie czytanie powieści obyczajowych i romansów, kryminałami Olgi Rudnickiej.

Granat poproszę!” to bardziej komedia niż kryminał. To zdecydowanie bardziej książka do pośmiania się niż strachu. To na pewno lektura, od której ciężko się oderwać a niekontrolowane wybuchy śmiechu są nieuniknione. Idealna na tą szarość za oknem, która nam właśnie towarzyszy.
Główna bohaterka, Emilia Przecinek, to przeciętna kobieta lat 39, która wiedzie nudne, przewidywalne, acz lekko oderwane od rzeczywistości życie. Jest matką, żoną i pisarką. To ostatnie sprawia, że nie zawsze kontroluje to, co się dzieje w jej życiu a fakty potrafią jej się mieszać z wyobrażeniem o bohaterach jej książek. Emilia jest właśnie w trakcie pisania kolejnej powieści, kreślącej wizję wielkiej miłości aż po grób, gdy odbiera telefon od męża. Cezary Przecinek rzekomo przebywający na coraz liczniejszych delegacjach, postanowił rozpocząć nowe życie u boku nowej miłości swojego życia. Być może nie byłoby to takie zaskakujące, gdyby nie fakt, że Cezary jednocześnie zmienił pracę, miejsce zamieszkania i kobietę swojego życia, ukrywając te fakty przed całym światem, łącznie ze swoją matką. I tak oto Emilia zostaje sama, z kredytem, dziećmi i splotem nieoczekiwanych wydarzeń. Z odsieczą przybywają jej dwie matki i dopiero wtedy zabawa zaczyna się na całego. A gdy do teamu dołącza przyjaciółka i agentka w jednym, która za wszelką cenę chce z Emilii zrobić bardziej atrakcyjną kobietę, poziom dobrego humoru drastycznie wzrasta.

Tym razem Olga Rudnicka zdecydowała, że wątek kryminalny będzie oboczny. Owszem, pojawia się trup. Ale nikomu nie przysparza on większych zmartwień. Raczej powoduje nieco zabawnych komplikacji, głównie ze względu na niezbyt racjonalne posunięcia Emilii. Na pierwszy plan wysuwa się nam komedia, odrobina czarnego humoru i dużo prześmiesznych slotów wydarzeń.

Zdecydowanie książki tej autorki powinny być zalecane na jesienno-zimowe depresje. Po takiej lekturze człowiekowi od razu robi się cieplej na sercu, lżej na duszy i trudniej zamknąć roześmianą szczękę. Ogromnym plusem są charakterystyczni i wyraziści bohaterowie. Zwłaszcza seniorki rodu. Komiczne panie w średnim wieku, potrafiące świętego wyprowadzić z równowagi. Wątek z peruką Emilii sprawił, że moja wyobraźnia sięgnęła zenitu a kąciku ust poszybowały aż do brwi. Jedynym minusem jest czas. Zdecydowanie za szybko się ją czyta! Jakaś taka za krótka, za mało stron. Coś ewidentnie jest nie tak, bo skończyłam tego samego wieczoru co zaczęłam.

3 komentarze
  1. izabelka

    Zgadzam się. Zdecydowanie za krótkie czytanie.
    Muszę dodać: pani Olga godnie zastępuje moją ukochaną, uwielbianą mistrzynię Panią Joannę Chmielewską.

    Odpowiedz
  2. Zwykła Matka

    Rudnicką czyta moja siostra, a Sekretną zimę Jaśminy mam w domu, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać :) Za dużo ksiażek, za mało czasu :)

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      Mam taką listę książek do przeczytania, że codziennie zamartwiam się czy mi życia na to wystarczy :D

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *