POST Z KATEGORII:

Jak leczyć dzieci, żeby je faktycznie wyleczyć?

Jak leczyć dzieci, żeby je faktycznie wyleczyć?

Chcesz, żeby twoje dziecko nie chorowało a im więcej robisz w tym kierunku, tym masz wrażenie, że jest gorzej? Myślę, że to nie jest tylko wrażenie. Być może popełniasz błędy, które ja popełniałam. Jestem prawie pewna, że właśnie to robisz. Zaryzykuję stwierdzenie, że w pewnym momencie większość rodziców wpada w tą samą pułapkę, z której droga do wyjścia jest tylko jedna.

ODSTAW WSZYSTKIE SUPLEMENTY

Moje dzieci biły rekordy chorowania. Odkąd skończyli 1,5 roku cały okres od jesieni do zimy, był jednym wielkim czasem chorób. Zapalenia oskrzeli, płuc, przeziębienia, katar, znowu oskrzela. Z jednej choroby w drugą. Ciągłe inhalacje, antybiotyki i witaminki. Za każdym razem wizyta u lekarza kończyła się pozostawieniem kilku stówek w aptece. Bo poza lekarstwami, kupowałam mnóstwo zaleconych suplementów, które miały pomóc, wzmocnić dziecko i zapobiegać dalszym infekcjom. Oczywiście każdy lekarz polecał inne syropki, dodatkowo jakaś reklama albo znajoma, której dziecko też chorowało coś doradziła. I w ten oto sposób codziennie podawałam kilka łyżek cudownych preparatów. Nie twierdzę, że one są złe albo nie pomagają. Zapewne mają swoje dobroczynne właściwości i wielu dzieciom pomogły. U nas jednak cudów nie zdziałały, a mam ogromne podejrzenia, że tylko osłabiły naturalną odporność naszych dzieci. W pewnym momencie nabrałam już takiej złości do codziennego pamiętania o witaminkach, syropkach i misiach, że zaczęłam o nich celowo zapominać. W międzyczasie moja mama namolnie namawiała mnie na podawanie ZAKWASU W BURAKÓW- KLIK, dzięki czemu całkowicie odstawiłam wszystkie suplementy. Tran, syrop z czarnym bzem, syrop z aloesem, syrop z witaminami i probiotyki. Nadal uważam, że podawanie Sambucolu było jedynym słusznym suplementem, który naprawdę coś pomagał. Ale dłuższe jego stosowanie również traciło swoją moc.

POSTAW NA NATURALNE SPOSOBY

Po odstawieniu wszystkich syropków, zaczęłam codziennie dawać Chłopakom do picia zakwas z buraków, który bardzo ale to bardzo działa!!! Jedynym suplementem, który zostawiłam jest witamina D. Jest ona niezbędna w codziennej diecie, mamy jej za mało i od jakiegoś czasu wszyscy lekarze zgodnie twierdzą, że każdy człowiek (mały i duży) powinien ją przyjmować. No i oczywiście stałe leki na alergię i astmę. Z tym nie dyskutujemy. Jeśli dziecko musi brać leki na stałe, to je bierze. Trudno. Jednak i tutaj zauważyłam pewną poprawę. Porównując z poprzednimi latami, tym razem udało się odstawić stałe leki na cały okres później wiosny i lata. Spory sukces, który również przypisuje piciu zakwasu z buraków.
Oczywiście ważna jest dieta! Zmorą wszystkich rodziców są słodycze i upodobanie dzieci do czekoladowych płatków, kanapek ze słodkim dżemem, naleśników z nutellą itp. U nas w ogóle się tak porobiło z jedzeniem, że muszę jak rasowy przemytnik ukrywać większość produktów w innych produktach. O ile kiedyś jedli wszystko, teraz zaczęły się etapy na lubienie tylko suchych bułek, jedzenie na okrągło płatków albo nielubienie warzyw. Wszystko trzeba przetrwać, jednocześnie walcząc o zdrową dietę. Każdy rodzic ma na to swoje sposoby. Ja większość warzyw przemycam w zupach. A owoce jedzą chętnie. Świetnie gdy dziecko je dużo produktów zawierających naturalną witaminę C, jeśli lubi kiszonki i chętnie zjada kaszę (najlepiej jaglaną).

