POST Z KATEGORII:

Weszłam w nie swoje buty i udaje, że mi w nich wygodnie

Weszłam w nie swoje buty i udaje, że mi w nich wygodnie

Zaryzykuję stwierdzenie, że typowa polska rodzina w izolacji to cały kłębek nakładających się frustracji, niepokoi i nerwów. Jakbyśmy się mocno nie kochali,  jak bardzo byśmy nie kochali swoich dzieci i jak bardzo byśmy nie lubili ze sobą spędzać czasu, frustracje po prostu będą!
Nie martwcie się- można jednocześnie kochać swoje dzieci oraz partnera i mieć ich odrobinę dosyć. Zwłaszcza w obecnej sytuacji. To w zasadzie nie do końca same dzieci czy partner nas denerwuje. Nie radzimy sobie z nowymi emocjami i nową rolą, z jaką przyszło nam się zmierzyć.

Rodzic-nauczyciel-pracownik-domownik… czyli bałagan w rolach pełnionych w rodzinie

Nikt z nas, prowadząc jakiś bardziej lub mniej aktywny tryb życia, nie był gotowy, by zmieniać to swoje życie z dnia na dzień, w dodatku z przymusu. Nikt też nie był gotowy na to, by nagle całkowicie zmienić swoją rolę w rodzinie (np. z matki na nauczyciela). Przebywanie ze sobą 24 godziny na dobę przez kilka tygodni też nie jest do końca zdrowe (myślicie, że agresja w więzieniach to przypadek? Nie! To wynik zamknięcia na małej przestrzeni, dużej ilości ludzi). Każdy psycholog wam to powie, że zdrowa jednostka potrzebuje chwili dla siebie, chwili samotności, chwili ciszy, realizowania swoich pasji i zaspokajania własnych, egoistycznych potrzeb. W dodatku mało kto jest gotowy, by nagle stać się jednocześnie nauczycielem, terapeutą, pracownikiem zdalnym (albo bezrobotnym), pełno etatową gosposią (wszyscy w domu więc jest więcej sprzątania i gotowania). To wszystko spadło na nas nagle i bez uprzedzenia.
A wbrew pozorom takie „skakanie” między życiowymi rolami wcale nie jest łatwe.

Do tej pory nasze role w życiu były wobec siebie równoległe

Jeśli byłaś w pracy, to byłaś w pracy- byłaś pracownikiem. Jak odrabiałaś z dzieckiem lekcje popołudniu to byłaś rodzicem, który pomaga w lekcjach. W domu byłaś mamą, partnerką, kochanką, chwilami gosposią. Teraz te role się ze sobą musiały zetknąć, przeciąć i dodatkowo na siebie nałożyć. I to wszystkie na raz. A przecież nie da rady jednocześnie pracować, uczyć swojego dziecka matematyki i gotować obiadu. Chociaż czasami próbuję tak robić, to jeszcze nigdy mi się to nie udało…

Chyba wszyscy rodzice doświadczają tych frustracji, tego braku czasu dla siebie, bo przez pół dnia pomagają w lekcjach, próbując jednocześnie pracować (ci co robią to zdalnie), w między czasie gotują i sprzątają, gaszą kłótnie rodzeństwa i rozwiązują niekończące się problemy generowane przez potomstwo. Moja doba ostatnio jest za krótka, a na Librusa mam już alergię. I wcale nie dlatego, że coś jest za trudne, albo za dużo (powiedzmy, że jest umiarkowanie). Ale w ostatnich dniach mieliśmy zbiorowy kryzys- dzieci miały dosyć i nie chciały współpracować, a ja na samą myśl o przeprawie w postaci robienia z nimi lekcji byłam gotowa do ucieczki. Dzieci też mają dosyć życia jakie funduje nam obecna sytuacja.

Rozmawiałam ostatnio na ten temat z moją terapeutką. Opowiadałam, że poziom frustracji rośnie, że są dni, gdy jest w domu kłótnia za kłótnią o tę naukę. Że powoli wszyscy tracimy siły, złościmy się na siebie. Rodzeństwo ciągle się kłóci, mnie złości każdy głośniejszy dźwięk, to że ciągle jest brudno i co chwile ktoś jest głodny. Oczywiście jest też dużo przyjemnych momentów, ale generalnie dużo w nas negatywnej energii. I teraz słuchajcie tego jednego mądrego zdania, które usłyszałam:

To normalne. Każdy z nas wszedł w nie swoje buty i próbuje udawać, że mu w nich wygodnie!

Takie proste stwierdzenie i takie oczywiste. Oczywiście, że każdy z nas nagle robi to, czego nigdy robić nie musiał (przynajmniej w takim zakresie). Nagle wszystkiego uczymy się na nowo. Nagle nasze role się zmieniły. A my nie chcemy być nauczycielami i terapeutami swoich dzieci. Chcemy być rodzicami. Nie chcemy robić im sprawdzianów i egzaminować z poznanego materiału. Nie chcemy większości dnia spędzać ucząc ich. A oni nie chcą być naszymi uczniami. Chcą być po prostu naszymi dziećmi.
Nie chcemy żyć w strachu o swoje jutro, o prace, finanse, o wyrobienie się z pracą zdalną, o utrzymanie firmy, czy zapewnienie środków na opłacenie kredytu. Ciężko zachować dobrą energię i cierpliwość, gdy na raz pojawia się tyle emocji. Chcesz zadbać o rodzinę, odesłać na czas zadania do nauczyciela, zrobić swoją pracę, ugotować obiad i jeszcze super by było znaleźć chwilę dla siebie.

Nie wiem jak wam ale mnie się wydaje to niemożliwe. Przynajmniej każdego dnia nie jesteśmy w stanie być idealni we wszystkim. Ja bardzo chciałam być i skończyło się wielkim bólem głowy, poczuciem winy, frustracją i nerwami. Chyba wszyscy musimy sobie trochę odpuścić.

Należy również pamiętać, że nie wszystkie rodziny są idealne, nie każde małżeństwo/para ma aktualnie dobry czas, nie każda osobowość jest wystarczająco silna, by zachować pełnie zdrowia psychicznego. W domach utknęły również osoby z problemami zdrowia psychicznego, agresorzy i ich ofiary, osoby słabe, małżeństwa na rozdrożu, zbuntowane nastolatki, rozkapryszone maluchy, związki zaburzone, osobowości neurotyczne, nadwrażliwe, nerwowe. Wszyscy ludzie, ci dobrze funkcjonujący, i ci funkcjonujący słabiej- dostali nie swoje buty do nałożenia.

Każdy więc ma swoje większe i mniejsze frustracje. I każdy sobie musi jakoś teraz radzić.

Dbajcie o siebie. Życzę wam siły i cierpliwości. Sobie również tego życzę. Bo czasami czuję, że ktoś z naszej rodziny za chwilę poleci w kosmos. I nie będę to ja :)

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *