Powszechnie wiadomo, że jak SIEDZISZ w domu na URLOPIE macierzyńskim albo wychowawczym to nic nie robisz. O tym się nie dyskutuje, to się po prostu wie. Wie o tym twój mąż, twoja teściowa i pan z kiosku. Wiedzą inne kobiety, które były kiedyś w tej samej sytuacji ale już zapomniały jak to było cudownie nic nie robić 24 godziny na dobę. Wszelkie próby udowadniania, że jest inaczej, wymieniania tego, czym się zajmujesz, do niczego nie prowadzą. Nie wychodzisz do biura na 8 godzin dziennie więc nie dyskutuj. Nawet jeśli pracujesz zawodowo w domu, dorabiasz sobie jakoś między garami a butelką z mlekiem, to i tak nic nie robisz, bo robisz to w domu.
Jak pracować w domu, żeby nigdy nie usłyszeć, że nic nie robisz?
Na otoczenie nie wpłyniesz i nawet nie próbuj. Po prostu musisz ich zdanie mieć głęboko gdzieś. Ale na to, co myśli o tobie twój partner możesz i nawet powinnaś wpłynąć. Jako żona z 10 letnim doświadczeniem mogę ci śmiało powiedzieć, że bardzo często dyskutowanie na niewiele się zdaje. Owszem, nie możesz pozwalać by cię poniżał i obrażał albo wyśmiewał. Możesz i powinnaś wtedy się wykłócać a nawet walnąć go patelnią w łeb. Jednak dla facetów liczą się fakty. A fakt jest taki, że jak on wraca do domu to ty na przykład siedzisz na kanapie. Albo na krześle. Albo akurat leżysz karmiąc dziecko. Co on widzi? Że ty nic nie robisz!
On nie widzi, że podłoga lśni, w szafie leżą poskładane ciuchy, a na wieszaku wiszą świeżo wyprane. Nie dostrzega, że zmywarka rozładowana, kurze powycierane, dziecko przebrane dzisiaj po raz piąty a ty usiadłaś pierwszy raz od rana. Nie dostrzega, bo on widzi fakt. SIEDZISZ. Być może zauważy obiad, bo jednak jest to coś namacalnego. Widzi, zje, doceni (oby!) i być może uzna, że coś tam zrobiłaś przez cały dzień, bo przecież obiad był.
Gdzie popełniasz błąd pracując w domu?
To nie jest do końca jego wina, że on tak myśli i ciebie postrzega. Tak działa męski umysł i należy się z tym pogodzić. A wręcz wyjść mu na przeciw. Uwierzcie mi, że sposób, który wam zaraz przedstawię sprawi, że w tysiącach domów w Polsce zapanuje pokój i zrozumienie.
Jestem dobrym słuchaczem i wnikliwym obserwatorem otoczenia. Znam wiele kobiet i u KAŻDEJ z nich schemat wygląda tak samo. On idzie do pracy, ona w tym czasie zostaje w domu i zaczyna działać. Nie wnikajmy w to ile czasu spędzasz na ogólnopojętym zajmowaniu się dzieckiem. Te standardowe zajęcia przypisane każdej matce jak opieka nad dzieckiem, całodzienne usługiwanie, sprostanie jego kwękom i jękom, przewijanie, noszenie, karmienie masz opanowane do perfekcji i już w ogóle nie traktujesz tego, jako coś co robiłaś. To coś jak oddychanie. Dzieje się. Ale poza tym robisz szereg innych rzeczy. I ty o tym doskonale wiesz. Ale on nie wie. To znaczy teoretycznie pewnie wie ale nie widzi. A jak czegoś nie widzi to to nie istnieje. Proste? Proste!
9 na 10 zapytanych przeze mnie kobiet o to, kiedy wykonują prace domowe, odpowiada, że robi to, gdy faceta nie ma w domu. W trakcie drzemki dziecka. W chwili gdy akurat udało jej się je czymś zająć. Generalnie przez te pierwsze pół dnia, kiedy jego nie ma w domu. Schemat wygląda mniej więcej tak, że za nim zamykają się drzwi a ona wtedy rozpoczyna swój taniec ze sprzętem AGD. Mówię jednej mojej przyjaciółce „rób to wszystko jak on już jest w domu, niech widzi, wtedy ci nie powie, że nic nie robiłaś.” A ona odpowiada „ale jak on wróci z pracy to ja bym chciała z nim posiedzieć albo pójść na spacer.” Więc do południa, gdy on był w pracy, ona zrobiła dwa prania, zdjęła poprzednie, poskładała, powiesiła nowe, zrobiła obiad, upiekła ciasto, odkurzyła podłogi, umyła okna. Usiadł i wtem wrócił do domu on. Spojrzał na nią pogardliwie. Mruknął coś pod nosem. Zapytał co na obiad. A na jej pytanie czy poszliby po obiedzie na spacer, odpowiedział, że jest zmęczony, bo on był w pracy i nie siedział tak jak ona!
Pracuj w domu tak, by on to widział.
Rozumiecie już? Ja to zrozumiałam o kilka lat za późno. Zawsze robiłam tak samo. Niezależnie od tego czy dzieci były malutkie, czy później już trochę większe. Czy pół dnia zajmowałam się domem, czy pisałam zlecone teksty. Zawsze robiłam to tak, że on nie widział. A jak nie widział, to znaczy, że to się nie wydarzyło. Ale jak odkryłam ten jakże niesprawiedliwy fakt, że facet jak nie widzi, to nie zauważa, to moje życie od razu zrobiło się milsze. Pewnie nie powinnam pisać tego co zaraz zamierzam napisać, ale Mężu nie czyta moich wpisów więc może nie dowie się jak to musiałam oszukiwać pracę jego mózgu, by przestać się złościć na coś, co nie było jego winą. To po prostu pewna niedoskonałość rozwojowa wpływa na fakt, że mężczyźni po prostu myślą inaczej. Nie można mieć im tego za złe. To trzeba jedynie przechytrzyć.
Drogie Panie, od dzisiaj robicie tak- on wychodzi do pracy a wy sobie tak układacie prace domowe, by ich kumulacja przypadała na czas, gdy on wraca do domu. Wyobraźcie sobie. Przychodzi chłop z roboty, rozsiada się na kanapie z obiadem, a wy w tym czasie bierzecie się za odkurzacz. Szturchacie mu nogi, żeby je przesunął. Zasłaniacie telewizor niechcący. Zauważył, że odkurzałaś? Zauważył! Wiesz, że będzie chciał się za chwilę wykąpać więc wychwytujesz ten moment i wślizgujesz się do łazienki na sekundę przed nim. On do drzwi a ty mu mówisz „poczekaj sekundkę, tylko wyszoruję wannę”. Widzi, że ona się sama czysta nie robi? Widzi. Macie wyjść za chwilę z domu na spacer ale każesz mu chwilę poczekać, bo jeszcze kończysz rozwieszać pranie. I tak dosłownie ze wszystkim! Wiem, że brzmi jak zabawa w kotka i myszkę i że jednak dorosła kobieta nie powinna się zniżać do takich zagrywek. Ale wiem też jak frustrujące jest poczucie tej bezwartościowości działania jakie wynika z faktu „siedzenia w domu”. Dlatego jeśli chcesz, żeby twój facet jakkolwiek zauważył, że w waszym domu nic nie robi się samo, to zapewniam cię, że to jest jedyny sposób.
Bardzo możliwe, że wystarczy jak kilka razy mu tak wejdziesz w oczy i on zrozumie o co chodzi. Ale na pewno są też tacy mężczyźni, którzy muszą stale widzieć, że działasz. Patrzenie jak ty siedzisz ich drażni więc delektuj się leżakowaniem jak dziecko ma drzemkę a on tego nie widzi. Związek to sztuka kompromisów. On wie, że ciężko pracował, bo wyszedł do pracy, był w niej i jego odczucia są jakie są. Natomiast ponieważ nie widzi ile ty wkładasz wysiłku w prace domowe, to wydaje mu się, że całymi dniami świetnie się bawisz i odpoczywasz. Dlatego spraw, by zmienił się jego sposób widzenia. Najważniejsze przecież są efekty! A gwarantuje ci, że wprowadzenie tych drobnych poprawek w waszym domowym życiu, sprawi, że już nigdy nie usłyszysz „co ty robiłaś przez cały dzień?”
Boże, ale sie usmialam , juz dawno nie czytałam tak fajnego tekstu i tak prawdziwego , dzięki od jutra zasiadam na kanapie, a jak chłop wróci z roboty zakasam rękawy :):):)
W innych aspektach niestety jest podobnie. Miąższ chodzi na siłownię do południa bo ma. Taki system pracy że w ciągu dnia w pracy jest co czwarty dzień. Więc trzy dni z rzędu może sobie na siłownię skoczyć, kiedy ja jestem w pracy, córka w przedszkolu. Natomiast ja pracuję codziennie do 16 i na trenungi mogę pozwolić sobie późnym popołudniem pozwolić i tu zaczyna się problem. Bo te moje treningi to mi mózg już wyzarly i nic tylko treningi i treningi -o tak słyszę…
Masz dwie opcje- albo mu odpowiedzieć raz a porządnie. Ale tak, żeby podziałało! Wyciągając jakieś asy z rękawa w postaci zapomnianych spraw, które on zawalił itp. Albo olewać te jego teksty i robić swoje. Na pewno się nie poddawać!