HARTOWANIE

Czasami doprawdy ciężko mi wyjść z podziwu jak widzę ile warstw potrafi mieć na sobie dziecko przyprowadzane do przedszkola. Wiecie, że w salach jest jakieś 21 stopni? Niewykluczone, że nawet więcej. I że wasze dzieci przez cały dzień tam są aktywne? Super. To teraz sami na siebie ubierzcie podkoszulki, koszulki, bluzy i dwie pary spodni z rajtuzami włącznie. A później sobie w tym poskaczcie, najlepiej przy samym grzejniku. TUTAJ trochę podpowiadam jak sobie poradzić z ubieraniem dziecka zimą do przedszkola, żeby nie zmarzło na dworze i się nie zagotowało w sali. Ale zdecydowanie najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Jeśli sama masz na sobie cienką kurtkę i jedne spodnie, to nie ubieraj dziecka w puchowy kombinezon, z dwoma warstwami pod spodem. Przegrzewanie tylko potęguje chorowanie. Wiem, bo sama tego doświadczyłam. Za namową babć, zawsze dokładałam Chłopakom jakąś warstwę. Albo podkręcałam ogrzewanie. Odkąd obniżyliśmy temperaturę w domu i ubieram ich lżej, rzadziej się pocą i rzadziej też mają szansę się przeziębić z tego powodu, że ich owieje jak mają mokre plecy.

DOBRE POWIETRZE

O tym, że powinniście wietrzyć mieszkania, niezależnie od temperatury na zewnątrz, to raczej wiecie. Ale bardzo polecam wam nawilżać powietrze. Nie zamierzam reklamować żadnego konkretnego urządzenia- wybierzcie je sobie sami zgodnie z własnymi potrzebami. Pamiętajcie jednak, że gdy zaczyna się sezon grzewczy, w naszych mieszkania powietrze staje się bardzo suche. Nie wiem jak u was ale jak mam od razu przesuszającą się skórę. Podobnie się mają nasze śluzówki. Warto wstawić taki parowy nawilżać do pokoju dziecka i włączać chociaż na godzinkę. Astmatycy mają tendencję do kaszlu nocą. Przynajmniej mój astmatyk tak ma. Nawilżacz wyeliminował tą uporczywą dolegliwość a przynajmniej mocno zminimalizował.

Pamiętajcie- dzieci nie są królikami doświadczalnymi. Czasami mniej znaczy więcej. Oczywiste, że każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. A jeśli ono ciągle choruje, to robimy wszystko, żeby go wspomóc, jakoś ulżyć i przede wszystkim wyleczyć. Ale warto usiąść, zamknąć oczy, wziąć głęboki wdech, wydech i na spokojnie przeanalizować cały chaos leczenia.
Nie sądzę, żeby udało się zapobiec wszystkim atakom wirusów i bakterii. Każde dziecko chodzące do przedszkola, albo mające styczność z innymi ludźmi, będzie chorowało. W ten sposób również nabiera odporności. Ważne jednak, żeby zdrowiało. I żeby ten stan zdrowia trwał znacznie dłużej niż czas chorób. Tego życzę wam i nam.

4 komentarze
  1. Kalina

    U nas na częste choroby pomogło jednak bardzo szczepienie przeciwko pneumokokom, choć początkowo szczególnie mnie to nie pociagalo. Poza tym mam fajną lekarke, matkę 4 dzieci, która na katar zaleca herbatkę z majeranku, a nie jakiś sztuczny środek

    Odpowiedz
  2. Beata

    Przeczytałam kilka twoich postów, gdzie piszesz o nocnym kaszlu i problemach żywieniowych. Od razu na myśl nasuwają się pasożyty. Z doświadczenia wiem, że badania na pasożyty często wychodzą negatywne, jednak po odrobaczenie i zmianie diety wszystkie objawy ustępują. Jeśli nie próbowaliście zmierzyć się z tym problemem, to z całego serca polecam!

    Odpowiedz
  3. Ola

    W pełni się zgadzam z tym, co piszesz! My również nie bierzemy żadnych suplementów, jedynie wit D, tyle, że w tranie właśnie+probiotyk na poprawę kondycji jelit, odpowiedzialnych za odporność. A w razie jakichkolwiek początków przeziębień ratuje nas sok z młodych pędów sosnowych, własnej produkcji wiosennej:) Spróbuję jeszcze zrobić zakwas buraczany!
    Nie zgadzam się jedynie z tym, co piszesz o nawilżaczu. Kilku lekarzy skutecznie przekonało mnie, że wilgotne i ciepłe (bo jednak w domu ciepło macie?) powietrze to świetna wylęgarnia grzybów, roztoczy i bakterii. Jeśli chce się nawilżyć śluzówki, to dużo lepiej stosować inhalacje z soli fizjologicznej, bezpośrednio na te śluzówki, a nie robić inkubator dla różnych mikroorganizmów w pokoju.

    Odpowiedz
    • Marta Skrzypiec

      To chyba zależy od mieszkania. U nas jest bardzo sucho w sezonie grzewczym. Żeby zrobić takie naprawdę wilgotne powietrze, musiałby u nas chodzić na okrągło. A włączam tylko wieczorem na góra 2 godziny. Miki jak zaśnie i się rozgrzeje to zaczyna kaszleć. Jak mu włączę nawilżacz to nie kaszle. Także u nas jest potrzebny.

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *