Ostatnio mówiłam, że lubię książki z tej serii i nadal to zdanie podtrzymuję. Jak się domyślacie seria Faceci do wzięcia jest kierowana do kobiet, założenie jest takie, by były to lekkie romanse, z ciekawą fabułą. Tym razem sięgnęłam po kolejny tom z tej serii pt.: „Pilot. Podniebne doznania.” Okładka jak i tytuł sugerują niestety płytką, hot książkę. Rozumiem, że takie jest założenie wydawnicze ale trochę szkoda, bo akurat Emilia Szelest wykorzystała tą opowieść do poruszenia czytelniczych serc, wzruszenia ich i pokazania świetnej postaci kobiecej. I tu zaskoczenie- nie będzie żadnej słodkiej laluni, która leci na pilota i prawdopodobnie jest stewardesą. Otóż nie! Iga Halko jest pilotką, bardzo ambitną osobą, mądrą, wrażliwą i silną kobietą, dla której na pierwszym miejscu jest rodzina, przyjaźń i wartości. Lubię takie kobiece postacie, które przełamują romansowy stereotyp lasek zrzucających majtki na widok boskiego playboya.
Wątek walki o równouprawnienie w zawodzie, zwrócenie uwagi na trud bycia kobietą pilotem, schematyczność myślenia wobec pilotów podrywaczy i kobiet rzekomo nie nadających się do tego zawodu- to jest mistrzostwo, które należy podkreślić i docenić. Wspaniale, że autorka nie uległa tendencji do pisania o pilotach jako super bohaterach, do których stóp rzucają się miliony kobiet. Chociaż akurat nasz główny bohater Artur May trochę pokazuje jak to może wyglądać u wielu pilotów, których styl życia kręci się wokół „co miasto to inna kobieta”. Plus, że jednak są one jakieś stałe. Minus, że kilka na raz. Chociaż podobno im to nie przeszkadzało. Cóż.. co kto lubi.
Nie chcę wam zdradzać za dużo z fabuły, bo zabiorę wam zbyt dużo przyjemności czytania. Powiem jednak, że bardzo podobała mi się postać dziadka Igi i więź jaką mają między sobą. Uwielbiam jej przyjaciółkę- sama mam taką, z którą można konie kraść więc doceniam podwójnie. I wielkie brawa za sam wątek między Igą a Arturem. Powoli odkrywały się przed czytelnikiem karty ich przeszłości i budowała na naszych oczach nowa więź między nimi. Ale nie były to banalne- ja ciebie kocham, och idziemy do łóżka. Tylko faktycznie taka głębsza, przyjacielska, prowadząca do ponownego zaufania sobie relacja. Nie obyło się bez wzruszeń a pod koniec nawet oczy zrobiły mi się wilgotne.
Cóż mogę więcej powiedzieć- jeśli ktoś lubi tematykę romansów ale szuka czegoś więcej niż schematycznej książki o niczym z mnóstwem seksu- to polecam. Tu znajdziecie romans ale z porządną fabułą i niezłą dawką różnych emocji.
0 komentarzy