Czają się wszędzie, są malutkie, nieprzewidywalne i mogą dotyczyć nas wszystkich. Pewnie sobie myślisz- niemożliwe, mojego dziecka to nie dotyczy, w naszym domu jest czysto. W naszym też tak jest. Czasami nawet do przesady. Jestem pedantką, moje dzieci odziedziczyły to po mnie. Lubimy czystość, w domu nie ma zwierząt ani kwiatków z ziemią (poza storczykami). Wydawałoby się, że wszelkie możliwości zarażenia się są mocno ograniczone a wręcz wykluczone. Wydawałoby się, że nie ma szans, żeby mieć robaki. A jednak problem ten dotknął również naszą rodzinę.Jeśli Twoje dziecko chociaż raz bawiło się na publicznym placu zabaw- a do tego masz jakiekolwiek wątpliwości/ najmniejsze objawy- zrób mu badanie kału i/albo krwi. (jaja glisty wychodzą dopiero po około 3 miesiącach od zarażania więc czasami negatywny wynik to pozory)
Możliwe niepokojące objawy: podkrążone oczy, bladość skóry, niespodziewany zanik apetytu, zgłaszanie swędzenia, pokrzywka niewyjaśnionego pochodzenia, epizody jedno-wieczornej gorączki, objawy jakby chorobowe ale z których żadna choroba nie wynika, częste przeziębienia, ból brzucha, kaszel w nocy.
Za to wszystko mogą i często są odpowiedzialne pasożyty! Nie ma się czego wstydzić, nie ma się co bronić, że naszej rodziny to nie dotyczy, bo my nie jesteśmy patologią i mamy w domu czysto. Z informacji uzyskanej od osoby pracującej w aptece (przygotowałam się) dowiedziałam się, że ostatnio ciągle brakuje im leku na pasożyty bo jest dosłownie jakiś wysyp (po wakacjach, plażach, placach zabaw i piaskownicach). Najłatwiej właśnie zarazić się na placach zabaw, gdzie pieski i kotki robią sobie z piaskownicy kuwetę. W największym skrócie wygląda to tak, że kotek zrobi kupkę, tym samym w piasku pojawiają się jaja glisty, nasze dziecko się w tym piasku bawi, później wsadzi sobie rączki do buzi i robaczek zagnieżdża się w jego organizmie.
Leczenie wcale nie jest łatwe. Tak mówią prawie wszyscy rodzice, którzy walczyli i tak powiem wam również ja. Lekarze natomiast mówią, że przy dzisiejszych lekach nie ma się o czego obawiać. Generalnie wygląda to tak, że bierze się lek z jednej grupy a po 2 tygodniach z drugiej grupy. I tyle.
Wszystkie te leki (Vermox, Zentel, Pyrantelum) są niestety na receptę a nie każdy lekarz uważa, że „odrobaczanie” jest potrzebne. Niektórzy zalecają profilaktycznie, a już na pewno przy niepokojących objawach. Innych ciężko przekonać, dopóki nie wykona się badań. Niestety jaja glisty ludzkiej nie są takie łatwe do wykrycia i czasami nawet trzykrotne badanie kału niczego nie pokazuje. Dobrze wtedy odczekać kilka dni i spróbować znowu.
Warto pamiętać, że leczeniem należy objąć całą rodzinę (profilaktycznie). Oczywiście wrzucamy do prania wszystkie ręczniki i pościel. Wyrzucamy gąbki do kąpieli. Niektórzy zalecają by prasować wszystko, łącznie z majtkami.
Z doświadczenia wam powiem, że czasami trzeba po kilku miesiącach kuracje powtórzyć, ponieważ wszystkie te leki zabijają już dorosłe larwy. Natomiast bardzo często zdążą one już złożyć jaja, które się za jakiś czas na nowo rozwijają w organizmie dziecka. Dlatego też nie należy się za wcześnie cieszyć, że leczenie przebiegło pomyślnie. Zachowanie czujności nie zaszkodzi.
Na pewno korzystnie działa lekkie zakwaszenie diety- robale nie lubią kwaśnych smaków, za to świetnie odnajdują się w słodkościach. Dlatego też odstawiamy ciastka i czekoladki a na obiad ogórkowa, surówka z kapusty kiszonej, kapuśniak, żurek, pomidorowa, coś z czosnkiem. My od jakiegoś czasu praktykujemy picie zakwasu z buraków- przepis TUTAJ i efekty są świetne. Rodzice dodatkowo mogą sobie śledzia zjeść, popić czymś odpowiednim, zagryźć pepperoni. I wygonić to dziadostwo raz na zawsze. Podobno równie dobrze działają pestki dyni i olej z pestek dyni.
W aptece są dostępne również ziołowe syropy i tabletki na pasożyty. Zmieniają florę bakteryjną i pomagają pozbyć się ich z organizmu.
A później profilaktycznie raz w roku (najlepiej po wakacjach) robić kolejne badanie.
Ja nie mogę się pozbyć glisty u mojej 3 letniej córki. To trwa ponad pół roku. Czasami badanie wychodzi ok., a ja nadgorliwie sprawdzam czy na pewno i znowu są jaja. Córka brała już Zentel, Pyrantelum i Para Farm Max, daje jej też olej z pestek dyni. Nic nie pomaga. Co uleczyło Wasze dzieci? Bo ja już nie mam sił na to paskudztwo ?
