POST Z KATEGORII:

Rozstanie- najlepszy test na ojcostwo

Rozstanie- najlepszy test na ojcostwo

Odkąd powiedziałam głośno, że jestem rozwódką, wiadomości od Was często dotyczą właśnie tego tematu- piszecie jakie macie trudności z dogadaniem się z ojcem swoich dzieci, dzielicie się swoimi historiami. Wiele z nich jest wartych naśladowania i dają nadzieję, że można się dogadać i wspólnie działać. Niektóre sprawiają, że tracę wiarę w ludzi. Czasami pytacie mnie o zdanie. Nie czuję się specjalistą, żeby komuś doradzać ale czasami sobie utniemy różne pogawędki. Wynikają z nich ciekawe wnioski.

Wiecie, że są mężczyźni, którzy mimo rozwodu, tak dogadują się z matką swojego dziecka, by zamieszkać blisko siebie i zapewnić dziecku stały kontakt z obojgiem rodziców. Niektórzy oficjalnie nazywają to opieką naprzemienną. Inni zostają przy mieszkaniu dziecka z matką, ale są codziennie w kontakcie z dzieckiem, odrabiają z nim lekcje, odbierają ze szkoły, wożą na zajęcia, zabierają na weekendy, uczestniczą w ważnych wydarzeniach, angażują się w problemy i codzienność. Na pewno wymaga to dużej dojrzałości od rodziców oraz poświęcenia i jest godne uznania. Na mnie robi wrażenie i jest zgodne z moją utopijną (pewnie nie do osiągnięcia) wizją świata, w której mimo rozwodu- te nowe rodziny spotykają się np. wspólnie w święta, by dzieci nie musiały wybierać z kim je spędzić.

Dużo częściej jednak jest tak, że po rozstaniu facet pognał budować swoje nowe życie, osiągać nowe cele, zdobywać świat i szaleć ile sił w ciele. Tym samym jakby zapominając, że poza prawami, ma również obowiązki wobec swoich dzieci. I nie są nimi rozmowy telefoniczne co kilka dni, spotkania gdy znajdzie na to czas i przesłanie alimentów (o ile w ogóle ma kaprys płacić, po wcześniejszej batalii sądowej). W takim systemie nie da rady uczestniczyć w życiu dziecka, znać jego potrzeb, zmartwień, trudności. Tak naprawdę to pozorna relacja. Niby jest, a jakby jej nie było. Dobrze, gdy przynajmniej taki ojciec nie „psuje” pracy matki. Gorzej, gdy pojawia się rzadko i buntuje dzieci albo podważa ich system wychowania.
Jedna osoba zapytała mnie jak wytłumaczyć dziecku, że jest ważne i wartościowe jeśli tata na każdym kroku udowadnia, że wszystko inne jest ważniejsze?! Szczerze? Nie wiem! Tłumaczyć, wspierać, kochać jeszcze mocniej. To jedyne co można zrobić. Nikt nie zaklei dziecku z dnia na dzień tej dziury w uczuciach, która zostaje w takiej chwili wyrwana.

Z przyjemnością słucham o mężczyźnie, który co wieczór dzwoni na komunikatorze do swojego kilkuletniego dziecka i czyta mu bajkę przed snem. Mieszka daleko ale kosztem swojego snu i komfortu stara się widywać z nim przynajmniej w weekendy, a w tygodniu chociaż poczytać tą bajkę. Szczerze? Wzrusza mnie taka miłość ojca do dziecka.

Dobrze też wiedzieć, że są mężczyźni, którzy nawet bez zasądzonych alimentów, po prostu płacą. Bo wiedzą, że utrzymanie dziecka kosztuje. Tacy faceci cechują się postawą „okej, rozstaliśmy się ale muszę zapewnić komfort finansowy dla mojej byłej żony i dziecka, po to by temu dziecku niczego nie brakowało”. Taki ojciec nie będzie się szarpał w sądzie o samochód i lodówkę. Piszecie mi, że macie takich byłych. Szanuję takich facetów.

Niestety gro kobiet mówi, że się szarpią o każdą złotówkę, potrafią dostać wiadomość, że alimenty w tym miesiącu będą w ratach, albo za miesiąc zapłacą, bo teraz nie ma. Że poza alimentami dziecko nie dostaje nawet głupiej maskotki na Dzień dziecka, bo matka dostała kasę więc niech kupuje. Że dobrze sytuowani faceci nagle są bezrobotni, bądź zarabiający grosze. Bida aż piszczy… piszczy w nowych butach za kilka stówek.

Są tacy, którzy się wpieprzają w każdą decyzje, robią wam po złości, przyjeżdżają bez zapowiedzi w dni, które nie są wyznaczone, albo nie przyjeżdżają wcale. Dzwonią do was i trują tyłek o każdą pierdołę albo nie odzywają się przez kilka miesięcy/lat nie interesując się wcale jak sobie radzicie, czy dzieci są zdrowe, szczęśliwe, najedzone i ubrane.

Znam też osobiście takiego, który był ogromnie zbulwersowany, gdy kilka lat temu jego znajomą z dnia na dzień mąż zostawił bez środków do życia, wsparcia i jakiegokolwiek zainteresowania. Wtedy pomógł zorganizować im pomoc, osobiście się interesował i pytał o ich los, dźwigał dla nich ciężkie zakupy z żywnością. Był zbulwersowany, że można nie zapewnić dzieciom tego co najlepsze, nie zostawić ich matce pieniędzy, by nie musiała się o nic martwić, zostawić ją samą z zobowiązaniami finansowymi. Kilka lat później sam rozwiódł się z matką swoich dzieci i zapomniał o swoim zbulwersowaniu.

Myślę, że rozwód/ rozstanie to wielki sprawdzian dojrzałości i dorosłości. Zwłaszcza gdy w związku są dzieci. Tutaj naprawdę widać kto jest mężczyzną, a kto nadal chłopcem. Kto potrafi schować dumę do kieszeni, a komu ego nie pozwala zachować się dojrzale. Kobiety też bywają różne, ale jestem pewna, że dużo częściej matka przełknie łzy, zagryzie zęby i dla dobra swojego dziecka zachowa się w taki sposób, by to dziecko miało jak najlepiej. A najlepiej jest wtedy, gdy dla dziecka zmienia się jak najmniej. Samo rozstanie jest wielką zmianą. Gdy do tego okazuje się, że obniża mu się stopa życiowa, ojciec wyjeżdża na drugi koniec kraju i spotkania są sporadyczne, a zainteresowanie znikome, albo gdy to dziecko musi się z matką wyprowadzić i szukać nowego, często gorszego miejsca zamieszkania, to wtedy naprawdę zaczyna się dramat.

Życzę Wam, żebyście mieli w swoim życiu do czynienia tylko z faktycznie dorosłymi i dojrzałymi ludźmi.

1 komentarz
  1. bla

    Pojechałaś równo po ojcach. Prawie wcale nie wspomniałaś o matkach, które mało interesowały się edukacją dzieci, ale tuż przed rozwodem zapisują je na milion zajęć dodatkowych, z których wypisują po uzyskaniu wysokich alimentów. Nie wspomniałaś o matkach, które pod pretekstem kolejnego przeziębienia dziecka utrudniają ojcu kontakt. Często takie przeziębienie to złośliwy wymysł, a nawet jeśli przeziębienie jest prawdziwe to przecież ojciec może potrzymać dziecko przy łóżku za rękę.
    Rozumiem, że przemawia przez Ciebie jakiś żal do byłego partnera, który w Twojej ocenie postępuje obecnie niewłaściwie i stąd pewnie taki atak na płeć męską.
    Dzisiaj mamy równouprawnienie. Myślę że w omawianej kwestii płeć żeńska nie jest ani lepsza ani gorsza.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *