POST Z KATEGORII:

Gdy wszyscy świętują Dzień Mamy a ty nie możesz…

Gdy wszyscy świętują Dzień Mamy a ty nie możesz…

Dzień Mamy to naprawdę wspaniałe święto. Pełne miłości, czułości i pozytywnej energii. Jednak są takie sytuacje w życiu, które sprawiają, że ten dzień ze święta staje się koszmarem. Początkowy zamysł mojego tekstu był taki, żeby podzielić się z wami swoim doświadczeniem, gdy po śmierci syna czułam się bardzo zagubiona tego dnia. Chciałam wesprzeć mamy Aniołków i kobiety, które starają się o dziecko. Jednak później pomyślałam, że to również trudny dzień dla tych z was, które straciły już swoje mamy. Także jak widzicie, problem jest wielowymiarowy i wymaga ogromnego wyczucia.

Po co w ogóle chciałam wam o tym napisać?

Od kilku lat z dumą i radością obchodzę Dzień Mamy. Patrzę na swoje dzieciaki i myślę „mam to!”. Patrzę i widzę miłość, szczęście, niewinność, energię. Patrzę i widzę to, czego kilka lat wcześniej nie miałam szans zobaczyć. Od kilku lat z okazji Dnia Mamy idę obejrzeć program artystyczny w przedszkolu. Moje dzieci tańczą, śpiewają, recytują wierszyki i uśmiechają się do mnie w taki sposób, że nigdy nie udaje mi się powstrzymać łez wzruszenia. To są piękne chwile, które będę pamiętać zawsze.
W tym samym czasie, gdzieś daleko albo całkiem bliziutko, jest kobieta, która również płacze. Ale nie są to łzy radości. Są to łzy rozpaczy. To kobieta, która straciła dziecko, które umarło tuż po urodzeniu, albo po kilku latach życia. To kobieta, która poroniła. Albo kobieta, która od wielu lat co miesiąc przeżywa koszmar braku ciąży. One cierpią. One nienawidzą tego dnia. I ja się im nie dziwię.
Kiedyś byłam jedną z nich i doskonale wiem co można wtedy czuć i myśleć. Oczywiście nie mam pojęcia co czują wszystkie te kobiety. Wiem co wtedy czułam ja. I przypuszczam, że wiele z nich ma podobne emocje w sobie.

Gdy byłaś ale nie jesteś już mamą…

Bo wyobraźcie sobie, że trzy miesiące przed Dniem Mamy tracicie ciążę albo przeżywacie pogrzeb własnego dziecka. I gdy wydaje wam się, że jako tako wychodzicie na prostą. Dni przestają być takie okropne, noce zaczynają wołać o sen a rzeczywistość powoli dociera do waszej świadomości. Wtedy właśnie pojawia się TEN dzień. Dzień który ponownie przypomina wam o tym, że nie jesteście mamą. Chociaż właśnie… nie jesteście? Cholera, przecież byłam w ciąży, przeżyłam poród, widziałam swoje dziecko, byłam matką. Jestem… czy byłam?
Nie umiem wyjaśnić logicznie tego, co wtedy działo się w mojej głowie ale pamiętam, że czułam ogromny bunt! Bo jak to ja nie jestem mamą, jak jestem! Może moje dziecko nie leży w kołysce tylko na cmentarzu ale je urodziłam, mam bliznę, jestem mamą. Ktoś, ktokolwiek powinien to zauważyć, pogratulować mi, że tyle przeszłam, że dałam radę, że Go urodziłam. Chwilę po tym obrzucałam samą siebie pretensjami- co niby ze mnie za matka, skoro nie umiałam urodzić zdrowego dziecka, które by żyło. Nie zasługuje, żeby tak o sobie myśleć. I zamiast przytulać swoje dziecko, poszłam do Niego na cmentarz, by zapalić kolejną świeczkę.
Straszny bałagan ma się wtedy w głowie. Dzisiaj nie jestem w stanie wam wytłumaczyć dlaczego tak myślałam. To teraz już zresztą nie jest ważne.

Rozejrzyj się…

Jestem pewna, że takich zagubionych kobiet jest mnóstwo. Być może to twoja sąsiadka, koleżanka z pracy, jakaś znajoma, a może ktoś bliski. Rozejrzyj się, otwórz na fakt, że są osoby, którym Dzień Mamy nie jest obojętny ale wcale nie w ten pozytywny, radosny sposób. Nie mówię, że ty masz z tego powodu nie świętować. Ale może spróbuj wesprzeć bliską ci osobę, która tego potrzebuje. Być może pokaż jej ten tekst, żeby zobaczyła, że nie jest sama, że to co czuje i myśli jest normalne, że ma prawo tak się czuć. Że jej emocje związane z Dniem Mamy są naturalne, potrzebne jej do przepracowania swojej straty.

Jeśli jesteś kobietą, która bardzo pragnie być mamą to uznaj ten dzień za swoją przyszłość. Wierz w to i myśl pozytywnie. Być może właśnie dzisiaj podejmiesz decyzje o innych możliwościach by zostać mamą.

Jeśli jesteś kobietą, która straciła swoje dziecko… Nie martw się, nie powiem ci, że będzie dobrze, wszystko się ułoży i żebyś się nie przejmowała, bo życie biegnie dalej. Powiem ci za to, że doskonale cię rozumiem. Wiem co czujesz i chcę, żebyś wiedziała, że masz do tych wszystkich emocji prawo. Powiem ci też, że jeśli tylko czujesz, że powinnaś albo że jest ci ciężej niż jesteś w stanie znieść, to poszukaj pomocy psychologa. Jeśli myślisz, że dajesz sobie radę, to też poszukaj takiej pomocy. Czasami wystarczy jedna rozmowa, by otrzymać to, czego nam najbardziej brakuje. Powiem ci też, że owszem, czas leczy rany, ale ich nigdy nie zagoi całkowicie. Strata dziecka to coś, czego nie da się zapomnieć, wymazać i żyć dalej tak jakby nigdy się to nie wydarzyło. To emocje, które już zawsze będą w tobie. To pustka, której nikt nigdy nie będzie w stanie zapełnić. Ale z czasem naprawdę jest łatwiej. Jest spokojniej. Jest lżej. Jeśli tylko pozwolisz sobie na przepracowanie żałoby to z każdym tygodniem, miesiącem i rokiem będzie ci łatwiej o tym rozmawiać i myśleć. Tymczasem spróbuj się nie zadręczać. Zajmij sobie głowę czymś innym. I nie zastanawiaj się nad tym dlaczego nie możesz świętować Dnia Mamy. Bo odpowiedzi na to pytanie nie ma. Świat bywa do dupy i w tym momencie właśnie taki jest.

Jeśli jesteś szczęśliwą Mamą to świętuj ten dzień i ciesz się nim. Podziel się swoim szczęściem z innymi. Ale nie zapominaj o tych, którym możesz okazać swoje wsparcie. Czasami zwykła rozmowa o niczym potrafi komuś pomóc. Nie pozwól by tego dnia bliska ci, cierpiąca osoba, była sama. Nawet jeśli nie wiesz jak się zachować to zachowaj się jakkolwiek. Bo najgorsze co możesz zrobić to pozostawić rodzica Aniołka samemu sobie. Ale o tym już wiecie, bo przecież pisałam wam TUTAJ o swojej samotności i o tym, że Rodzice Aniołków nie chcą być sami.

1 komentarz
  1. Marzena G

    22 maja przypadał wyznaczony przez lekarza termin porodu. Bardzo przeżyłam ten dzień, ale jakoś nie pomyślałam o zbliżającym się Dniu Matki… Wierzę, że jeszcze wraz z mężem będziemy cieszyć się z rodzicielstwa i naszych świąt.

    Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *