Czasami się zastanawiam jacy będą Chłopcy. Spokojni? Wrażliwi? A może pewni siebie i przebojowi?
O czym będą marzyć…
Czy będą jak Mężul- typami imprezowego luzaka. Czy jak Matka- domatorami lubującymi się w książkach (nie mylić z nudziarzami).
Bo Matka to od zawsze marzyła o księciu na białym koniu, zostaniu pisarką, piosenkarką- a z bardziej przyziemnych nauczycielką.
I jakby nie patrzeć- życzenia się spełniły… Nauczycielką jestem. Księcia mam- białego konia nie ma ale może miał kiedyś chociaż biały rowerek. Hmm…muszę to sprawdzić! Pisać piszę- więc można powiedzieć, że jakby jakaś tam pisarska część się spełniła. Tylko piosenkarką nie zostałam. Co oczywiście nie przeszkadza mi śpiewać :)
Ooo z tym śpiewaniem. Najpierw byłam fanką „Małej smutnej królewny”. Śpiewałam na okrągło. Później kochałam Edytę Górniak, Edytę Bartosiewicz, Varius Manx. I też śpiewałam na okrągło. Do mikrofonu oczywiście! A mogło nim być wszystko! Chociaż miałam też taki prawdziwy!
Radość mojego taty- fana muzyki rockowej, można sobie tylko wyobrazić :)
I tak mi zostało do dzisiaj. Śpiewam, bo lubię. Śpiewam, bo mnie to odstresowuje.
Zawsze marzyłam też o zobaczeniu musicalu Metro na żywo. Udało się dopiero w zeszłym roku. Ale piosenki z musicalu towarzyszą mi od zawsze. Później na jakiś czas przestały- zapomniałam o tej płycie. Ale po przedstawieniu weszła mi znowu w głowę!
Jeżdżę z nią w aucie i codziennie, gdy śpiewam po raz x kilka ulubionych piosenek- myślę sobie, że bardzo mocno odzwierciedlają moje życie, sytuacje, marzenia.
Kochliwa była ze mnie bestyjka. Co raz to zakochiwałam się w jakimś aktorze, bohaterze romantycznym, boskim lovelasie albo innym łamaczu serc! I wtedy wchodziłam na wyższy poziom mojej wyobraźni…
” To był naprawdę piękny bal
I ja w sukience jak we mgle
Tyle dziewcząt innych znał
A wybrał właśnie mnie
I potem tylko na mnie patrzył”
Chcę być księżniczką- Metro (nota bene moja najulubieńsza piosenka musicalowa)
Był też czas buntu, który towarzyszy mi do dziś. Zmienił się tylko cel. Kiedyś walczyłam z rodzicami o niezależność. Dzisiaj (tzn. aktualnie) buntuję się przeciwko nazywaniu pracy kobiet zajmujących się domem „siedzieniem w domu”, uznawania mojej osoby za panią ze wsi (ja tu tylko mieszkam i bardzo lubię swój dom ale on jest jakby niezależny od całości), utożsamianiem mnie z wiejskim środowiskiem (poprzez oczekiwanie, że będę się spowiadać ludziom i obszernie opowiadać co jadam na obiady, kiedy i kogo miewam w gościach i dlaczego nie chodzę do kościoła), byciu Matką Polką umęczoną (czyli walczę o swoje ja w całym macierzyńskim szaleństwie!).
„A ja nie. Po prostu – nie.
Mnie się to – mnie to się nie podoba
niech się dzieje
Niech dzieje się co chce
Nie pożyczam, bo świat mi nie odda.
Ja to znam, po prostu znam
I nie będę -nie będę następny
Który szuka, szuka, choć wie
Że labirynt jest wszędzie zamknięty.”
A ja nie- Metro
Był moment w moim życiu, gdy czułam się tak:
„Codziennie rano przez brudne patrząc okno
Próbuję wierzyć, ze przetrze sie ta mgła
Ze będę mogła znów naprawdę czegoś dotknąć
I cud się stanie – zniknie tafla szkla.
Co dzien ta sama zabawa sie zaczyna
I przypomina dziecinne twoje sny
Chcesz rozbić tafle szkła, a ona się ugina
I tam są wszyscy, a naprzeciw – ty.”
Szyby- Metro
A dzisiaj najbardziej i najbliżej mi do najbardziej optymistycznej piosenki z musicalu.
„Wybudujemy wieżę –
wierzę, wierzę, wierzę…
spełnionych marzeń napiszemy wzór
bo odliczanie zawsze kończy się na zerze
Nad szczyty gór,powyżej chmur
Unieść się w kosmos nie jest trudno w naszej erze”
Wieża Babel- Metro
Bo marzenia się spełniają! Ale nigdy same. Trzeba poza wiarą, mieć jeszcze chęci, trochę samozaparcia i odwagę by po nie sięgnąć. Czasami trzeba powalczyć, często włożyć dużo wysiłku…
Ludziom się wydaje, że marzenia są po to, by były a na spełnienie nie ma szans. Jasne- wtedy, gdy się tylko siedzi i o nich myśli, pewnie tak jest. Można zgodnie z teorią „Potęgi podświadomości” siedzieć i przyciągać umysłem swój cel. Jednak ja jestem typem działacza. Biorę co moje i cieszę się z posiadania!
No i ciekawe jacy będą Chłopcy. Waleczni czy stateczni?!
o kurcze to ja jakoś zacofana jestem bo o Metrze słyszę pierwszy raz (nawet na youtube sprawdzałam by nie było wtopy, no ale nie znam). Tak marzenia się spełniają… jest pop i techno :)
U nas królują piosenki dla dzieci ale w aucie
jak się do marzeń dąży,to nie ma bata :)
p.s Ciekawe co mi zaśpiewasz we Wro :P
„…chodź do mnie, chodź do mnie rączkę mi daj… :)
Widzę ze nie ja jedna fanka merta… Na marginesach w liceum wypisywalam szybe i na strunach szyn…
A marzenia? Gdyby nie byloby sensu marzyc nie nasluchiwalabym oddechu mojej corenki poprzez pochrapywania mezczyzny lezac w łóżku we wlasnej sypialni w naszym malym wiejskim domku…
Widzę ze nie ja jedna fanka merta… Na marginesach w liceum wypisywalam szybe i na strunach szyn…
A marzenia? Gdyby nie byloby sensu marzyc nie nasluchiwalabym oddechu mojej corenki poprzez pochrapywania mezczyzny lezac w łóżku we wlasnej sypialni w naszym malym wiejskim domku…
Na strunach szyn też jest fajne :)
O Metrze na żywo ja marzę do tej pory. Kiedyś miałam nagrane na kasecie video;) I oglądałam. Piosenki odtwarzałam na kaseciaku w kółko;)
A śpiewać, to ja nie potrafię;) Za to mam marzenia, bo głęboko wierzę, że się spełniają;)
Gdyby nie przejście tonacji w Szybach, to umiałabym je zaśpiewać ;) A tak zawsze tą przejsciówkę fałszuję. Ale Ciii… Dla dzieci mama zawsze śpiewa idealnie ;)
Szyby to ja trenuję od wczesnego dzieciństwa. I już nawet przejściówka mi nie straszna. Ale z Górniakowej najbardziej lubię śpiewać „Będę śniła” i „To nie ja”
Pewnie, że się spełniają :) A ja byłam na Metrze ze szkołą :)
‚marzenia się spełnia-a-ają, tylko mocno, mocno, mocno w nie wierz…”
moja ulubiona piosenka ;) dziecinnieje z Zołziną
Weźźźź, ja uwielbiam piosenki dla dzieci! Fasolki, bajki Natalki, Pana Kleksa i wiele, wiele innych. Ale cholera tylko ja :D