Jestem przekonana, że po przeczytaniu tego wpisu otrzymam przynajmniej kilka wiadomości albo komentarzy od mężczyzn, którzy wytkną mi niesprawiedliwość albo feministyczne poglądy. Trudno. Prawda jest jaka jest- nie można jej ukrywać!
Pakowanie to jedno z gorszych zajęć jakie można sobie wyobrazić. Jeśli jest się kobietą oczywiście.
Załóżmy, że wyjazd jest w piątek.
Wtorek.
Kobieta w głowie tworzy plan. Zastanawia się, które ciuchy potrzebuje dla siebie, a które dla dzieci. Sprawdza co należy wyprać, żeby zdążyło wyschnąć. Nie ubiera sobie/dzieciom tego, co zamierz zabierać.
Mężczyzna- temat go nie dotyczy.
Środa.
Kobieta prasuje to, co wyschło, sprawdza czy ma zapas leków, które na stałe przyjmują dzieci. Dokupuje, organizuje brakujące.
Mężczyzna-temat go nie dotyczy.
Czwartek.
Kobieta zaczyna pakowanie siebie i dzieci. Sprawdza prognozę pogody, przewiduje co i kiedy nałożą dzieciaki, analizuje każdy dzień oraz towarzyszące im okazje. Do drugiej torby pakuje swoje rzeczy, zgodnie z tym samym kluczem. (Jestem typową kobietą- zawsze mam za mało rzeczy i nigdy nie wiem co powinnam zabrać!). Pamięta o niezbędnych lekach, butach, kilku ulubionych zabawkach, ukochanym pluszaku, poduszce. Zapisuje na kartce rzeczy, które musi dopakować w ostatniej chwili.
Jedzie na zakupy, żeby mieć przekąski dla dzieci na drogę. Przygotowuje płyty z muzyką i bajkami do czytania, w razie jakby potomstwo nie chciało spać w samochodzie.
Mężczyzna- w zależności od charakteru- pakuje siebie albo zostawia to sobie na rano.
Piątek.
Kobieta ogarnia dzieciaki, przygotowuje śniadanie, ciuchy do wyjścia, ubiera jednocześnie siebie i ich. W między czasie pilnuje, żeby mężczyzna pamiętał, że torba z jedzeniem nie ląduje w bagażniku, a kocyki mają być z tyłu w kabinie, gotowe do przykrycia dzieci. Dopakowuje rzeczy, których nie mogła wcześniej spakować. Próbuje spacyfikować potomstwo, żeby jakoś sprawnie poszło mężczyźnie zabieranie bagaży, które przygotowała. I żeby nie okazało się, że połowa toreb jest już rozpakowana, bo młodzi chcieli zobaczyć co dla nich zabierasz. Sprawdza listę rzeczy niezbędnych. Sprawdza czy na pewno macie ukochanego pluszaka/poduszkę. Sprawdza czy dzieci zrobiły siku przed wyjściem. Sprawdza czy włożyła do torebki dziecięcą bieliznę i spodnie na zmianę, w razie „w”. Zapakowuje prowiant na drogę. Kątem oka kontroluje czy mężczyzna wziął to, co powinien, czy niczego nie zapomniał i czy do swojej torby zapakował niezbędne sprzęty.
Mężczyzna- pakuje SWOJE rzeczy. I tylko swoje. Zanosi wszystkie bagaże (kobiety i dzieci także) do samochodu. Upycha to do bagażnika. Narzeka, że ma tyle pakowanie. Stęka, że znowu tyle tego nabrałaś. Zadaje retoryczne pytania w stylu „czy my serio potrzebujemy tylu rzeczy?”. I bzdurnie pyta „jak ja mam to wszystko zmieścić?”. Uprawia czarnowidztwo „na pewno się nie zmieścimy”. Rzuci kilkoma nieprzyzwoitymi słowami. Po czym zgrabnie i szybko wszystko zapakuje. Następnie zadaje kolejne głupie pytanie „a co ty, jeszcze nie gotowa?”, w momencie gdy ty właśnie kończysz myć naczynia (przecież nie zostawisz pełnego zlewu) i zastanawiasz się, którą bluzę nałożyć dziecku na drogę, żeby mu był wygodnie i czy spakowałaś mokre chusteczki do swojej torebki, żeby je mieć pod ręką!
Kurtyna!
Hmmm skąd ja to znam? Wyjazd dłuższy lub krótszy, zakupy, wizyta u znajomych wygląda dokładnie tak samo a na koniec tekst który kładzie mnie na łopatki. Zawsze muszę na Ciebie czekać.
P.S. Robię śniadanie i myje naczynia
Marcin, Ty jesteś moim ideałem więc ciii, bo się wyda ;)
A u mnie jest trochę inaczej. Ja mam Vana :D
Pozdrawiam
Ty też pakujesz rodzinę. Także uznajmy, że Ciebie ten tekst nie dotyczy :)
Ale to właśnie tak wygląda. A na miejscu: „kochanie a zabrałaś mi tę bluzę”, no oczywiście że nie, bo pakowałam dzieciaki, psa i siebie, Ty jesteś dorosły, aaaaa jednak nie, łapiesz focha za brak ukochanej bluzy ????.
:)))))))))))))))))))))) Co za pech :))))))))))))
Hahaha…no u mnie identycznie z tym ze mojego mezczyzne tez musze spakowac….ech zycie ?
Mój jest bardzo samodzielny i prędzej by umarł niż pozwolił mi, żebym mu grzebała w szafie! Pod tym względem mam istny ideał!
Uwielbiam Cię. Trafiłaś w samo sedno! Mnie to czeka dziś przy czym ostatnio już zarzekalam się że więcej nas nie pakuje niech Pan to zrobi ?. I tak sama ogarnę temat bo nie chce się wkurzac że zabraknie np bielizny.
Jakby mnie mężu spakował to miałabym połowę rzeczy mniej. Przecież nago też wyglądam dobrze… więc po co mi tyle ciuchów :)
U mnie jest po prostu IDENTYCZNIE! Pozdrawiam.
Obstawiam, że w 80% rodzin jest identycznie. Pozdrowionka!