Szczerze mówiąc to u nas było podobnie. Ciągle wracały. W końcu dostaliśmy taką turbo terapię lekiem Vermox. Nie pamiętam dokładnie ale brali raz, za 2 tygodnie znowu i pózniej jeszcze trzy razy w odstępach chyba trzech miesięcy albo 6 tygodni. Lekarka nam to tak rozpisała ale nie pamiętam dokładnie. Poza tym pili zakwas z buraków.
Dziękuję Ci za odpowiedź, teraz też zapisali nam Vermox, mam nadzieję, że zadziała. A zakwas z buraków muszę w końcu zrobić. Pozdrawiam
Ja podawałam synkowi pyrantelum jak miał owsiki. Podałam dwie dawki w odstępie paru tygodni i było po problemie
Moje dziecko miało niedawno owsiki. Pomogła zawiesina pyrantelum, którą lekarz polecił. Szybko pozbyłam się pasożytów i mam nadzieję, że już nie wrócą
na owsiki dobry jest lek pyrantelum medana. jest juz od dluzszego czasu bez recepty i ma swietny morelowy smak, polecam!
na owsiki pomaga lek Pyrantelum medana, jest bez recepty i ma dobry morelkowy smak ;)
Bardzo dobrze że piszesz o objawach, często jest bowiem tak, że bagatelizujemy niektóre z nich zupełnie nieświadomi czego mogą być objawem.
Mnie i moją rodzinę pasożyty omijają ale znam wiele osób które z nimi walczyły.
W życiu bym nie znalazła czasu na codzienne odkurzanie i mycie podłóg. Nie wiem jak to robicie. Po pracy wracam do domu odbierając dzieci ze żłobka i jeszcze załatwiając inne sprawy więc najwcześniej w domu jestem o 18. A wtedy obiadokolacja, pranie, składanie ubrań, sprzątanie kuchni, prasowanie i chociaż trochę zabawy z dziećmi. Gotuję jak dzieci pójdą spać czyli o 21. Chodzimy spać zazwyczaj o 1 w nocy bo tyle jest do zrobienia i wstajemy o 5:30. Generalne porządki robimy w sobotę. Myślę, że nie trzeba też przesadzać np. kilka razy dziennie odkurzać. Chyba, że ktoś lubi ale przede wszystkim ma czas. Ja go nie mam mimo szczerych chęci. A kał mieli badany całkiem niedawno – wszystko w porządku.
Nie zazdroszcze, jak mialam jakies 15lat tez mialam przymusowe odrobaczanie jak bylam u cioci na wakacjach. Jej 1,5roczna corka miala dlugi czas uczulenie na czekolade-po dlugim czasie okazalo sie ze ma robaki. Ciocia w ciazy wiec zaplakana bo sie odrobaczyc nie moze a a ja z reszta rodzinki lykalismy tabletki przez 2 tygodnie.(rodzina tez bardzo czysta a jednak nie wiadomo skad sie przyplatalo) Teraz mieszkam w niemczech, gdy corka miala niecale 2 lata i poszlam do lekarza sie poradzic co z tymi robakami. Moze warto by bylo odrobaczyc profilaktycznie lub zrobic testy bo mala miala dosyc wesole wakacje na wsi, jedzenie piachu, chodzenie na czworakach po dworzu i glaskanie roznych zwierzat… Lekarz mnie wysmial i powiedzial, ze dziecko to nie zwierze i sie nie odrobacza :/
Ja odkuzam i myje podloge codziennie bo zawsze widze kurz :p pewnego dnia za lozeczko coreczki wpadla zabawka a ze to byla noc to podswietlilam sobie latarka i wtedy zobaczylam kurz ktory jest widoczny tylko pod swiatlem :p id tego czasu kazda wolna chwila to odkurzanie i mycie podlogi prawdziwy pogrom a w domu tylko ja corka ktora jeszcze nie chodzi i tatus coreczki ktory chyba robi najwiecej balaganu ahh Ci faceci ;D
Współczuję! Wytrwałości życzę !
My walczyliśmy ze świerzbem ! Co to za gadzina… ;/
Odkurzanie… codziennie, plus wieczorne zamiatanie. Mamy psa i kota.
Odkurzam codziennie z racji posiadania psa rasy golden retriever. U mojego chrześniaka w przedszkolu pojawiły się i owsiki i wszawica…Na szczęście Filip czysty…
tu takie moje małe wypociny : http://zyciecodziennepi.blogspot.com/
Zapraszam :)
Jakbym miała psa to bym oszalała, to nie na moje pedantyczne nerwy :D
A za link dziękuję- chętnie zajrzę!
Byłam, super masz blog- świetna grafika, fajne teksty. Bardzo mi sie podoba ale… nie mam jak zostawic tam komentarza? I fajnie jak byś miała swoj FP bo zeby Cie codziennie obserwowac musiałabym pamiętać, że zapisałam sobie Ciebie w zakładkach. Chyba, że mi będziesz powiadomieniami pikać na priv :P
Twoje dzieci muszą być cudowne, skoro pozwalają ci odkurzać co dwa dni :))) U mnie ze 4 razy dziennie i jeszcze są okruchy wieczorem :P A z tymi robalami to faktycznie warto chyba przebadać dzieciaki…
Serio? Hmmm… muszę się nad tym zastanowić :) Jak nie daję im łazić z jedzeniem po domu to jest na tyle ok, że wystarczy jak odkurzam co drugi dzień. A że raczej pilnuję, żeby jedli siedząc na tyłkach to się udaje :P Ps, Chyba że robimy jakieś zadania plastyczne i jest mega brudzenieeee!